rozdział 7.

207 14 14
                                    

Samotnie przebudziła się w łóżku bardziej pustym niż kiedykolwiek, czuła posmak poprzedniego dnia. Dziwna mieszanka miliona lukrowanych ciastek, odrobiny złotego piasku i czarujących dźwięków gitary akustycznej opadała jak śnieg na wszystkie zmysły Olivii. Mimowolnie wstała z łóżka, zastanawiając się, jakie plany na dziś będzie miał Harry.

Rutyna stała się tak silna, że traktowała ją prawie jako rytuał. Nawet nie wiedziała jak będzie żyła kiedy już wróci do domu. Jej apartament teoretycznie posiadał wnękę tego typu, jednakże nie była ona tak przestronna, zamiast pięknej plaży widziała przepełnione pośpiechem ulice, a przede wszystkim nie posiadała oszałamiającego sąsiada po prawej stronie.

- Jak się czujesz? - zapytał mężczyzna, gdy blondynka zajęła swoje stałe miejsce w plecionym krześle

- Po wczoraj? Jakbym ważyła trzy tony, ale mogę przysiąc, że nigdy nie widziałeś szczęśliwszego wieloryba - zażartowała dziewczyna, nawiązując do poprzedniego dnia

- To bardzo dobrze - przyznał - imponuje mi twoja zdolność do zjedzenia tylu słodyczy

- Jestem kobietą wielu talentów, Harry Stylesie

♢♢♢

Chmury goniły się troszkę szybciej niż zwykle, więc dzień ten był idealny na spacer. Planowali po prostu spacerować bez końca, aż nie wymyślą czegoś ciekawszego do zrobienia. Początkowym celem był rynek w centrum miasteczka, który planowali zwiedzić, oraz może dokonać drobnych zakupów, jednakże wszystko momentalnie zmieniło się, gdy niewielki przedmiot zagrodził im drogę.

Aparat fotograficzny, prawie zmiażdżony przez czerwonego sandałka Olivii leżał bezpańsko na szarej kostce brukowej. W ostatnim momencie profesor zatrzymał dziewczynę, która zaaferowana opowiadaną przez siebie historią z czasów dzieciństwa, nie zwracała uwagi na to, gdzie tak właściwie stawia kroki.

Mężczyzna podniósł zgubę i rozejrzał się dookoła, poszukując właściciela. Niestety, w najbliższym zakresie jego widzenia nie było żywej duszy na ulicach poza nimi, było jeszcze za wcześnie. Postanowił wnet dokładnie go obejrzeć w nadziei, iż znajdzie tam jakiś numer kontaktowy na który mógłby zadzwonić, albo cokolwiek, co pozwoliłoby mu zidentyfikować przynależność zguby. Niedługo zajęło mu zorientowanie się, iż urządzenie jest polaroidem, w dodatku na tyle starym, że żadne ze zdjęć wcześniej zrobionych nie zapisywało się na urządzeniu.

- Chyba już wiem, jak możemy zmodyfikować nasze dzisiejsze plany - westchnął szczęśliwie Harry, wywołując zaciekawienie w kobiecie

- A mieliśmy jakieś plany?

- Nie - przyznał z uśmiechem - ale lubię udawać, że mamy

♢♢♢

Każde pojedyncze drzewo, kolorowa witryna sklepu, a nawet niektóre, stare ławki okazały się być doskonałym tłem do fotografii, z czego młodzi ludzie korzystali do bólu. Ciche syknięcia aparatu rozbrzmiewały między nimi co kilka minut, a czasem nawet sekund. Krótka chwila, poświęcana na wyjawienie się obrazu z czystej, ciemnej powłoki, była tak intensywna jak ostatnie momenty meczu, gdy nie wiadomo, czy zwyciężająca bramka zostanie zdobyta. Zdjęcia robili na zmianę, a czasem nawet wspólnie, co było zdecydowanie trudniejsze.

Przy okazji odwiedzin jednego z miliona sklepów, które odwiedzili tego dnia, udało im się zakupić dodatkowe wkłady do aparatu, by mogli go oddać w jak najbardziej nienaruszonym stanie, w przypadku gdyby udało im się w końcu oddać zgubę we właściwe ręce.

- Robi się coraz ciemniej - westchnął Harry, uświadamiając dziewczynie jak szybko zleciał im czas

- Nawet lepiej - uśmiechnęła się i złapała w dłoń palce mężczyzny, by zaprowadzić go we właściwym kierunku. Naturalnie, chodziło jej o plażę, na której mogliby zrobić jeszcze więcej fotografii.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 26, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

your skin got darker (but hair got lighter) | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz