Na łóżku pełnym pustych butelek leżeliśmy do godziny szesnastej.Spędziliśmy ten czas na rozmowach.Rozmowach na bardzo poważne tematy.
Takie jak czy jednorożce istnieją i czy lepsza jest kawa od energetyka.
-Masz śliczne oczy.Uwielbiam je.-odezwałam się po chwili ciszy.
-A ja uwielbiam ciebie.-czułam jak moje policzki zaczęły piec, co oznacza, że moja skóra pokryta piegami przybrała barwę purpury.-I uwielbiam twoje rumieńce.
-Mieszkasz sam?-moje pytanie było tak od czapy, że aż sama przybiłam sobie mentalną piątke w czoło.
-Tak.-nie spodziewałam się tego. Chłopak miał może z siedemnaście lat.-Mam 18 lat okej!- powiedział podniesionym tonem, wraz z wielkim bananem na twarzy.
-Okej!-również się uśmiechnęłam.
-To co dzisiaj robimy?-zapytał biorąc w palce pasmo moich włosów i robiąc sobie z nich urocze wąsy.
-A na co masz ochotę?
-Na ciebie.
-Słodki jesteś, ale ja na serio pytam słońce.
-A ja na serio odpowiadam.-prychnełam i wstałam z łóżka... To znaczy próbowałam, ale chłopak złapał za mój nadgarstek.
-Gdzie się wybierasz?
-Chcę się ogarnąć, nie mam zamiaru cały dzień leżeć w łóżku.-odpowiedziałam ponawiając próbę wstania.Tym razem zakończoną powodzeniem.
Zgarnęłam z podłogi pomarańczową bluzę chłopaka i wsunełam ją na siebie. Czułam jak oparty na ramionach Cornel patrzył na mnie zielonymi oczkami spod gęstych rzęs.
W bluzie podeszłam do szafy i wyciągnęłam niebieskie mom jeansy, brązowy pasek i białą koszulkę z tęczowym paskiem. Z komody zgarnęłam skarpetki w paski, a z torby z wczorajszych zakupów zabrałam nową czerwoną bieliznę.
-Mua-posłałam mu buziaka z ręki i weszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, osuszyłam ciało itd.
Ubrałam się w przygotowane ubrania i związałam włosy w luźnego koka.
Zrobiłam brwi i pomalowałam rzęsy.
Wyszłam z łazienki i widok, który zostałam był tak cholernie słodki, że aż się uśmiechnęłam. Chłopak leżał z moim telefonem w ręku i robił sobie tak słodkie zdjęcie, że oooo
-Co robisz?-zapytałam, ze śmiechem.-Ustawiam ci najlepszą tapetę jaką kiedykolwiek mogłaś mieć.-odpowiedział i uśmiechnął się uroczo.
Podeszłam do łóżka i zgarnęłam telefon z rąk Cornella.
Na ekranie urządzenia pojawiło się zdjęcie chłopaka, który miał taką minę jak wtedy gdy weszłam do pokoju.
-Głupi jesteś-oboje się zaśmialiśmy.
-Ale to ty się we mnie zakochałaś.- nadal się śmiałam. Wiedziałam, że powiedział to dla żartu, ale czy aby na pewno?Przystanęłam przy łóżku i dopiero teraz zaczęły docierać do mnie obrazy ze wczorajszego dnia.
Przysiadłam bezsilnie na rogu łóżka bezwładnie opuszczając dłonie wzdłuż ciała.-Wszystko w porządku?- zapytał chłopak przysiadając obok mnie.
-Nie mam pojęcia. To wszystko idzie za szybko.-wyszeptałam delikatnie przymykając moje zmęczone powieki.-Oh mała nie przywiązuj się. To nic zobowiązującego. Tylko taka przygoda. Jutro o wszystkim zapomnimy.- opowiedział pewnym siebie i bez jakiegokolwiek uczucia. Wstał, ruszył do łazienki. Wrócił w swojej bluzie i jeansach. -Zmień sobie tą tapetę jak chcesz.- i wyszedł.
Ruszyłam za nim, nadal w lekkim szoku.
Założył swoje buty, przekręcił klucz i wyszedł.
Zamknął drzwi.
I nie wrócił.
Nadal zszokowana stałam przed drzwiami. Oparłam się o nie czołem i zaczęłam wszystko analizować.
Doszłam do tego, że jestem idiotką i za dużo sobie wyobrażam.
Jak tu przestać o takim myśleć.
"Jutro o wszystkim zapomnimy"
Te słowa utkwiły mi w głowie.
Dlaczego myślałam, że to będziesz coś więcej?Kurwa.
Założyłam buty i sprawdzając czy mam w kieszeni telefon, wyszłam.
Po prostu wyszłam z domu.
Zamknęłam drzwi na klucz i wsunęłam brzęczące przedmioty do kieszeni spodni.Wyszłam z bloku i ruszyłam po prostu na moje pole.
Pole, na którym naprawdę mogę być sobą.
Szłam dobrze znaną mi drogą. Zajęło mi to max 15min.
Doszłam na pole. Ujrzałam mnustwo kolorowych kwiatów. Dostrzegłam także dąb. Wysoki, stary, ciemny dąb na samym środku.
Zaczęłam biec ile sił w nogach.
Dobiegłam do ogromnego drzewa i przysiadłam przy nim w kojącym cieniu.Jedną łzę uroniło me oko.
Nie na długo została ona na moim policzku. Szybko ją przetarłam i pociągając nosem wyciągnęłam telefon z kieszeni. Na ekranie widniała wiadomość.Od: Cornell ❤️
Dzięki za tę noc. Jesteś naprawdę spoko. Mam nadzieję, że już o mnie zapomniałaś haha Wyjątkowo dobrze się z tobą bawiłem. Myślę, że nie przywiązałaś się za bardzo.
Miłego dnia mała.Rzuciłam telefon w trawę przede mną. Siedziałam i siedziałam. Mijały minuty, może godziny, a ja siedziałam.
Nie byłam smutna czy zła.
Byłam po prostu zawiedziona.Co prawda nie tylko zachowaniem zielonookiego, ale także moją głupotą sięgającą zenitu.
Przybiłam sobie piątkę w czoło i zgarniając mój telefon, na którym widniała godzina dwudziesta piętnaście ruszyłam przed siebie. Już spokojnym krokiem. Z lekkim uśmiechem zażenowania na twarzy. Ruszyłam przed siebie
Przystanęłam przy wielkiej galerii handlowej. W case mojego telefonu znalazłam pieniądze więc wybrałam się do kawiarni.
Zamówiłam waniliowe latte i usiadłam przy moim stałym miejscu.Podeszła do mnie kelnerka. Przemiła starsza kobieta ubrana na czarno z żółtym fartuchem od pasa do kolan. Poprawiła niesforny kosmyk swoich długich blond włosów wystający z jej starannie dopiętego koka.
-Wszystko w porządku kochanie?- zapytała ciepłym głosem z lekkim zaniepokojeniem w oczach.
Pociągnęłam nosem dwa razy i również poprawiając swoje włosy za ucho odpowiedziałam ze sztycznym uśmiechem.
-Tak, wszystko jak w najlepszym porządku.- podałam kobiecie pusty kubek a ta postawiła go na tacy wraz z resztą naczyń i odeszła z w ciąż zaniepokojonym spojrzeniem.
Wstałam, wygładziłam swoje jeansy i wyszłam.
Nie wiem ile zajęła mi droga do domu, ale gdy wróciłam za oknem było już bardzo ciemno, a niebo pokryte było milionem gwiazdek.
***Wzięłam prysznic, ubrałam w piżamę i oddałam się w krainę Morfeusza.
To wszystko to dla mnie zbyt wiele.
894 słowa.
CZYTASZ
washed out of feelings
Romance-Nie potrzebuję Cię.-powiedział krótko. Zaczesał gęste włosy i wyszedł. -Udowodnię Ci, że jednak tak.-powiedziałam sama do siebie, widząc jego cień znikający za rogiem.-To jeszcze nie koniec.