Niemal wbiegłam do bloku, w którym mieszka chłopak. Choć to i tak niewiele mi to dało, w ciągu niecałych piętnastu minut drogi, od przystanku do budynku, zdążyłam całkowicie przemoknąć. Idąc po schodach, próbowałam wycisnąć wodę ze swoich ubrań, w międzyczasie klnąc pod nosem. W końcu z westchnieniem nacisnęłam dzwonek i czekałam.
Gdy chłopak mi otworzył, zamurowało go z otwartymi ustami. Przepchnęłam się obok niego, aby wejść do mieszkania, w którym było znacznie cieplej.
- Co się stało? - spytał w końcu.
- Pieprzymy deszcz - powiedziałam tylko i zdjęłam z sobie całkowicie mokrą kurtkę.
Koszula, którą pod nią miałam, też przemokła i niemal z niej kapało. Jej też się pozbyłam i spojrzałam na swoją bluzkę, która przykleiła się do mnie. Usiadłam na oparciu kanapy i miałam ochotę się rozpłakać.
- Dam ci jakieś ubrania - Ian kucnął przede mną i próbował pocieszyć uśmiechem.
- Dzięki.
Poszłam za nim do sypialni, tam dał mi ręcznik do wytarcia i pozwolił wybrać z szafy, to co chce.
Nawet spodnie były mokre, a buty jak wszystko inne kompletnie przemoczone, byłam w stanie wyciskać z nich wodę. Po dłuższej chwili zastanowienia wzięłam, z jego szafy jedynie czarną koszulę, która była długości mojej koszuli do spania.
- Wszystko w porządku? - spytał chłopak, pukając.
- Tak, już wychodzę.
Otworzyłam drzwi, a on odsunął się dwa kroki. Napiął się, widząc mnie w takim stroju, dopiero teraz dotarło do mnie, że popełniłam błąd. Przez ostatnie miesiące naszej współpracy, udało mi się odsunąć na dalszy plan, to co wcześniej było między nami i zaczęłam o nim myśleć, bardziej jak o przyjacielu niż obiekcie westchnień.
- Bierzemy się do roboty? Muszę się odprężyć - powiedziałam, chcąc jakoś przełamać niezręczną ciszę, która powstała między nami.
- Jasne - mruknął chłopak, a w jego głowie było coś dziwnego i nawet bez tego, mogłam się domyślić, co chodzi mu po głowie.
Zajęliśmy swoje miejsca, a ja od razu wzięłam się do pracy. Usiadłam na lewej nodze i bardziej pochyliłam się nad kartką. W tej chwili poczułam jeszcze bardziej palące spojrzenie Iana na sobie.
- Zobacz.. Dobrze to robię? - spytałam i spojrzałam na niego kątem oka.
- Mhm..
Minęło jeszcze kilka sekund, zanim spojrzał na to co robię.
- Ciągle się za bardzo spinasz.. a przez to za mocno przyciskasz ołówek.. - mówił spokojnie, co jakiś czas zerkając w moją stronę.
- Pokażesz mi jeszcze raz, jak powinnam to robić? - spytałam, gdy skończył.
- Jasne, po to tu jestem- zaśmiał się, a ja razem z nim.
Podobnie jak ja wcześniej pochylił się nad biurkiem i zaczął kreślić delikatne linie. Musiałam się przesunąć bliżej niego, żeby dobrze widzieć.
Teraz chłopak się spiął, ale jego ruchy ciągle były łagodne i płynne. Jeszcze kawałeczek się do niego przysunęłam i przypadkiem dotknęłam jego nogi stopą, drgnął i za mocno przycisnął ołówek, przez co złamał końcówkę.
- Przepraszam- powiedziałam cicho i osunęłam się na bezpieczniejszą odległość.
Chłopak milczał, ciągle patrząc na rozkruszony granit.
- Ian? - zmartwiłam się takim zachowaniem - Ian..
Ostrożnie dotknęłam jego ręki i to sprawiło, że się ocknął.
- Przepraszam.. zamyśliłem się- powiedział i spojrzał na mnie.
Niespodziewanie jego spojrzenie przeszyło mnie i przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nieświadomie przygryzłam dolną wargę, ciągle patrząc mi w oczy.
- Ładnie ci w tej koszuli - powiedział, skanując mnie całą wzrokiem, a ja, poczułam się jakbym była naga.
- Dzięki- powiedziałam cicho, lekko zawstydzona.
- Dawno nie widziałem twoich rumieńców, słodko i.. seksownie wyglądasz z nimi...
Zatkało mnie i nie wiedziałam, co mogę mu na to odpowiedzieć, jedynie patrzyłam na niego lekko zszokowana.
Przesunął się do mnie, a jego dłoń znalazła się na moim kolanie. Spojrzałam na nią, a potem znowu na niego. Moje podbrzusze zacisnęło się w ciasny supeł, a ja myślałam o tym, że brakowało mi tego uczucia.
- Ian.. co ty.. - próbowałam spytać, ale nie pozwolił mi na to.
Złączył w nasze usta, a ja wewnętrznie oszalałam. Z kilkukrotnie większą siłą powróciły do mnie wszystkie wspomnienia, uczucia i pragnienia. Ja też już miałam dość powstrzymywania się.
Odzyskałam władze nad ciałem i wsunęłam dłonie, w jego miękkie włosy. Przesunął swoje ręce na moje biodra, a następnie na pośladki, aby delikatnie podnieść mnie i usadzić na swoich kolanach. Przy tym nawet na sekundę, nie oderwaliśmy swoich ust od siebie.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo tęskniłem za tym- powiedział, gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie na te kilka centymetrów.
- Domyślam się.
Czując jego dłonie na swoich pośladkach i jego oddech na szyi, czułam się lepiej, zupełnie jakby, ktoś zabrał mi z ramion kamień.
Poczułam jego usta na swojej szyi, potem na obojczyku, a w końcu na odsłoniętym dekolcie. Zaparło mi dech w piersi i cicho westchnęłam. Chłopak ostrożnie rozpiął jeden z guzików, a gdy nie sprzeciwiłam się, kolejne.
Następnie odchylił ją na boki i spojrzał na mnie całą, w jego spojrzenie widziałam coś jakby zachwyt.. podziwiał mnie, a ja czułam się jak jego prywatna sztuka. Przesunął dłonie na moją odsłoniętą talię i nie odkrywając ich od mojego ciała, szedł wyżej. Zatrzymał się dopiero przy staniku.
- Nie powinniśmy.. - powiedział cicho jakby do siebie, ale jednocześnie do mnie.
Wrócił dłońmi na mojego biodra i spojrzał na mnie smutno. Dotknęłam krawędzi jego twarzy, potem policzka i na końcu ust.
- Ian.. Ja też tego chce.. - powiedziałam cicho i spojrzałam mu w oczy.
To mu wystarczyło, pocałował mnie namiętnie i znowu chwycił za pośladki. Podniósł mnie, ale tym razem przeniósł na łóżko. Gdy już leżałam, to on usiadł na mnie i po raz kolejny przyjrzał się dokładnie. Przesunął dłonią wzdłuż mojego ciała, przez co dostałam gęsiej skórki. Uśmiechnął się na to i kontynuował. Zatrzymał się przy krawędzi mojej bielizny.
- Zrób to Ian... - szepnęłam.
Wsunął dłoń pod materiał i zaczął poruszać palcami, tym samym dając mi niesamowitą przyjemność.
CZYTASZ
Kim jesteś, kiedy nikt nie patrzy?
Romance- Nie bądź taka, proszę Saro - załamał mu się głos, przez co prawie się zatrzymałam. - A jaka mam być, jedyne czego chce to spokój, a ty nie potrafisz tego zrozumieć. - Nie chce aby coś ci się stało, polubiłem cię. - Szybki jesteś.