Magnus przeszedł przez bramę. Transportował się do swojego loftu na Brooklynie. Zmęczony położył się do łóżka w ubraniach, lecz nie zasnął, coś nie dawało mu spać. Namiętne usta Aleca jego niebieskie oczy i czarne włosy oraz nieziemski twardy brzuszek. Takie wizję pokazywały się przed oczami Magnusa. Przegryzł wargę i wtulił się w poduszki.
***
Alec obudził się w salonie na jednej z licznych kanap. Przetarł oczy i rozejrzał się wokół. Wstał niepewnie i udał się na górę do swojego pokoju. Było jeszcze wcześnie dopiero siódma.
W drodzę spotkał Jace'a.
-Hej.-przywitał się chłopak.-Coś się stało?-Izzy mówiła...
-Co mówiła?-przestraszył się Alec chyba nie to, że obściskiwał się i całował z nowo poznanym czarownikiem.
-No mówiła, że zasnąłeś w salonie bo źle się poczułeś.-zdziwił się na reakcję Alec'a.-Szykuj się na nocny patrol.
Jace był bardzo podekscytowany. Pierwszy patrol z Clary.
-Będę.-oświadczył Alec i zaczął wchodzić po schodach.-Do zobaczenia w zbrojowni!
***
Nocne patrole odbywały się często. Zazwyczaj nie były skomplikowane. Zwykłe rutynowe patrole. Zabicie kilku słabych demonów. Pokręcenie się po okolicy i może przyłapanie jakiegoś podziemnego na łamaniu prawa i tyle. Dzisiejszy też miał być zwykłą rutyną.***
Alec wszedł do zbrojowni na umówione spotkanie z Jace'm.
Zdjął z regału miecz i zaczął go czyścić.
Jace siedział przy stole na którym było pełno porozrzucanej broni.
-Jestem.-Alec przebrał się w strój bojowy,umył się i uczesał. Włosy nadal miał wilgotne. Przez plecy miał przerzucony kołczan a w ręce trzymał łuk-Jaki tu bałagan!-rozejrzał się
-Szukałem czegoś.
-A chociaż znalazłeś?
-Nie.
-A czego szukałeś?
-Mojego starego sztyletu. Nigdzie go nie ma.
-Może dlatego że zostawiłeś go u mnie.-wyją z za paska sztylet.-proszę.
-Co ja bym bez ciebie zrobił?
-Zgubił głowę.-zaśmiał się.
-Z pewnością.-wybuchną śmiechem.
Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Isabell. W stroju bojowym wyglądała bardzo seksownie. Czarne długie włosy opadały jej na ramiona. W ręce trzymała swój złoty bicz z elektrum.
-Co wy tak się śmiejecie?-rozejrzała się.-Skąd ten bałagan?
-No właśnie-Alec poklepał Jace'a po ramieniu.
-Chodźcie!
-Idziemy.-Jace wziął ze stołu swój seraficki miecz.-Będzue zabawa!
***
-Kto zostanie z Maxem?-zapytała Clary.
-Magnus Bane.-odparła Izzy, spojrzała na brata a ten momentalnie zrobił się czerwony jak piwonia lecz zauważyła to tylko ona.-Kojarzysz?
-Tak, miły czarownik.
***
Szli jedną z ulic. latarnie oświetlały im drogę. Było późno lecz na ulicach nie było pusto. Pary trzymające się za ręce, grupy osób idące do klubu i wracające nieco chwiejnym krokiem, osoby z psami i Nocni łowcy albo wampiry ukryci pod czarem. Weszli w zaułek. Szli nim przez dłuższy czas w milczeniu. Co jakiś czas Clary zadawała pytania na które odpowiadał tylko Jace, chodź były kierowane do wszystkich. Znaleźli się na jednej z dzielnic w której lubiły zapuszczać się demony. Było ciemno prawie nie było słychać samochodów. Fabryki wyrosły im przed oczami, dokładnie opuszczone fabryki. Co miały by robić tu demony, żywego ducha. Powód był jasny spotkania grupki przyziemnych związane z okultyzmem. Im więcej było ofiar tym więcej przychodziło tu osób lecz niektóre nie z własnej woli. Takie dzielnice były bardzo niebezpieczne szczególnie gdy trafił się potężny demon. Dzisiaj się właśnie taki trafił. Potężny demon przypominający człowieka, gdyby nie jego sześć czarnych bez wyrazu oczów i pancerza z kolcami oraz ostrych jak brzytwa pazurów. Napuszył się i ruszył w ich stronę z wyciągniętymi pazurami. Trzy serafickie ostrza zabłysły jednocześnie. Wielki demon przemówił.
-Jam jest wielki demon Ajazard strzeżcie się nefilim.-jego głos brzmiał jak dźwięk tłuczonego szkła. Wnikał do umysłu i zostawał na dłużej.
-Nie boimy się ciebie Ajzardzie.-przemówił stanowczo i wyniośle Jace lecz w rzeczywistości było inaczej. Alec naciągnął cieńciwę i strzała poszybowała w powietrze. Trafiła demona,lecz on się tylko zaśmiał i ruszył dalej.
Zaczęła się walka. Ajazard lubił się pojedynkować i za każdym razem wygrywać. Słynął z przebiegłości i wytrzymałości. Wykańczał ofiary w bezustannej nierównej walce, która potrafiła trwać bardzo długo. Miał z tego niezwykłą zabawę. Starali się pokonać demona blask migających mieczy rozświetlał ciemną dzielnice. Tak naprawdę walczyli o życie.
Alec skoczył na demona szczęśliwym trafem tak że przy zamachu mieczem rzuconym od Jace'a obciął mu dłoń. Rozwścieczony demon zawył i i rzucił się na nocnego łowcę. Złapał Alec'a i ugryzł go w nogę poczym rzucił o ziemię. Chciał go znowu złapać ale Clary otworzyła bramę i cała czwórka przeniosła się do instytutu.
***ZAPOWIADAŁAM ROZDZIAŁ TRZECI I JEST.
POPROSTU NIE MOGŁAM
NAPISAĆ TEGO WCZEŚNIEJ.
ZAPRASZAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.
KOMENTARZE MILE WIDZIANE
CZY DO PISOWNI CZY DO TREŚCI.
MIŁE KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO DZIAŁANIA. :):):)

CZYTASZ
War Of Hearts [ZAWIESZONE]
FanfictionProblemy dotykają wszystkich również nocnych łowców. Osiemnastoletni Alec lightwood ma ich całkiem sporo a największym jego problemem jest on sam i jego uczucia do pewnego czarownika. Okładka: Agatha Cass @SailorStars