10

109 10 11
                                        

Moje policzki przybrały odcień głębokiego różu, gdy spostrzegłam co zrobił. Odsunęłam się, speszona. 

- Wychodzę jutro ze znajomymi na miasto - powiedziałam, biorąc w dłoń kubek napełniony wodą do połowy, biorąc łyka. 

- To fajnie - odparł Clinton, wyraźnie zawstydzony moją reakcją na jego zaczepny gest sprzed chwili. 

- Dobranoc - pomachałam mu, wychodząc z pomieszczenia. 

Nie mogłam się wyzbyć wrażenia, że między nami była ogromna chemia, którą oboje próbowaliśmy dusić w sobie.

Nie mogłam pozwolić uczuciom wygrać, bo to mnie zniszczy. Clinton nie jest dla mnie dobry i nawet on zdawał sobie z tego sprawę. 

***

Nie wiedziałam jakim cudem znalazłam siebie leżącą całą we łzach na podłodze klubu. Narkotyki w moich żyłach zdawały się krzyczeć, a ja czułam się tak oszołomiona, że zimna posadzka dotykająca mojego policzka nie zdawała się robić na mnie wrażenia. 

Żeby zrozumieć mój stan trzeba odwrócić trochę wskazówki zegara o godzinę wcześniej. 

Bawiłam się w klubie jak gdyby nigdy nic, gdy nagle...

Obudziłam się ciężko dysząc. Podniosłam się do siadu, odgarniając przyklejone do zlanej potem twarzy włosy.

Moje myśli od razu powróciły do koszmaru. Myślałam że umieram, jednak pierwszą myślą kiedy leżałam na posadzce było to czy Clinton mnie znajdzie.

Czułam się z tym źle. Biorąc pod uwagę to że miał dziewczynę nie powinnam nic do niego czuć, nie powinnam go pożądać w ten sposób. Jednak nie umiałam. Czułam że mięknę przy nim i coraz trudniej było mi się oprzeć. Jeszcze ten pocałunek. Dlaczego musiał to zrobić?

Doskonale zdaję sobie sprawę że nie zostawi Briden. Za długo byli razem. Byli szczęśliwi. Nie chciałam żeby komukolwiek stała się krzywda. Jednak...

Czy już mi nie stała się krzywda?

Czułam się zraniona. Tym że dał mi nadzieję żeby potem mi ją odebrać.

Clinton Cave nie był fair wobec mnie.

Chciałam wrócić do normalności, odzyskać mieszkanie albo się przeprowadzić do czegoś mniejszego. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Byłam spłukana i Clinton był jedyną osobą która chciała mi pomóc.

Musiałam opracować jakiś plan wydostania się stamtąd. Aczkolwiek to wymagało czasu.

Wstałam dostrzegając że na dworze wciąż było ciemno. Podkoszulek kleił mi się do ciała. Czułam się mokra od potu. Postanowiłam pójść do kuchni się napić a następnie wziąć szybki prysznic.

Gdy znalazłam się przy aneksie zauważyłam blondwłosą głowę na kanapie w salonie.

Ciekawe co Christian ty robi? - pomyślałam.

Podeszłam do szafki z naczyniami, wyjmując szklankę z szafki. Następnie z lodówki wzięłam szklaną butelkę z sokiem, nalewając napój, patrząc na śpiącego w salonie chłopaka, który był cały owinięty kocem.

- Źle się spało? - zapytał zza mnie głos, sprawiając że podskoczyłam przewracając szklankę z sokiem.

- Kurwa - przeklęłam pod nosem.

Odwróciłam się żeby zobaczyć stojącego za mną Clintona, który odwrócił się żeby podać mi rolkę ręcznika papierowego.

- Nie bój się mnie tak, nie gryzę - prychnął śmiechem, podchodząc do lodówki żeby wyjąć z niej wodę.

- Powstrzymam się od komentarza - odparłam oschle, ścierając sok z blatu, następnie wrzucając mokry ręcznik do kosza.

- Paige nie unoś się tak - pokręcił głową chłopak na co ja ciężko westchnęłam.

- Dobranoc, Clinton - okręciłam się na pięcie, znikając w korytarzu.

- Paige? - odparł gdy byłam przy wejściu na korytarz.

Oparłam się ręką na ścianie, patrząc na niego wyczekująco. Podszedł do mnie, a ja nie potrafiłam zrobić ruchu. Serce waliło mi jak oszalałe. Moje oczy widziały tylko jego.

- Dobranoc - wyszeptał, dotykając swoimi ustami mojego czoła.

Nie miałam słów. Starałam się znaleźć jakieś słowa ale nie umiałam. Poszłam do pokoju. Zapomniałam o wszystkim co zamierzałam zrobić.

Położyłam się na łóżku, zapadając w sen, zapominając o koszmarach.

////

Krótkie ale wybaczcie mi bo przechodzę teraz trudny okres i Noe sypiam dobrze i jest tragicznie eh

Mam nadzieję że się podoba, postaram się częściej pisać.

THE DRUG // CLINTON CAVE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz