1. Dom inny niż wszystkie

278 19 5
                                    

Miasto położone pod ziemią, gdzie nikt się nie zapuszcza. Miejsce, z którego nie ma ucieczki, gdzie śmierć czeka na wszystkich, zaciskają swoje kościste dłonie nad całym miastem. W tym miejscu nikt nie żyje długo. Jednak by przeżyć choć chwilę dłużej, trzeba samemu się tym zająć. Kradzieże, morderstwa, choroby, gnijące trupy - codzienność w tym miejscu. Każdy kto żyje na zewnątrz wie doskonale, by nie zbliżać się do tego miejsca. Za to ludzie żyjący tam na dole, marzą o tym by wyjść na światło dzienne. Zamiast tego wiecznego mroku zobaczyć światło słońca, kamieni nad głową mieć błękitne niebo, smrodu rozkładających się ciał czuć zapach lasu. Nie widzieć tylko tej smutnej szarość, tylko kolory jakie świat ma do zaoferowania. Dla wielu te marzenia są banalne, ale oni mogliby poświęcić własne życie, by choć na chwilę ujrzeć to co dla innych jest codziennością.

Trójka zwykłych złodziejaszków klęczała związana na ziemi, patrząc wściekłymi spojrzeniami na ludzi z Żandarmerii. Celowali do nich z ich strzelb, czekając jak pewien blond włosy przestanie gadać. Chcieli ich już rozstrzelać, ale mogli to dopiero wtedy, kiedy trójka nie zgodzi się na jego warunki i jego układ. Dlatego czekali, wiedząc, że i tak długo nie pożyją. Jak nie umrą z ich rąk, to od tytanów, na których będą zmuszeni później polować.

Po dachach zniszczonych i starych jak świat budynków biegła dziewczynka o czarnych włosach i szarych oczach. Poruszała się lekko i szybko, jak liści na wietrze. Jej kroki ciche i stabilne, takie jakich nikt nie wykryje. Będąc w odpowiednim miejscu zatrzymała się, patrząc z dachu na trójkę jej przyjaciół i jedynej rodziny jaka jej została. Widok ich związanych i z bronią wycelowanych w ich stronę ją zdenerwował. Z lodowatym wyrazem twarzy zeskoczyła z dachu, by pomóc swojej rodzinie. Leciała chwilę, by na odpowiedniej wysokości z półobrotu kopnąć jednego z mężczyzn w twarz, na co on upuścił swoją broń. Dziewczyna wylądowała na ziemi i by dobić osobę klęczącą na brudnym podłożu, chwyciła jego strzelbę i bez zawahania, czy innego zbędnego ruchu, strzeliła mu w głowę. To wszystko stało się tak szybko, że kilka innych osób z Żandarmerii nie zdążyło zareagować. Zaraz strzeliła w drugą osobę z bronią celującą w jej przyjaciół w ręku, by i również jego zastrzelić kulą w głowę. Chwytając szybko za jego upuszczoną strzelbę, stanęła przed przyjaciółmi z rękami wyciągniętymi do przodu z jej nowymi zabawkami. Będzie ich chronić i nie pozwoli nikomu ich zabić. W jej oczach błyszczała determinacja i wściekłość. Nie podda się i nie odda ich w ręce śmierci.

- Ami. - na surowy i zimny głos jednej osoby za nią, zaczęła opuszczać powoli ręce z bronią, ale jej oczy się nie zmieniły. - Do nogi. - szybko znalazła się za nim, nie spuszczając wzroku z osób przed nimi.

Żołnierze patrzyli z niedowierzaniem na dziewczynkę w poszarpanych, brudnych, kiedyś pewnie białych spodniach i za dużej, męskiej koszuli. Nie spodziewali się czegoś takiego. Cały czas myśleli, że to ta trójka jest tu najgorsza, ale chyba nie są jedyni. Ona też może być użyteczna.

- Żeby takie dziecko miało już krew na rękach. - wymamrotał blondyn przed nimi, który przed chwilą jeszcze mówił jakie ma zamiary do tej trójki.

- Witamy w podziemiu. - jej głos był zimny i ostry, prawie jak jednego z tych klękających, gdyby nie dziewczęca barwa.

- Ami. - podniosła jedną rękę w górę celując w blondyna. Mężczyzna zmarszczył brwi, ale nie ruszył się. Nadal stał tam gdzie wcześniej. - Zostaw. - rzuciła strzelbę o jedną ze ścian, a za nią poleciała druga, roztrzaskując się. - Zostań. - szybko uklękła za czarnowłosym, nadal nie spuszczając wzroku z mężczyzn. - Przyjmę twoją propozycje. - mruknął chłodno, zerkając na dwójkę po swoich bokach.

Ma plan dzięki któremu przeżyją i wyrwą się z tej dziury. Kiedy uda im się osiągnąć jakiś sukces i zdobędą wolną rękę, wrócą tu i zabiorą ostatniego członka ich rodziny. Nie chcą by teraz poszła z nimi. Nie jest jeszcze gotowa i o wiele za młoda. Wolą nie ryzykować, że będzie musiała oglądać prawdopodobną ich śmierć lub oni jej, co było o wiele gorsze dla całej trójki. Widok jej martwej lub pożartej przez ogromną bestię, jest gorszy od możliwości ich własnej utraty życia.

- Ja również. - powiedziała w tym samym czasie pozostała dwójka, patrząc na blondyna ostro.

- Dobrze to słyszeć. A co z tobą, dziecko? - spojrzał na czarnowłosą za nimi, uważnie się jej przyglądając. 

W kilka sekund zabiła dwóch wyszkolonych mężczyzn, będąc jedynie dzieckiem. Zainteresowała go tym i chciał ją mieć w swoim oddziale, wiedząc jak można wykorzystać jej talent do walki. Gdyby jeszcze umiała się posługiwać sprzętem do manewru trójwymiarowego, jak pozostała trójka, byłaby idealnym kandydatem na żołnierza.

- Ona nigdzie nie idzie. - warknął Farlan, patrząc ukradkiem na Levi'a.

Ciemnowłosy chłopak już wiedział co musi teraz zrobić i jaki rozkaz wydać. Mimo traktowania jej jak członka rodziny, ona przyjmowała głównie tylko rozkazy, co ich zawsze zastanawiało, ale się przyzwyczaili. Umiała zachowywać się normalnie, ale w sprawach kryzysowych, jak na przykład teraźniejsza, nie była w stanie poradzić sobie bez rozkazu.

- Zniknij. - przygryzł dolną wargę, a ona na to słowo zerwała się do szybkiego biegu, znikając za jedną ze ścian, a jej kroki były już nie słyszalne.

Kilku mężczyzn stojących za blondynem ruszyło się by za nią ruszyć, jednak się zatrzymali, kiedy rozkazał to im ich przełożony. Spodziewał się tego, ale nie spocznie do puki jej kiedyś nie znajdzie.

- Nie wróci tu. - mruknęła smuto Isabel, spuszczając wzrok. - Już nigdy. - wyszeptała załamana.

The real Monster |Attack on Titan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz