Ignorując wszystkich, w tym szczególnie biegnącą w ich kierunku brunetkę w okularach, podszedł do tytana. Ona znając jego zamiary, wyciągnęła rękę, na którą on wszedł i został podniesiony na jej ramię, na którym stanął. Spojrzał na twarz olbrzyma, nadal myśląc o swojej małej Ami. Powstrzymał westchnięcie, chcąc mieć wszystko z głowy.
- Pójdziesz z nami i nam pomożesz. - powiedział szybko i prosto z mostu, nie chcąc owijać w bawełnę. Nadal też nie jest pewny ile ona rozumie z tego co się do niej mówi, ale jak na razie rozumie wszystko. - Ruszaj na północ. - dodał lżej, łapiąc się kosmyka jej włosów, nie chcąc spaść. Zerknął jeszcze na swojego przełożonego, który cały czas go obserwował.
Tytan zaczął iść w wyznaczonym kierunku, chwiejąc się lekko, kiedy stanęła prosto. Levi zmarszczył brwi zaciekawiony powodem jej stanu, jednak szybko to zignorował. Zaczęła iść szybszym krokiem, by konie mogły normalnie biec. Brunet na jej ramieniu zaczął podziwiać widoki z tej wysokości, ignorując na ten moment wszystko inne. Widok świata z tej perspektywy jest inny i nieznany dla niego. Zna widok z murów, jednak tutaj jest inny. Widzi ten ogromny świat pod białym puchem, czując swoją upragnioną wolność. Nawet nie czuł teraz tego chłodu zimy, tylko delikatne płatki śniegu na swojej twarzy. Spojrzał ponownie na Tytana, widząc jak z jego ust wydobywa się para. Jej ciężki oddech zdziwił ponownie Kaprala, na co zaczął się jej bardziej przyglądać. Jej wzrok był cały czas skierowany na dół, na kilku jeźdźców przed nią. Miała zamglone oczy i co jakiś czas słyszał jak mocno zaciska zęby. Coś było z nią nie tak i to zaczęło zastanawiać bruneta na jej ramieniu.
Tytan zatrzymał się nagle, na co mężczyzna aż się zachwiał. Szybko spojrzała w lewą stronę, zaczynając cicho warczeć. Levi zrozumiał, że wykryła tam innego Tytana. Zrobiła kilka ostrożnych kroków, omijając żołnierzy, by później stawiać szybsze kroki. Brunet dopiero teraz dostrzegł w śniegu kryjących się dwóch Tytanów. Nim zdążył wyciągnąć nawet swoje ostrze, jego Tytan skoczył na nich, miażdżąc ich głowy i ich słaby punkt. Wzięła jednego z nich, który był mniejszy, i zaczęła wracać z powrotem do reszty Zwiadowców. Zdziwiony Levi nie zrozumiał czemu wzięła jednego z nich, aż nie zobaczył jak wgryza się w jego ciało. Zaczęła go pożerać, nie uważając na nic innego w międzyczasie, będąc już tak głodna, że nie mogła tego dalej wytrzymać. Musiała przynajmniej zjeść innego tytana by choć odrobinę zaspokoić chęć zjedzenia czegoś innego, co nie przypadło by go gustu innym. Nie chce zjeść człowieka, ale wie też, że na mięsie tytanów długo nie pożyje, ale nie ma wyjścia.
Byli już coraz bliżej murów, które powoli były już widoczne. Jechali dalej, zauważając od razu, jak kilka tytanów zebrało się właśnie pod nimi. Byli właśnie bardzo blisko ich wejścia, co znaczyło, że będą musieli utorować sobie drogę do środka. Nikomu nie podobało się walczenie z nimi, kiedy cały dzień jechali tu, więc byli już zmęczeni ogólnie drogą powrotną. Nim ich Kapitan zdążył wydać jakikolwiek rozkaz znaczący o ataku, nad ich głowami skoczyła ich nowa towarzyszka. Jej ryk od razu zwrócił uwagę innych potworów na nią, więc zaczęli od razu zmierzać w jej kierunku. Biegiem szybko zmniejszyła ich dystans, pięścią powalając pierwszego Tytana, który był najbliżej, by po tym ślizgiem wbić się w kilku innych. Zatrzymała się kilka metrów od muru, podcinając kolejnego i zaraz po tym wgryzła się w jego kark, niszcząc jego słaby punkt. Inny tytan rzucił się na nią od tyłu, jednak szybko go z siebie zruciła, szponami wbijając się u niego w to samo miejsce co u jego poprzednika. Ryknęła kolejny raz, czując zaraz po tym jak coś wbija się w jej rękę. Spojrzała tam, widząc ostrze od manewru trójwymiarowego. Dookoła niej i innych tytanów nagle zaczęło się zbierać mnóstwo innych żołnierzy, którzy zaczęli ją i innych atakować. Mimo kilku cięć zaczęła ignorować ich, starając się zatrzymać inne potwory od pożarcia ludzi. Musiała się skupić bardziej niż zwykle, musząc co chwilę łapać latających żołnierzy, by nie wpadli w łapy tych bestii. Tylko oni nie rozumieli czemu cały czas zaczepia ich na swoje rogi, które były na bezpiecznej wysokości, przez co co chwilę jej uciekali i musiała od nowa ich łapać. Miała coraz więcej ran ciętych, które nie chciały się goić przez jej głód, ale nie mogła teraz pozwolić, by choć jedna osoba zginęła na jej oczach. Ryknęła już wściekła, co dało się wyczuć, na co inni tytani aż stanęli w bezruchu, patrząc na nią. Zaczęła się powoli oddalać od nich, na co inni podążali za nią. Oddaliła się od murów, gdzie ludzie nie mogli się dostać przez brak drzew czy czegoś innego, o co mogliby się zaczepiać.
Zniszczyła słaby punkt ostatniego z tytanów, samej opadając zaraz po tym na ziemię. Była już kompletnie wykończona i głodna, jednak nadal nie pozwoli sobie zjeść żadnego człowieka by przeżyć. Brunet stanął na przeciwko jej oczu, będąc w zasięgu jej już słabego widoku. Widział jak jej wszystkie rany, które nadal się nie mogły zagoić, tak samo nowe, które powstały w jej ostatniej walce. Na całym ciele miała mnóstwo ugryzień, nawet w niektórych miejscach brakowało części. Ten widok go zaskoczył. Jego Ami osłabła i właśnie umierała na jego oczach. Widok jej zamykających się oczu, powoli znikającego ciała i tylu obrażeń, przeraziło go bardziej. Czyjaś ręka na jego ramieniu, obudziła go z transu. Spojrzał na wysokiego blondyna za sobą.
- Wybacz, Kapralu, ale nie mogliśmy nic zrobić.
CZYTASZ
The real Monster |Attack on Titan|
FanfictionKiedy potwory się pojawią, wiadomo, że trzeba uciekać. A co jeśli ten taki nie jest? Dziwny odmieniec zaczyna się pojawiać, zmuszając ludzkość do przemyśleń. Historia pewnej osoby, która trzyma się tylko z zaufanymi osobami, które nazywa przyjaciółm...