Szóstego dnia straciłem kontrolę

3.4K 340 71
                                    

Przerażony, jak tylko światło przygasło, wpatrywałem się w mężczyznę leżącego w klatce. Tym razem jednak mięśniaki nie zdążyli podejść do niego, kiedy ten zerwał się na równe nogi i jednym zwinnym skokiem wyminął tych stojących najbliżej. Jego ruchy były pełne gracji, niczym u dzikiego kota. Od Mistrza Cyrku dzieliło go parę metrów, kiedy trzech mężczyzn równocześnie rzuciło się na niego. Nie czekali na jego reakcję. Jeden z nich usiadł mu na plecach, drugi przytrzymał ręce, a trzeci nogi. Tan unieruchomiony, szarpał się i wił, ale ciężar był zbyt duży, a siły w tym ludzkim ciele zbyt małe.

-Ty... -Wszyscy byli w szoku, kiedy z jego ust wydostało się ludzkie słowo.

Nawet Mistrz Cyrku stracił na moment rezon. Po chwili podszedł do leżącej bestii. Kucnął przed nim i ciągnąc za czarne kosmyki uniósł jego twarz, by spoglądał na niego.

-No proszę. Ta paskuda potrafi mówić. No dalej, wykrztuś to z siebie. -Zachęcał z uśmiechem.

-Ty... Zginiesz... Pierwszy... -Wykrztusił z trudem, lecz z nieskrywaną nienawiścią.

Mistrz Cyrku zdawał się w ogóle nie przywiązywać większej wagi do słów bestii, jednak w jego oczach dało się wyczytać niepokój.

-Przywiązać paskudę do pręta. John, bierz gówniarza i chodź. -Zarządził i skierował się ku wyjściu z namiotu.

Starałem się szarpać, lecz byłem za mały i za słaby by cokolwiek zdziałać. Bestia natomiast teraz już trzymana przez co najmniej pięciu mężczyzna była ciągnięta ku klatce. Patrzyłem na nią przez cały czas, starając się uśmiechnąć, jednak w ogóle mi to nie szło. Ta szarpała się i warczała. W pewnym momencie nawet zaryczała. Przypominało to ryk, rozwścieczonego lwa. Chwilę potem opuściłem namiot. Po raz pierwszy patrzyłem na cyrk w świetle dnia. Dotychczas widywałem go wyłącznie głuchą nocą, kiedy wymykałem się by napić wody. Jednak nigdy nie wychodziłem dalej niż do najbliższego wodopoju dla zwierząt.

Teraz mijałem liczne mniejsze klatki i grupki artystów przypatrujące nam się ze zdziwieniem. Nie skupiałem się jednak na zwiedzaniu, czy podziwianiu. Zostałem poprowadzony do części obozowiska, pełnej wozów. Dosłownie wrzucono mnie do jednego z nich. Później usłyszałem już jedynie dźwięk przekręcanego klucza. Od razu rzuciłem się do drzwi i zacząłem na nie napierać. Te ani drgnęły. Wewnątrz nie było nic, prócz paru worków ziemniaków i trzech krzeseł. Załamany usiadłem na jednym z nich. Nie wiedziałem co teraz nastąpi.

~(*-*~) ~(*-*)~ (~*-*)~

Minęło wiele czasu nim drzwi ponownie się otworzyły. Stali za nimi nie kto inny, jak Mistrz Cyrku i jeden z jego mięśniaków. Zostałem brutalnie pociągnięty za ramię. Przeszliśmy przez obóz, by znaleźć się w mniejszym, podobnym do głównego, namiocie. Tam zostałem usadzony na krześle i do niego przywiązany.

-Zróbcie mu makijaż sceniczny, ale tylko na skroniach, czole i nosie. Nie chcę żeby się rozmazał, gdyby się rozkleił. -Powiedział Mistrz do dwóch kobiet.

Te natomiast natychmiast wzięły się do pracy, wcale nie zwracając uwagi na moje płynące łzy. Kiedy skończyły zostałem pozostawiony sobie. Ze swojego miejsca wyraźnie widziałem, kiedy słońce schowało się za horyzontem. Nie minęło nawet parę minut, kiedy od strony głównej sceny dało się słyszeć głośny ryk, roznoszący się zapewne na pół miasta.

-O tak! Taka reklama z pewnością przyciągnie do nas klientów! -Usłyszałem rozentuzjazmowany głos Mistrza Cyrku. Po chwili podszedł do mnie, przytrzymując mi przed twarzą krwiście czerwony plakat. Było na nim widać czarny cień potwora, walczącego z ludźmi z włóczniami, zaś za nimi leżącą postać. Napis głosił ,,Przebudzenie potwora. Ostatni spektakl Cyrku Wuja Tanego!". -Zaś ty Szczurku. -Powiedział zwijając papier w rulon. -Będziesz naszą główną gwiazdą. Nawet nie wiesz, jak bardzo się ekscytowałem czekając na ten moment. -Wyszeptał mi do ucha po czym odszedł. Od tego gestu przeszły mnie dreszcze.

Załamany zwiesiłem głowę, pozwalając by łzy swobodnie opadały na ziemię. Lęk rozsadzał mnie od wewnątrz. Jednak bardziej a jak o swój los, bałem się o bestię. Nie potrafiłem stwierdzić, czy lepiej by było dla niej, gdybym nigdy się nie zjawił. Kto mógł wiedzieć, co wydarzy się dzisiejszej nocy. Jakie wydarzenia przewidział scenariusz pisany, nie przez życie, a przez szaleńca. Byłem jednak pewien, że czas, który dotychczas spędziłem na terenie cyrku stanowił najwspanialsze chwile w moim życiu.

Niedługo potem, słychać się dało liczne głosy dobiegające od strony głównego wejścia. Wkrótce nadszedł również Mistrz Cyrku z szaleńczym uśmiechem na ustach. Wciąż wydawał wszelakie polecenia, nakazując ekipie się przygotować. Zostałem odwiązany, a następnie siłą przebrany. Ubiór mój stanowiła biała szata, długością przypominającą suknię, w pasie przewiązana złotym sznurem. Po zakończonych przygotowaniach zaciągnięto mnie na zewnątrz. Zbliżając się do głównego namiotu, wiedziałem że nastąpił koniec mojego dotychczasowego życia. Jednak w jakim kierunku mało się ono potoczyć...?

Cyrkowa atrakcja (LGBT+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz