Rozdział trzynasty

491 44 10
                                    

Lekcje angielskiego straciły swój urok po 'zerwaniu'. Właściwie nie urok, tylko, hmm, nieco erotyczną atmosferę. Napięcie seksualne. Wyczułam to już we wtorek. Nie przeszkadzało mi to jednak. Ani trochę.

Siedziam całą lekcję wpatrzona dyskretnie w jeden punkt. Przeraziło mnie, z jaką łatwością popadłam hipnozę. Naprawdę i serio serio. Najgorsze było, że tym punktem była głowa Stylesa. Kontemplując jego słodkie loczki, zastanawiałam się, dlaczego chodzi z tą Kendall. Czy naprawdę ją kocha? Czy tylko siebie oszukuje, bo pragnie w życiu miłości..? Przypomniały mi się słowa pani Styles.

Ja się do niego wręcz po chamsku przystawiałam, a on... ma mnie za siostrę? Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze. Co za.. typ! głupi czy... głupi?! Każdy facet to idiota, ale kurwa, co on... ślepy może?!

Ale jego włosy tak słodko... tak słodko układają się w nieład. Zwłaszcza z tyłu.

- Stephanie, mogłabyś powtórzyć, to, co przed chwilą powiedziałem?

Uniosłam głowę, powoli budząc się ze słodkiego otępienia. Niejasne czucie déjà vu natychmiast ogarnęło moją wyluzowaną dotąd duszę. Tylko, że Liam się nie uśmiechał. O, przepraszam - teraz pan Payne. Cała klasa zaciekawionym wzrokiem obserwowała moje 'przebudzenie', po klasie przebiegły śmieszki.

Bardzo mnie to zdenerwowało.

- Wolałabym teraz nie powtarzać tego nudnego wykładu, zwłaszcza, że powstrzymuję się przed rzyganiem. - Jak na zawołanie w żołądku zaczęło mnie jeszcze bardziej mulić. Wstałam nagle i biegu chwytając torbę wybiegłam z klasy, zatrzaskując za sobą drzwi.

Wyjście Smoka, brawo Steph.

Chwilę potem klęczałam przed brudnym kiblem (za co płacą tym cholernym sprzątaczkom?!). Zwymiotowałam i poczułam się naprawdę paskudnie. Trzęsącymi się rękami ledwo podpięłam włosy, a już dosłownie wyleciał ze mnie lunch. Czułam, jak moje ciało drży z wysiłku, pokrywa je zimny pot.

Nigdy nie byłam bulimiczką, wręcz przeciwnie - roszkosznym, pulchnym dzieckiem. Wymiotowałam tylko w wypadku chorób, a i wtedy nie zawsze. Nigdy nie mogłam przywyknąć do tego przykrego uczucia. Dlatego nie rozumiałam - nie rozumiem - bulimiczek. Bulimików. Cokolowiek. Chociaż wiem, że nie o to dokładnie chodzi.

Odczekałam chwilę, czując się wyjątkowo podle. Chciałam już wstać i przemyć twarz (dzięki Bogu miałam przy sobie paczkę gum do żucia), gdy torsje znów powaliły mnie na kolana. Tym razem z gardła (i z nosa...) nie wyleciały resztki jedzenia, tylko żółć z czerwonymi plamkami. Wyplułam tą gorzką ciecz i podparłam się na dłoniach, próbując złapać głębszy oddech. Gardło miałam strasznie zaciśnięte, nos podrażniony, brzuch bolał jakby mi wyrywano flaki. Potarłam ręce, na których włoski sterczały niczym żołnierze na baczność. W dodatku zaczęła boleć mnie głowa.

- Steph, jesteś tu? - W łazience rozległ się nosowy głos. No zajebiście, po prostu kurwa zajebiście.

- Nie kurwa, tam - warknęłam, patrząc z obrzydzeniem na resztki lunchu pływające w brudnej wodzie i czując, że coś zaciska mi się w gardle. Zamknęłam oczy. - Spierdalaj.

- Nie jestem tutaj, bo tak chciałam. - Zaczęło mnie telepać ze złości, gdy usłyszałam ten perfekcyjny brytyjski akcent, którym 'mówi królowa angielska!!!'. - Pan Payne mnie wysłał, żeby sprawdzić, czy serio wyrzygujesz swoje wnętrzności.

Zaczęłam powoli się podnosić, podpierając się ścian. Nie byłam skłonna zaufać moim nogom, które jakby straciły całe napięcie w mięśniach. Kolana miałam jak z waty.

- No to chodź - powiedziałam słabo, czując, jak kręci mi się w głowie. Czemu te ściany się chwieją? A może to ja? - Popatrz na tą niesmowicie barwną kopozycę, jaką utworzyły moje rzygi.

(I.) Nutty® √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz