Ostrożny

319 7 3
                                    

Magnus zmęczony usiadł na fotel położył nogi na stoliku przed nim i przymkną oczy. Przed chwilą położył Max'a spać. Zapach palonego cukru wypełnił cały salon instytutu. Czarownik dobrze znał ten zapach. Zerwał się na równe nogi i spojrzał w kierunku migającego światła. Przez bramę przeszło czterech nocnych łowców. Isabell z potarganymi włosami i rozdartym strojem bojowym. Rudowłosa Clary ledwo trzymała się na nogach. Stworzenie w tak szybkim czasie bramy ją wykończyło. Czarownik przetarł oczy i w tedy go ujrzał. Alec'a niósł Jace. Chłopak był cały we krwi majaczył coś w gorączce i trząsł się spazmatycznie. Parabatai Alec'a położył go na kanapie. Magnus stał jak wryty nie wiedział co się dzieje z transu wyrwał go głos Jace'a.
-Magnusie!-krzyknął.
Kociooki szybko oprzytomniał podbiegł do leżącego nocnego łowcy i zaczął oglądać sytułację.
-Potrzebuję bandaży, ciepłej wody z mydłem, ręczników i jeszcze kilku rzeczy.
-Isabell!-wydał polecenie Jace a dziewczyna wybiegła i udała się po rzeczy o, które prosił Magnus.
-Co się stało?-zapytał dramatycznie czarownik.
-Zatankował nas wielki demon.-powiedziała jednym tchem Clary .-Alec odciął mu rękę i wtedy...
-Co to za demon?-z dłoni mężczyzny sypały się niebieskie iskry wprost na poranioną nogę Alec'a.-A w ogóle kto was tu przeniósł?
-Ajazard-odpowiedział Jace pochylając się nad bratem.-Clary otworzyła bramę i nas tu przeniosła.
-Ajazuś musiał być zdesperowany, że posunął się do takich czynów-spojrzał na nogę Alec'a i zaczął energiczniej poruszać palcami, a z jego dłoni zaczęło wydobywać się więcej niebieskich iskier.- Macie szczęście, że Clary jest taka zdolna.-spojrzał na chwilę na dziewczynę.- To mogło się skończyć gorzej dużo gorzej.
Alec zaczął krzyczeć i bardziej wić się z bólu. Isabell przyniosła właśnie potrzebne Magnusowi rzeczy. Czarownik wziął od dziewczyny ręczniki i zaczął moczyć je w misce z wodą.
-Trzeba oczyścić rany!-krzyczał Magnus wycierając ranę Alec'a.-Tu mu nie pomogę muszę przenieść go do mnie. W domu mam potrzebne lekarstwa tym razem magia nie wystarczy.
Trójka nocnych łowców spojrzała po sobie.
-Rób co trzeba by uratować Alec'a.-wysapał Jace.
Czarownik momentalnie  wyczarował bramę.
-Będę was informował.-magicznie podniósł wijącego się z bólu nocnego łowce i  skierował się ku wyczarowanej bramie.-Na razie go nie odwiedzajcie.-transportował się wraz z Alec'iem do swojego loftu.
                                ***
Czarownik latał w te i z powrotem po mieszkaniu. Co róż nosił przeróżne słoiczki i buteleczki z przeróżnymi płynami i maziami. Nacierał poranioną nogę Alec'a, robił mu wywary i okłady na głowę lecz nocny łowca nadal się nie wybudzał. Na chwilę otwierał oczy lecz szybko je zamykał. Magnus ze wszystkie sił starał się mu pomóc. Minęły już cztery dni lecz stan nocnego łowcy był bez zmian. Noga zaczęła się goić lecz nadal miał gorączkę i nie wybudzał się ze snu. Miewał koszmary rzucał się na łóżku jak opętany. Czarownik nie tracił nadziei musiał uratować tego chłopaka za wszelką cenę.
                             ***
Wstało słońce promienie radośnie przecierały się przez szybę. Nocny łowca zwiewną przeciągle. Rozejrzał się dookoła nie wiedział gdzie się znajduje. Leżał na dużym łóżku przykryty do połowy satynową pościelą w czerwonym kolorze. Pokój w którym się znajdował był urządzony z charakterem. Każdy element wyposażenia był dopracowany a kolory starannie dobrane. Było czysto i schludnie. Dodatki takie jak lampki czy wazoniki lub pamiątki dodawały wyrazu. W pomieszczeniu znajdowało się też dużo książek. Z pewnością nie znajdował się w instytucie. Chciał wstać lecz poczuł niezwykły ból głowy i opadł na poduszki. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł. Chłopak od razu go poznał był to Magnus Bene kociooki czarownik, z którym jak mu się przypomniało całował się.
-Wstała już śpiąca królewna?-niósł ze sobą tackę z lekami i jedzeniem.
-Gdzie ja jestem?-podjął drugą próbę podniesienia się.-Strasznie boli mnie głowa.
-Zaraz przestanie-czarownik  podszedł do chłopaka i dotknął delikatnie jego czoła.-Auć, gorączka jeszcze nie spadła. Najważniejsze, że się obudziłeś.
-A długo spałem?-zapytał zdezorientowany niebieskooki.
-Całe cztery dni.-uśmiechnął się wesoło.-Ale już się obudziłeś i musisz coś zjeść.-podał mu tackę z jedzeniem a leki położył na szafce nocnej.
-Co?Cztery dni?-nie dowierzał Alec.-Co się stało? Dlaczego tu jestem a właściwie gdzie ja jestem? I co mi się stało w nogę?-spojrzał na zabandażowaną kończynę.- A w ogóle czemu ty się mną opiekujesz?
-Spokojnie, pokolei, masz chwilową amnezje.-wskazał na grzankę leżącą na tacy.-Najpierw zjedz.-Alec wziął ją do ust i zaczął jeść.-Nic nie pamiętasz?-niebieskooki pokręcił  głową w twierdzącym geście.-Więc tak...-Magnus opowiedział mu całą historię z demonem i jak się znalazł u niego w mieszkaniu.-Musisz odpoczywać śpij-powiedział czarownik i wyszedł.
Alec spojrzał po sobie i zorientował się że jest nie w swoich ubraniach. Ktoś musiał go przebrać. Nie zastanawiał się długo, ponieważ zmęczenie wzięło górę i zasnął.
Czarownik zszedł po schodach do salonu, zastanawiał się czy Alec pamięta ich pocałunek. Nie musiał się mu przedstawiać więc może. Magnus nie wiedział co pamięta łowca a co nie. Musiał być ostrożny.

      
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KTÓRZY TO CZYTAJĄ. JAK PISAŁAM KOMENTARZE MILE WIDZIANE. JEŚLI CHCECIE KOLEJNY ROZDZIAŁ TO NAPISZCIE. JA POSTARAM SIĘ GO JAK NAJSZYBCIEJ OPUBLIKOWAĆ.:)

War Of Hearts [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz