Strona Czwarta

205 35 7
                                    

- D-demon? - wyjąkała Amara, poprawiając czapkę. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, więc wsparła się na pieńku drzewa, czując palący ból w dłoni. - Co to jest?

Widok znaku na dłoni przedstawiający trójkąt z okiem w okręgu wśród innych znaków przypominał jak ślady wypalenia używane przy bydle. Coraz mniej podobała jej się ta sytuacja. Demon westchnął przeciągle i zaczął cisnąć w jej stronę błękitnymi płomieniami. Zakryła głowę dłońmi, jakby miało to pomóc... ale niepotrzebnie.

Płomienie omijały ją, atakując wszystko dookoła, co tylko mocniej rozwścieczyło Billa. Zniżył swój lot tak, że prawie dotykał ziemi. Podfrunął bliżej przerażonej Amary, która plecami mocniej wtuliła się w drzewo. Złote oko przeszywały ją na wskroś. Oczekiwała rychłej śmierci, a przecież tylko chciała odnaleźć ojca! Bill jednak nic jej nie zrobił. Zmrużył odkryte oko, przyglądając się uważniej znamieniu, gładząc się przy tym po brodzie. Roześmiał się diabolicznie, łapiąc się przy tym za brzuch.

- Rzeczywiście zostałaś przeze mnie oznaczona - stwierdził rozbawiony. - A może powinienem powiedzieć... że to ja zostałem? - spytał już mniej przyjaznym tonem. - Hej, paskudo, czy wiesz, co zrobiłaś? Uwiązałaś mnie! Mnie! Potężnego demona!

Dopiero teraz zauważył między palcami dziewczyny ślady krwi. Zacisnął usta w wąską linię, niezadowolony z tego niespodziewanego obrotu spraw. Ale był Cipherem! Z gorszymi przypadkami sobie radził. Czy to właśnie dlatego przyjął tę nędzną postać człowieka?

- Użyłaś wiązania krwią... sprytnie. Uwolnij mnie - rozkazał.

Amara jęknęła.

- J-ja nic nie zrobiłam! Tylko dotknęłam tamtego... Ej! - Wskazała na niego palcem drugiej dłoni. - Ty jesteś tym pomnikiem! Tylko czemu...

- Tak, tak, nieistotne. Powiedziałem: uwolnij mnie. Czy twój prosty móżdżek nie przyswoił jeszcze tej informacji, nędzna istoto?

Nic w jego głosie nie podobało się dziewczynie. W miarę szybko przyswoiła te absurdalne informacje. Właśnie w tej chwili miała styczność z demonem! Wydawało się to niemożliwe, przecież takie rzeczy tylko w bajkach! Jednak biorąc pod uwagę to, co niedawno zaszło, opowieści ciotki, dziennik... To była jawa. Pokręcona rzeczywistość. Jak na złość wpadła w niezłe bagno - przyjechała w poszukiwaniu ojca, a odnalazła niezmywalny tatuaż świecący na żółto oraz aroganckiego demona, który najchętniej by ją zabił.

Obejrzała się ostrożnie w stronę płonącego krzewu. Nie mógł jej skrzywdzić. Dziwny znak dawał jej tymczasową gwarancję bezpieczeństwa. Z rozmyślań wyrwał ją warkot demona, przez co spojrzała na niego. Żądał uwolnienia, i to natychmiast. Problem polegał na tym, że sama nie wiedziała jak.

- Nie potrafię...

Bill rozmasował sobie skronie.

- Zrobimy tak. - Wyciągnął do niej dłoń, którą również otaczał błękitny płomień. - Zawrzemy umowę. Dam ci, co chcesz, spełnię twoje każde życzenie, a ty oddasz mi to, co zabrałaś.

- Co chcę? Skąd pomysł, że czegoś chcę? - wymamrotała, nie odrywając od niego oczu.

- Każdy czegoś chce. No to jak?

Perspektywa szybkiego odnalezienia ojca wydawała się cudowna, ale czy prawdziwa? Był demonem, nie mogła mu ufać. Zwłaszcza, że teraz miała go w garści. Póki posiadała coś, na co mu zależało, nie był w stanie jej skrzywdzić. Co jeśli później wróciłby, aby pozbawić ją życia? Nie była głupia, potrafiła analizować krytyczne sytuacje i odnajdywać najlepsze rozwiązania.

Dłoń wciąż unosiła się przed jej twarzą, oczekując na przyjęcie propozycji. Kusił ją. Powoli pokręciła głową, odmawiając mu. Sama odnajdzie ojca, bez względu na wszystko.

Jego Kroki | Bill CipherWhere stories live. Discover now