rozdział 3.

138 27 29
                                    

Kolejny dzień rozpoczął się tak samo jak poprzedni wieczór, czyli brakiem mężczyzny na balkonie. Wcześniej była zdenerwowana, jednak tym razem robiła się zmartwiona i smutna. Negatywne myśli zakrzątały jej umysł do tego stopnia, iż nie mogła skupić się na linijkach czytanej powieści.

Kiedy usłyszała wodę lejącą się pod prysznicem skreśliła "śmierć" ze swojej listy, ale to pozostawało setki innych możliwości nadal na stanie.

Krajobraz nie wynagradzał jej emocji, wszak wydawał się jej towarzyszyć. Nawet fale tego dnia zerwały się silniejsze i z wielką mocą obijały się o brzeg, wymywając piasek i wydając kojące dźwięki. Mewy latały nerwowo wokół niewidocznych punktów na tafli wody, a niebo nie wyleczyło się jeszcze z szarej pozostałości po czarnej nocy.

Przeczytała jeszcze kilka rozdziałów mając nadzieję na to, że doktor wyjdzie może zaznać trochę świeżego powietrza - niestety zmarnowała tylko swój czas. Skąd mogła wiedzieć, że podczas, gdy ona zastanawiała się głęboko co zrobiła źle, Styles patrzył na jej profil, debatując sam ze sobą czy powinien dzwonić do żony.

Powtarzał sobie bez przerwy, że to tylko chwilowa fascynacja oraz, że tak właściwie to nic niewłaściwego jeszcze nie zrobił. Martwił i załamywał go w tym fakt, że nie wierzył sam w sobie, a w głos myślach używał słowa jeszcze.

Powinien wypisać wszystkie myśli na kartce, lecz wizja kogokolwiek znajdującego ten skrawek papieru zbyt mocno go przerażała. Czy będzie siedział do końca wyjazdu w pokoju? Oczywiście że nie, przecież nie po to tu przyjechał. Nie mniej jednak musi coś zrobić, unikanie studentki byłoby trudne, acz efektywne. Nie był jednak pewien, czy chce zobaczyć ten efekt.

Spróbował wielu rzeczy, by przekonać samego siebie, iż jest po prostu głupi. Patrzył przez pół godziny na różne zdjęcia z Caroliną, co kilka z nich uśmiechając się pusto do ekranu telefonu. Kiedy już był wystarczająco pewny siebie i zgromadził samokontrolę oraz miłość do małżonki, zabrał wszystkie plażowe niezbędniki i wyszedł z pokoju.

Pech chciał, że wpadł akurat na blondynkę spędzającą mu sen z powiek. Sekunda rozpromieniona szczęściem momentalnie została przykryta paniką. Nie powinien z nią rozmawiać, już samo to wzbudziło w nim emocje, których nie był w stanie kontrolować. Zanim Olivia zdążyła coś powiedzieć, Harry przyłożył telefon do ucha i zaczął rozmawiać z nieistniejącym patologiem. Poszedł w kierunku lobby, ręką pokazując znak "proszę zaczekaj" dziewczynie.

Pozostawił ją zdezorientowaną i w tym momencie poczuła się już urażona, od razu zauważając iż telefon od początku był wyłączony i konwersacja fałszywa. Nóż prawdy został wbity w jej serce, gdy po raz kolejny powtarzała sobie, że przez kilka minut była głupia i naiwna. Dlaczego w ogóle miałaby myśleć o nim w ten sposób? Styles był jej pieprzonym profesorem do którego powinna czuć szacunek, w dodatku miał żonę, o czym wyraźnie dał jej znać na samym początku ich wakacyjnej znajomości. Znajomości która nie powinna się zamieniać w pogawędki o literaturze, dzieciństwie i szczęściu, tylko pozostać tak samo zimna i profesjonalna jak była wcześniej. Oszczędziłoby to ją na pewno dużo przykrych myśli i nieprzyjemnego posmaku.

Kiedy zeszła na dół po zielonookim nie było śladu, w każdym razie nawet nie oczekiwała go tam spotkać. Podeszła do obsługi zamawiając dwa białe wina, nie myśląc o niczym innym niż samotny dzień na plaży.

♢♢♢

Promienie słoneczne jako pierwsze tego dnia zdołały uszczęśliwić dziewczynę. Posmarowała odkryte powierzchnie swojej skóry olejkiem z filtrem i odchyliła się, chcąc zaznać relaksu. Samotność jej sprzyjała, ponieważ dzięki temu nikt nie oceniał jej za to, jak często dolewała sobie alkoholu do kieliszka, który dostała w gratisie od obsługi. Tak właściwie dostała dwa, jednak wolała nie odmawiać mężczyźnie za barkiem i pozwolić mu żyć w słodkiej nieświadomości.

your skin got darker (but hair got lighter) | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz