Rozdział 4

394 12 2
                                    

Obudziłam się dziś dość późno. Zobaczyłam na ekran telefonu

- Co?! Już 12! - Powiedziałam poddenerwowana.

Szybko się ogarnęłam i poszłam na  śniadanie. Wchodząc do jadalni zauważyłam Tobiasza siedzącego sam w rogu. Wzięłam śniadanie w którego skład wchodziła : Bułka z serem i szynką a dotego sałatka z sałaty i pomidorów. Podeszłam do stolika gdzie siedział Tobiasz i usiadłam na przeciwko niego.

- Hey, jak się czujesz? Bo wyglądasz nieciekawie... - Powiedziałam zmartwiona.

- A... Szkoda gadać... - powiedział z. Lekkim wymuszonym uśmiechem.

- Mam pomysł jak ci poprawić chumor. Może dziś poćwiczymy? Zawsze ci to poprawiło chumor. - Powiedziałam z nadzieją.

- Wsumie dobry pomysł. O ile dam radę... - Powiedzial cicho.

- Dobra Tobi albo mówisz co ci się Dzieje... Albo... Odchodzę z Mafi... - Powiedziałam cicho myśląc, że Szantaż zawsze działa.

- Kolejny szantaż? Obiecywał że więcej nie będziesz szantażować... - powiedział ze zawieszoną głową.

- Ja Niczego nie obiecywałam... A przynajmniej niczego nie pamiętam - Powiedziałam cicho się śmiejąc.

- Nic się nie dzieje, źle się czuję i tyle...

- Nie wierzę, lecz nie będę naciskała bo... - Nie zdążyłam dokończyć ponieważ zadzwonił mój telefon który jak zawsze miałam w kieszeni.

- Tobi zaraz wracam, tylko mi tu nie zemdlej- Powiedziałam żartobliwie odchodząc w stronę mojej kwatery.
Okazało sie że dzwoniła Kira.

- Hey Kira, co Jest?

- Mogłybyśmy się spotkać...? - powiedziała cicho.

- Pewnie. Ale coś się stało?

- Nie... Ale proszę przyjdź dziś o 15 pod moją restauracje...

- Niema sprawy.

- Muszę kończyć... Wydzimy się o 15.

- To bayo, do 15. - Powiedziałam zaniepokojona tonem głosu Kiry.

                             ...

Byłam już prawie pod restauracją Kiry, już widziałam jej sylwetkę. Zobaczyłam jej twarz z daleka i zaczęłam bić, bo zobaczyłam, że Kira ma podbite oko.

- Kira co się stało?! - Powiedziałam zmartwiona.

- To wlasni jest powód prośby o spotkanie...

- Mów co się stalo Kira!

- No więc... Pobili mnie... - Powiedziała cicho.

- Ale zawsze potrafiła się bronić, prawie wszystkich pokonywałaś! Opowiedz co się stało.

- Poszłam się przejść późnym wieczorem, tak koło 23-24. Gdzieś koło 24 usłyszałam ryk silnika. Odruchowo się odwrucilam, aby zobaczyć jaki to motocykl. Okazało się że nie był to jeden motocykl lecz kilka. Które podjechały kawałek drogi pezedemna i zaparkowały. Chlopacy którzy z nich zasiedli nie zdejmowali kasków przez co nie mogłam zobaczyć ich twarzy. Szli prosto w moją stronę. Ja odruchowo zmieniłam kierunek i przyspieszyłem krok. W końcu mnie dogonili I jeden z nich chwycił mnie za bark i pociągnął przez co musiałam się obrócić. Przez chwilę wszyscy stali w bez ruchu. Nie pewnie zapytałam.

- My się znamy?

W odpowiedzi chłopak wykonał Ruch ręką aby jego znajomi podeszli. Zatrzymali się około dwa metry ode mnie. Nagle ktoś mnie przydusił od tyłu.  Byłam sparaliżowana strachem przez co nie mogłam nic zorbi. Człowiek z tyłu mnie tylko trzymał i odpuścił lekko uścisk. Inni zaczęli mnie bić. Nagle się odcknęłam i zrozumiałam że musze coś zrobić. Chłopaka z tyłu uderzyłam łokciem pod żebra a on mnie puścił. Chłopak który był centralnie przedemna dostał z kolana w brzuch. Lecz po tym reszta mnie obezwładniła. Człowiek z tyłu się ogarniał i przytrzymał mi ręce, I podcioł przec co wylądowałam na kolanach. A reszta na nowo Zaczęłam mnie bić a w końcu zemdlałam. Obudziłam się było może koło 2-3 w nocy. Poszłam szybko do swojego mieszkania. Musiałam się przespać. Wstałam koło 11 i po jakimś czasie zadzwoniłam do ciebie...

- Kurwa...  Zacznę ich szukać... Naśle na nich moją mafię. Ale nie odpuszczę że ktoś pobił moją przyjaciółkę...  Niektórzy chyba nie wiedzą że znów jestem w Londynie...

Mafia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz