-4-

224 24 2
                                    

Perspektywa Kornelii

Nigdy nie przypuszczałam, że na lekcji wychowawczej kiedykolwiek będę siedziała z Liv. To było coś tak bardzo nierealnego, że nadal nie mogłam w to uwierzyć.

- Witajcie w nowym roku szkolnym - powiedziała nasza wychowawczyni, pani Lipczyńska - czeka nas dużo nauki, ponieważ wielkimi krokami zbliża się matura. Oczywiście, język angielski na pierwszym miejscu - słysząc jej słowa cała nasza klasa parsknęła śmiechem.

Powiedziała to dlatego, że właśnie tego przedmiotu uczyła w naszej szkole. Dzięki temu nasza grupa osiągała najwyższe wyniki we wszystkich egzaminach. Była niesamowitą nauczycielką, która potrafiła wytłumaczyć wszystko w najprostszy sposób, tak aby najlepiej dotrzeć do uczniów. 

- Dodatkowo w tym roku szkolnym dołączyła do nas nowa uczennica - uśmiechnęła się w stronę Liwii i w tym momencie każdy na nią spojrzał, a ona się zaczerwieniła - Chodź na środek i się przedstaw.

Dziewczyna spojrzała na mnie przestraszona, wzięła głęboki oddech i odsuwajac krzesełko podeszła do biurka nauczycielki.

- Nazywam się Liwia Lavelle. Przyjechałam tutaj z Francji i mam nadzieję, że wszyscy się polubimy - skończyła, uśmiechając się. Po jej przemowie od razu zadzwonił dzwonek, oznaczający koniec pierwszej lekcji, a przed nami było ich jeszcze sześć.

Podczas 5 lekcji nie działo się nic ciekawego. W końcu jednak nadeszła pora obiadu i po szóstej lekcji poszliśmy wszyscy na stołówkę. Oczywiście, nie myślcie sobie, że nasz obiad wygląda jak lunch w amerykańskich filmach, bo do nich nam jeszcze daleko, aczkolwiek jedzenie w naszej szkole jest naprawdę dobre.

- Może pizza wieczorem? - zapytał Wojtek, kiedy wszyscy pochłanialiśmy nasz posiłek

- O tak! Trzeba się odstresować po pierwszym dniu szkoły - zgodził się Piotrek - ja jestem za, a wy?

- Myślę, że mogę iść - Konrad się uśmiechnął - oczywiście jeśli Korni też idzie - powiedział, dotykając mojego kolana.

- Ja idę, w sumie i tak nie mam nic innego do zrobienia - powiedziałam, czując mrowienie na udzie - a ty Liv? Idziesz, prawda?

- Nie wiem, chyba nie mam ochoty- odparła z grymasem - dam wam znać potem.

- No nie daj się prosić Liwia, chodź z nami - po raz pierwszy dziś odezwał się Miłosz - będziesz się dobrze bawić, już ja tego dopilnuje.

- Zobaczymy - powiedziała Liv.

* * *

Pierwszy dzień w szkole po wakacjach minął całkiem dobrze. Jedyne co stale słyszeliśmy to temat matury, któr zbliża się naprawdę ogromnymi krokami. Nawet nie wiem, jak to możliwe, że tak szybko minęło mi te kilka lat liceum. Z jednej strony cieszę się, że to już koniec, ale z drugiej boję się, że będę musiała iść na studia, dorosnąć. Sądzę, że nasza paczka nie będzie razem zawsze. Każdy pójdzie w inną stronę, jednak mam nadzieję, że będziemy w dalszym ciągu utrzymać ze sobą kontakt i co jakiś czas się spotykać.

Chyba za dużo o tym wszystkim myślę, bo nawet się nie zorientowałam, że już jest tak późno. Zerwalam się z łóżka z prędkością światła i podbiegłam do szafy wyciągając z niej pierwsze lepsze ubrania. Zaraz potem weszłam do łazienki i kiedy się rozebrałam od razu udałam się pod prysznic. Szybko umyłam włosy, czyszcząc przy tym swoje ciało.

Kiedy wyszłam odświeżona z pod prysznica, usłyszałam głośne pukanie do drzwi.

- Czekam na Ciebie od trzydziestu minut, a ty się nigdy nie spóźniasz! Wszystko w porządku? - Konrad krzyczał tak głośno, że aż bolała mnie głowa.

ONLY | FeliversWhere stories live. Discover now