To czarne coś było coraz bliżej nas, uciekaliśmy ile sił w nogach. Nagle straciłem Clarke, biegła obok mnie, a po chwili zniknęła. Wiedziałem, że nie będzie wołał, chciała tylko tego żebym ja przeżył. Oboje wiedzieliśmy, że ten czarny jak smoła dym jest szkodliwy. Zatrzymałem się, biegnąc w stronę Clarke szybko wziąłem ją na ręce i zacząłem biec w stronę drewnianego domku, który zauważyłem przed chwilą.
- Cholera jasna, Bellamy! - Powiedziała, a z jej policzka spływała łza. - Czemu po mnie wróciłeś?! Naraziłeś się, mogłeś zginąć! - Była mega wkurzona, ale wiedziałem, że jest mi wdzięczna.
- My Princess, my responibility. - Powiedziałem spokojnie i lekko się uśmiechnąłem. Powinienem dyszeć i bać się tego czegoś co nas goniło, ale nie, to był idealny moment na tekst na "podryw". Ja to mam wyczucie...
Pov. Clarke
Byłam mu wdzięczna, że zaryzykował życiem by mnie uratować. Przecież moglibyśmy zginąć oboje. Gdy usłyszałam, że jestem jego księżniczką serce zabiło mi mocniej. Poczułam motylki w brzuchu, poczułam się jak dwunastolatka. Próbujemy znaleźć jakieś miejsce gdzie możemy się ukryć, a mi się chce romansować...
Minęło parę sekund od chwili gdy Bellamy kopnął w drewniane drzwi, do momentu gdy razem leżeliśmy pod kołdrą, nie powiem, mi to się podobało. Nawet nie pomyślałam, że skoro w tym momencie leżymy w czyjejś pościeli, w czyimś łóżku to ta planeta jest zamieszkała. W tym momencie miałam to w dupie, podniecało mnie to, że razem z Bellkiem leżymy w łóżku, razem!
Leżeliśmy bez ruchu chyba przez godzinę, Bellamy w końcu chyba zebrał się na odwagę i lekko wyjrzał spod materiału w kwiatki. Widziałam, że odetchnął z ulgą. Odkrył nas i pomógł mi usiąść. Moja noga nie była w dobrym stanie. Musiałam przeciąć ją o jakiś ostry kamień, a rana nie powiem, była głęboka.
Belek od razu zerwał się na równe nogi i zaczął przeszukiwać to miejsce pod względem apteczki i innych tego typu rzeczy. Niestety nic z tych rzeczy nie znalazł, ale to do czego posunął się dla mnie coraz bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że naprawdę mu na mnie zależy.
Pov. Bellamy
Gdy widziałem na jej twarzy grymas bólu, który próbowała ukryć serce mi się krajało. Nienawidziłem jak cierpi, gdy coś ją bolało, ja czułem, że mnie boli to trzy razy mocniej. Chciałem jak najszybciej skrócić czas podczas którego czuła dyskomfort z powodu bólu.
Nie zastanawiając się zdjąłem kurtkę i koszulkę, która była zrobiona z zielonego materiału. Nie odwlekając podałem ją na pasy. Oblałem ranę Clarke wodą i lekko skrawkiem mojego ubrania wycierałem jej nadmiar. Kiedy wydawało mi się, że wszystko jest jako tako odkażone zacząłem owijać jej ranę zielonym materiałem. Gdy skończyłem zawiązałem supełek żeby "opatrunek" się trzymał. Narzuciłem na siebie kurtkę i wziąłem ją na ręce.
Zapraszam serdecznie do mojego nowego opowiadania na Wattpad! Mam nadzieję, że wam się spodoba❤️ Czytajcie, błagam😘
CZYTASZ
Nowa Planeta || Bellarke
FanfictionBellamy wraz z Clarke są zdruzgotani po obejrzeniu nagrań Monty'ego. Oboje nie wiedzą co mają robić. Mają mętlik w głowie, spali 125 lat i oboje nie wiedzą co mają z tym faktem zrobić. Decydują się na działanie razem, ale czy to zadziała? Tak, w oc...