17

175 5 0
                                    

Obudziłam się z koszmarnym bólem głowy i chęcią śmierci. Powoli otworzyłam oczy i zaczęłam łączyć wątki. Pamiętałam niemal cały wieczór, co w pewien sposób mnie cieszyło.

Jasne się dla mnie stało, dlaczego obudziłam się w mieszkaniu Iana, w dodatku z głową na jego kolanach. Chłopak jeszcze spał i wyglądało na to, że dobrze mu w pozycji siedzącej.

Ostrożnie podniosłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Panował lekki bałagan, na podłodze leżało kilka pudełek po jedzeniu i różnych butelek. Zdziwiło mnie to, bo pamiętałam wcześniejszy porządek.

Przymknęłam oczy, czując falę bólu w głowie, potrzebowałam dłuższej chwili, aby to minęło. W końcu wstałam, aby pójść do łazienki. Będąc w niej, opłukałam twarz zimną wodą, co trochę pomogło i poczułam się lepiej. Próbowałam jakoś się ogarnąć, ale nie miałam na to ani siły ani ochoty. Na swoich nadgarstkach zauważyłam siniaki, najprawdopodobniej przez to, jak mocno złapał mnie tamten typ. Miałam czerwony policzek i siniaka pod okiem. Wyglądałam koszmarnie.

W końcu wróciłam do salonu, Ian ciągle spał w niezmienionej pozycji. Przejrzałam się mu, miał podbite oko i rozciętą brew, miał na twarzy trochę zaschniętej krwi. Usiadłam w fotelu kawałek od niego i podkuliłam nogi, miałam ochotę po prostu wyjść i już nigdy więcej nie wrócić do tego mieszkania. Mimo to ciągle siedziałam w jednym miejscu i myślałam o tym wszystkim.

- Hej - powoli podniosłam wzrok, aby spojrzeć na Iana, który dopiero co się obudził.

- Hej - odpowiedziałam cicho.

Patrzyliśmy na siebie i oboje mieliśmy to samo w głowie. Problem był taki, że żadne z nas nie potrafiło zacząć rozmowy. Prostsze było gapienie się na sobie w cholernie krępującej ciszy.

- Przepraszam- powiedział w końcu. - Wiem, że zjebałem i strasznie mi głupio.

- Chce tylko wiedzieć, dlaczego uciekłeś?

Westchnął cicho, ale nic nie powiedział. Widziałam, że w głowie próbuje ułożyć jakieś sensowne zdanie, ale marnie mu to wychodziło. Więc czekałam, choć serce bolało mnie coraz bardziej z każdą sekundą milczenia. W oczach poczułam łzy, ale nie chciałam pozwolić im płynąć, ciągle czekałam.

- Ja.. - zaczął niepewnie - ja.. chyba się przestraszyłem.. spanikowałem.. ucieczka to była moja pierwsza myśl..

- Przestraszyłeś? - spytałam, lekko zachrypniętym głosem.

- Tak.. bo ja.. ehh.. często ranię ludzi.. nie specjalnie.. po prostu nie potrafię być w związku i często podejmuje zbyt pohobne decyzję.. przez co dzieją się złe rzeczy.. Tego poranka, gdy się obudziłem obok ciebie, zrozumiałem, że dłużej nie potrafię być w relacji, gdzie jesteśmy ze sobą tak blisko, jednocześnie nie będąc w związku, a z drugiej strony nie chce cię skrzywdzić... wiem, że kwestią czasu będzie, aż coś odwalę..

Zamilkł i spojrzał mi w oczy, które z pewnością miałam zaczerwienione. Miałam ochotę podejść do niego i przytulić, ale pozostawałam na swoim miejscu.

- Przepraszam.. - powiedział cicho.

- Możemy spróbować - powiedziałam w końcu, wybierając przyjemną wersję. - Czuje coś podobnego.. To twoje zniknięcie już mnie zabolało.. ale ja łatwo przywiązuje się do ludzi, od ciebie zdążyłam się przywiązywać bardzo mocno, co jest dosyć zaskakujące, wiem.

- Naprawdę chcesz spróbować? - spytał z niedowierzaniem.

- Tak..

Uśmiechnął się i ja też spróbowałam, chyba nawet mi się to udało. Poczułam jak żal i smutek powoli ulatują ze mnie, łzy już nie chciały płynąć.

****

Ktoś bardzo natarczywie zaczął pukać i dzwonić do drzwi. Ian podniósł się ze swojego miejsca i poszedł otworzyć. Do mieszkania chłopaka, wpadł Chris. Od razu odnalazł mnie siedzącą ciągle w fotelu i przytulił mnie mocno.

- Tak strasznie się o ciebie martwiłem- powiedział, ciągle mnie nie puszczając.

- Wszystko w porządku, nic mi nie jest- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Cieszę się..

Jeszcze kilka sekund trzymał mnie w swoich objęciach. W końcu odsunął się i uważnie mi się przyjrzał.

- Masz mój telefon? - spytała, przypominając sobie o tym.

- Tak.

Wyjął go z kieszeni i podał mi. Tak jak myślałam, bateria ledwo się trzymała i nie miałam żadnych nowych wiadomości.

- Odwieźć cię do domu? - spytał chłopak, ciągle zmartwiony.

- Tak, muszę wziąć prysznic.

Wstałam i od razu moje spojrzenie trafiło na Iana, który ciągle stał przy drzwiach i obserwował nas.

- A z tobą to ja jeszcze muszę porozmawiać- powiedział Chris, celując w niego palcem.

- Nie musisz, już wszystko sobie wyjaśniliśmy - wyznałam.

- I tak muszę z nim porozmawiać.

- Dobrze- odezwał się Ian, choć nawet nie patrzył na Chrisa tylko na mnie.

- Dziękuję.. za to wszystko- podeszłam do niego i uśmiechnęłam się lekko.

- Nie masz za co mi dziękować, nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.

- I tak dziękuję.

Nie wiedząc co innego zrobić, przytuliłam go. Wiedząc, że to może go rozluźnić i ucieszyć.

- Do zobaczenia, kiedyś- powiedziałam jeszcze, odsuwając się od niego.

- Tak, do zobaczenia.

Uśmiechnął się lekko i przepuścił nas w drzwiach.

- Masz zamiar się z nim jeszcze widywać? - spytał Chris, gdy tylko ruszyliśmy.

- Tak.. on jest zagubiony, potrzebuje oparcia, a nie przeciwników.

- Nie może cię tak traktować.

- Wiem i on też wie. To się więcej nie powtórzy.

- Wierzę, że wiesz, co robisz. Nie chce, aby ktoś cię zranił skarbie.

- Nie martw się mną Chris, dam sobie radę. Lepiej powiedz mi czy ten skurwielu z baru, czegoś ci nie zrobił.

- Nie, jedynie chwilę się z nim szarpałem, a potem pobiegł w tłum. Znalazł cię drugi raz?

- Tak.. niestety. Ale wtedy pojawił się Ian i powstrzymał go przed tym, co chciał zrobić, cokolwiek to było - przez chwilę się zamyśliłam, ale Chris wydawał się tego nie zauważyć. - Na jakiś czas wystarczy mi klubów i tego typu rzeczy - zaśmiałam się, tym samym próbując rozluźnić.

Kim jesteś, kiedy nikt nie patrzy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz