Wieczorami gospodarz loftu na Brooklynie lubił czytać książki. Siadywał na swojej ulubionej kanapie i oddawał się lekturze. Dzisiaj też czytał. Mały tomik w brązowej oprawce, widać, że dosyć stary. Minęło już trochę czasu i Alec faktycznie poczuł się lepiej, a rana na nodze zaczynała się goić. Na tyle był w dobrym stanie, że Magnus pozwalał mu chodzić lecz pilnował by się przypadkiem nie przeciążał. Łowcy nudziło się leżenie w łóżku był bardzo niecierpliwy. Chciał ćwiczyć by nie stracić przypadkiem formy. Czarownik był nieugięty pilnował łowce i obchodził się z nim jak z jajkiem. Chłopaka odwiedziła Isabell. Siedzieli na łóżku w tymczasowej sypialni Alec'a. Łowca musiał się przenieść z powrotem do swojej. Przecież nie mógł zajmować sypialni Magnusa. Rozmowa się kleiła siostra opowiadała bratu o wydarzeniach w instytucie, a Alec opowiadał jej o Magnusie. Wybiła północ gdy ktoś zadzwonił do frontowych drzwi. Czarownik przewrócił oczami, położył tomik na stoliku i ruszył by otworzyć nieznajomemu. Magnus przypuszczał kto mógł go niepokoić o tej porze. Miał rację w drzwiach stał dosyć przystojny wampir.
-Raphaell jak miło.-rzucił sarkastycznie na powitanie przybyszowi-Zapraszam-wpuścił wampira do środka-Rozgość się.
-Ja tylko na chwilę muszę jeszcze załatwić kilka spraw przed wschodem słońca.-usiadł na fotelu- Doszło do kolejnych rytuałów i to nie są wywoływania demonów przez przyziemnych.
-Co masz na myśli?-zainteresował się czarownik, nalał sobie z karafki wybornego alkoholu. Zapytał gościa, a gdy odmówił usiadł na przeciwko wampira i założył nogę na nogę- Podejrzewasz kogoś?
-Właśnie nie i dlatego do ciebie przychodzę-usiadł wygodniej-Ciebie bym nie podejrzewał. Jesteś wysokim czarownikiem Brooklynu, masz jakieś typy?
-Musiałbym dokładniej zbadać sprawę ale to nie jest żaden czarownik z tąd, jeśli w ogóle to czarownik.-spojrzał podejrzliwie i zapytał- A co tam u ciebie?
- Camille siedzi w trumnie, a klan dobrze mnie przyjął.-Masz gości?-pociągnął nosem- Dwóch nocnych łowców, a jednemu bardzo mocno bije serce.
-Właśnie miałem ci powiedzieć...-po schodach do salonu zaczęło schodzić rodzeństwo Lightwoodów. Wskazał na nich ręką- Poznajcie się.
Raphaell wstał i podszedł do łowców.
-Wyczuł bym na kilometr zakochanego nocnego łowcę.-zagadał do Alec'a z nie skrywanym uśmiechem-Raphaell Santiago przywódca nowojorskiego klanu wampirów.-podał mu rękę. Alec lekko się zarumienił i odwzajemnił gest. Wampir zwrócił się do dziewczyny.- A ty?
-Isabell Lighwood.-uśmiechnęła się uroczo i podała mu dłoń.
-Raphaell.-uśmiechną się po czym ujął jej dłoń i delikatnie w nią pocałował.
-Zapraszam do stołu.-gospodarz wskazał na pięknie zastawiony stół na cztery osoby, którego przedtem tam nie było-Wyjdziecie tak bez kolacji?
Dziewczyna przystała na propozycję Magnusa. Raphaell również się zgodził mimo tego, że przed chwilą mówił że bardzo mu się śpieszy. Wszyscy zasiedli do stołu Alec na przeciwko Magnusa a Isabell na przeciwko Raphaella. Na dużym półmisku leżał złocisty kurczak. W miseczkach po bokach był ryż i smażone ziemniaczki, a do picia było wino. Raphaell dostał w lampce do wina coś bardziej odpowiedniego dla niego. Wszystko było pyszne a każdy dobrze się bawił. Wampir trochę opowiedział o sobie co znacznie zainteresowało Isabell. Magnus przez cały posiłek wpatrywał się w nadal z lekka zarumienionego Aleca. Łowca przejmował się słowami Raphaella. Jak najszybciej chciał to jakoś odkręcić czy wytłumaczyć ale wiedział, że to mogłoby pogorszyć sprawę. Około drugiej nad ranem kolacja się zakończyła. Isabell wyszła w towarzystwie Raphaella, który zaoferował się że ją odprowadzi. Pewnie by nie musiał, dziewczyna by sobie świetnie poradziła sama. Zachował się jak dżentelmen co bardzo schlebiało Isabell. Czarownik posprzątał po kolacji. Wtedy Alec uznał, że to odpowiedni moment by wytłumaczyć Magnusowi sytułację z Raphaellem.
-Magnusie możemy porozmawiać?-zapytał niepewnie.
-Oczywiście.-zbliżył się do łowcy-A o co chodzi?
-No wiesz...-wędrował wzrokiem po pomieszczeniu by przypadkiem nie spojrzeć rozmówcy w oczy- To co powiedział Raphaell to nieprawda.-wyrzucił to z siebie na jednym tchu momentalnie czerwieniąc się.
-Nie musisz mi się tłumaczyć-ują podbródek Alec'a tak aby spojrzał mu w oczy-Powiesz jak będziesz gotowy.
Stali tak chwilę wpatrzeni sobie w oczy. Magnus wiedział że Raphaell ma rację bo wampiry umiały wyczuć takie rzeczy. Umiały wyczuć to co dany człowiek czuję na podstawie zachowania i bicia serca. Na początku Magnus nie wiedział kogo kocha łowca. Dowiedział się tego podczas kolacji i zrozumiał, że chodzi o niego. Czarownik miał mętlik w głowie.
Chciał pocałować chłopaka lecz dał czas Alec'owi by to on zdradził mu swoje uczucia. Rano młody nocny łowca obudził się wypoczęty. Dzień zapowiadał się wspaniale. Zjadł z Magnusem śniadanie w bardzo miłej atmosferze. Alec poważnie się zastanawiał nad swoimi uczuciami. Postanowił dziś powiedzieć o nich czarownikowi. Popołudniu odwiedził go jego parabatai Jace. Blondyn wpadł do mieszkania i uroczo się uśmiechnął. Wszedł z Alec'iem na dach budynku, który był tarasem. Chcieli mieć trochę prywatności by pogadać. Taras był nowoczesny lecz z elementami wiktoriańskim jak całe mieszkanie Magnusa. Znajdowało się tam kilka kanap, pufy oraz barek z różnymi alkoholami. Na środku była
podświetlana scena. Przyjaciele usadowili się wygodnie w kanapach na przeciwko siebie.
-Opowiadaj co tam w instytucie.-zaczął rozmowę Alec-Co u Maxa?Jak Izzy?
-U nich wszystko w porządku-przeczesał ręką swoje lśniące blond włosy-Musimy poważnie porozmawiać.
-Mów o co chodzi.-zmartwił się-Jeśli o to chodzi Magnus mówi, że jeszcze nie jestem w pełni zdrowy i lepiej jakbym został jeszcze parę dni u niego.
-Rozmawiałem z nim-poprawił się na kanapie.-To nie o to chodzi.
-A więc o co?
-Wiesz? Jesteś już długo u Magnusa.-nie wiedział jak zacząć rozmowę-Pięć dni.
-No i dlatego do mnie przychodzisz?-zrobił obrażoną minę-O co ci chodzi!
-Pamiętasz o słowach rodziców?
Alec świetnie wiedział co ma na myśli Jace.
-Pamiętam.-spojrzał smutno szeroko otwierając oczy.-Ojciec miał rację mogę pomarzyć o instytucie.
-Tak łatwo się poddajesz?
***
Magnus był duszą towarzystwa, uwielbiał imprezy, przyjęcia, bale. Często organizował różne podobne rzeczy. Planował zrobić domówkę. Kilku zaprzyjaźnionych czarowników. Malcom Fade, Ragnor Fell, Catarina Loss, Tessa Gray i inni. Szykował się. Musiał wybrać odpowiednią kreacje.
***Nie wieżę, że to zostało opublikowane. Dawno nie było następnego rozdziału. Mam tego świadomość. To wynikło nie z mojej winy i chcę to naprawić.
Poprzednie rozdziały uległy korekcie. Przepraszam za to. Wiem, że to poniekąd kłopotliwe i niesprawiedliwe.
Musiałam to zrobić. To była pierwsza
i ostatnia taka korekta.
Co do samej korekty.
Nie działa jakoś tam mocno na fabułę to tylko drobiazgi. Rozwijam się więc jak są jakieś błędy( błąd ortograficzny,językowy czy interpunkcyjny) to mi to napiszcie.
Tego typu korekty będą lecz treść nie będzie się zmieniać. Dziękuję osobą które dały gwiazdki. Zachęcam do dawania ich więcej.😀
Bardzo motywują.
Oczywiście to nie koniec opowiadania. Będzie ciąg dalszy w jak najbliższym terminie.
😘😘😘😘😘
CZYTASZ
War Of Hearts [ZAWIESZONE]
FanfictionProblemy dotykają wszystkich również nocnych łowców. Osiemnastoletni Alec lightwood ma ich całkiem sporo a największym jego problemem jest on sam i jego uczucia do pewnego czarownika. Okładka: Agatha Cass @SailorStars