1

684 22 2
                                    

Przechyliłam kieliszek, pozwalając gorzkiej cieczy przepłynąć przez moje gardło, szybko wzięłam łyka soku jabłkowego i odetchnęłam. Uśmiechnęłam się, patrząc na pozostałych członków imprezy. Betty jako przyczyna tego wszystkiego świetnie się bawiła i trochę już wstawiła, muszę przyznać, że ze mną też już nie jest najlepiej.

Poprawiłam się na swoim miejscu, słuchając rozmowy dwójki znajomych.

- A ty? - nagle zwrócili na mnie uwagę.

- Co ja? - spytałam, odkrywając się tak naprawdę nie słuchałam ich.

- Masz kogoś? - dopytała Julia.

- Nie - odpowiedziałam zdawkowo.

- Jak taka cudna dziewczyna może być sama? - spytał Chris, przybliżając się.

- Hahaha - tylko to byłam w stanie odpowiedzieć. - Dzięki, ale wygląda na to, że wcale nie jestem taka cudowna.

- Jesteś, jesteś- Betty przyłączyła się do rozmowy. - Tylko trzeba ci znaleźć odpowiedniego faceta.

- Dzięki za troskę, ale dam sobie radę.

- Ta jasne... - dziewczyna wywróciła oczami. - Sama nic nie zrobisz, będziesz czekać na cud.

- Mogę poczekać, nigdzie mi się nie spieszy.

- Masz dwadzieścia lat i jeszcze nie miałaś chłopaka...

- Serio?! - Chris przerwał dziewczynie i zrobił wielkie oczy. - O nie, nie, nie... ja tego tak nie zostawię.

- Naprawdę nie trzeba - powiedziałam zmęczona.

- Znajdę ci chłopaka, ja znalazłem mojego Romeo, to ty tym bardziej musisz mieć swojego.

- Nie jestem tobą - zauważyłam. - Nie napiszę do jakiegoś chłopaka, bo mi się spodoba, nie zagadam też do jakiegoś na ulicy.

Na tym się skończyło, na szczęście. Zabawa dalej się rozkręcała i każdy zapomniał o tej rozmowie, przynajmniej taką miałam nadzieję. W okolicach drugiej w nocy ktoś wymyślił, żebyśmy zagrali w butelkę, zazwyczaj nie jestem zwolenniczką takich zabaw, ale dzisiaj postanowiłam zaryzykować. Usiedliśmy w kółeczku i zaczęła się zabawa.

W głębi duszy cieszyłam się jak dziecko, kiedy butelka przy kolejnych okrążeniach mijała mnie. Jednak w końcu moje szczęście skończyło się. Chris spojrzał mi w oczy z cwaniackim uśmiechem. 

- Prawda czy wyzwanie? - zadał standardowe pytanie.

Chwilę patrzyłam na niego, potem przeniosłam spojrzenie na moją przyjaciółkę siedzącą obok niego. Przełknęłam ślinę, tym samym odrzucając od sobie strach i niepewność.

- Wyzwanie - powiedziałam w końcu.

Uśmiech chłopaka jeszcze bardziej się powiększył.

- W dziesięć sekund wypij całe piwo - już chciałam wstać po nie, ale jeszcze nie skończył - jeśli ci się nie uda, pójdziesz na randkę w ciemno z wybranym przeze mnie chłopakiem.

Powstrzymałam gniew zarówno na niego, jak i na siebie, że dałam się tak łatwo podpuścić. Nie mając innego wyboru, sięgnęłam po piwo, wzięłam kilka głębokich wdechów i zaczęłam pić. Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że nie udało mi się go wypić w tak krótkim czasie.

- Przynajmniej znajdź mi kogoś zajebistego- powiedziałam, patrząc na niego gniewnie.

- Ja znam samych zajebistych ludzi.

Graliśmy dalej, niewiele osób wiedziało, że to dla mnie coś wielkiego. Nie byłam na randce, przynajmniej żadne spotkanie, które mogłoby być tak nazwane, nie zyskało takiego miana.

Zasnęłam w fotelu zbyt pijana, aby przejmować się czymkolwiek. Sen przeszedł łatwo i tylko to się liczyło.

Obudziłam się pierwsza, z trudem wyprostowałam dotąd podkulone nogi. Zacmokałam i usiadłam normalnie w fotelu. Na stole znalazłam coś do picia, co nie zawierało alkoholu. Chwilę tak siedziałam, usiłując się rozbudzić, w tym czasie rozejrzałam się po pokoju i przyjrzałam śpiącym osobom. Każdy leżał w dziwnej pozycji, ale wydawali się spać mocno. Strzelając kośćmi wyszłam do łazienki, a następnie do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę. Z gorącym kubkiem wróciłam na swoje miejsce, zaczęłam przeglądać media społecznościowe w telefonie. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy dodawać cokolwiek z ubiegłego wieczoru.

- Już nie śpisz? - Chris obudził się pierwszy.

- Jak widać- odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc.

- Która godzina?

- Dochodzi dziesiąta.

Jęknął i opadł na podłogę, jednak po chwili podniósł się z niej, i chwiejnym krokiem poszedł do łazienki. Wrócił po pięciu minutach, trochę bardziej blady, ale już się tak nie chwiał na nogach. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach, wydał z sobie jakiś bliżej nieokreślony dźwięk. Został w takiej pozycji przez dłuższy czas. Do dwunastej obudzili się wszyscy, w lepszym lub gorszym stanie.

Po wspólnym obiedzie, o piętnastej, wróciłam do domu. Odetchnęłam, będąc sama pośród swoich czterech ścian. Po długim prysznicu mogłam położyć się i na prawdę odpocząć. Zaczęłam gapić się w telewizor, nawet nie analizując tego, co działo się ja ekranie. W końcu mając dość takiego stanu, poszłam do łóżka, gdzie szybko zasnęłam.

Następny dzień, spędziłam tak jak poprzedni wieczór. Usiłując odpocząć i doprowadzić się do porządku, co przychodziło mi z niemałym trudem. Chwilę pisałam z Betty, która podobnie spędzała ten dzień. Później zadzwonił Chris, co było nie małym zaskoczeniem.

- Cześć kochana - zaczął.

- Cześć Chris. Coś się stało? - spytałam podejrzliwie.

- Chce cię zaprosić na małą imprezkę u mnie.

- I dlatego do mnie dzwonisz?

- Tak- powiedział podekscytowany.

- Kiedy będzie ta imprezka?

- Już za tydzień.

- Nie wiem, czy dam radę...

- Jeśli spróbujesz nie przyjść, ja przyjdę z tymi ludźmi do ciebie. 

- Chris...

- Mówię serio.

- Jestem tego, jak najbardziej świadoma.

- Świetnie. To widzimy się u mnie za tydzień o dwudziestej.

- Tia- mruknęłam.

- Nie będziesz tego żałować.

- Zobaczymy.

Kim jesteś, kiedy nikt nie patrzy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz