sos pomidorowy

313 11 0
                                    

Alec obudził się, wstał z łóżka po czym  poczłapał do łazienki przy sypialni by się odświeżyć. Zszedł po schodach bo znajdował się na piętrze. Znalazł się się w dużym nowoczesnym salonie z kuchnią o ścianach z cegły i drewnianym parkiecie.
-Magnusie?!-zawołał chłopak gospodaża. Gdy nikt mu nie odpowiedział postanowił się rozejrzeć.
Obejrzał pamiątki na półkach i obrazy lecz nigdzie nie było widać żadnych zdjęć Magnusa. Alec chciał się czegoś więcej dowiedzieć o kociookim. Wszedł z powrotem na piętro. Kolejno otwierał pomieszczenia, pierwsze które otworzył było sypialnią urządzoną w stylu wiktoriańskim. Znajdowało się tan jeszcze większe łóżko niż te na, którym niedawno spał zaścielone seledynową pościelą w złotym kolorze. Meble były wykonane z  mahoniowego drewna. Zasłony zasłaniały blask popołudniowego słońca. Alec podszedł do biurka i zbadał jego fakturę.
-Ładnie to tak wtargnywać do sypialni gospodaża pod jego nieobecność?-w drzwiach stanął Magnus widać było, że niedawno był na dworze-Nie żebym się nie cieszył, ale mógłbyś mnie uprzedzić.
-Przepraszam szukałem cię.-odwrócił się w stronę Magnusa-Muszę zadzwonić do instytutu i ich poinformować, a nigdzie nie ma mojego telefonu.
-Nie masz za co przepraszać nie powinienem cię zostawiać samego, a ty nie powinieneś wychodzić z łóżka.
-Nie mogę u ciebie zostać na zawsze, a po drugie rodzina się martwi.
-Narazię jesteś chory, a instytut jest zawiadomiony. Rany są zbyt głębokie na leczenie tylko runami.-wszedł głębiej do pokoju-Nie boli cię noga?
-Właściwie to ni...-nie zdążył dokończyć, ponieważ jego ciało przeszył niewyobrażalny ból
Alec osunął się na ziemię, lecz przed upadkiem i uderzeniem w drewniane biurko głową uchronił go czarownik. Magnus wziął go na ręce i położył do swojego łóżka. Nie było czasu nieść go do jego tymczasowej sypialni. Szwy z adamisu  posypały się na podłogę. Z otwartej rany sączyło się sporo krwi. Kociooki użył swoich mocy by powstrzymać krwawienie. Pobiegł szybko na dół po kilka potrzebnych wywarów i lekarstw. Podał je nieprzytomnemu nocnemu łowcy. Alec natychmiast oprzytomniał. Spojrzał na swojego lekarza niewidzącym wzorkiem.
-Trzeba było nie wstawać ledwo zatamowałem krwotok.
-Czułem się dobrze.-otworzył szerzej oczy.
-Nie chciałbym cię stracić.-dopiero po czasie Magnus zorientował się co powiedział.-Co ze mnie byłby za czarownik?-poprawił się szybko-Na Pewno jesteś głodny. Na co masz ochotę?
-A co jest twoim specjałem?
-Wszystko.-uśmiechnął się uwodzicielsko-Może być spaghetti?
-To moje ulubione danie. Skąd wiedziałeś?
-Idę na dół ugotować obiad. Tylko nie wychodź z łóżka, przyniosę tutaj.
Magnus wyszedł zostawiając nocnego łowcę samego. Chłopak zastanawiał się nad pocałunkiem z owym czarownikiem, który trzymał nad nim pieczę. Pamiętał sam pocałunek i niewyobrażalną błogość lecz nie pamiętał kto zaingerował pocałunek i co się później stało. Przypomniał sobie dzień patrolu jak przesiedział cały dzień w swoim pokoju na nauce nowych demonicznych języków. Lecz plamą w jego pamięci był sam patrol i późniejsze wydarzenia oraz wieczór poprzedzający dzień wypadku. Po trzydziestu minutach wrócił Magnus niosąc parujący posiłek. Usiadł na łóżku i podał Alec'owi talerz.
-Smacznego życzę.
-Dzięki. A ty nie jesz?-zaczął zajadać się potrawą.
-Nie jestem głodny.-oświadczył przysuwając się bliżej.
Alec zawstydzony bliskością Magnusa wykonał niekontrolowany ruch ręką. Strącił makaron z talerza przy tym brudząc się i całą pościel przy okazji.
Kociooki jakby zadowolony niezdarnością łowcy wyrwał się na pomoc.
-Spokojniej ja to zrobię.-szybko magicznie usuną plamę z pościeli.-Widzisz?
-Nie chciałem.-zarumienił się.
-Jeszcze zapomniałem tu.-starł serwetką, którą wyczarował z koncika ust Alec'a pozostałości sosu pomidorowego.-Spokojnie nic się nie stało.-odsunął się kawałek i uroczo uśmiechną.
-Ile ci Jace zapłacił byś się mną opiekował?-zapytał nadal z lekka zawstydzony Alec.
-Nic.-odpowiedział smutno i wyszedł.
-Magnusie zaczekaj!-krzyknął chłopak. Czarownik natychmiast się wrócił.-Spaghetti prze pyszne.
Czarownik tylko się uśmiechną i zniknął za drzwiami.
„Kurde przy tym chłopaku cały czas się uśmiecham i nie wiem co robić. To do mniej nie podobne. Ja zawsze wiem co robić. Chciałbym znowu wtulić się w jego ramiona i poczuć smak jego ust. Jedwabnych usteczek. Badać każdy skrawek jego ciała. Ale on nic nie pamiętam nie chce tego zepsuć" Rozmyślał czarownik w salonie na swojej ulubionej wiktoriańskiej kanapie pasującej do reszty wnętrza. „Jest taki miły, tak się mną opiekuje, on chyba myśli, że niczego nie pamiętam. Niech tak zostanie przynajmniej na razie. Coś do niego czuję i nie chcę tego zepsuć." Alec też rozmyślał czuł się smutny a zarazem szczęśliwy bo może być przy Magnusie. Nagle coś sobie przypomniał i poczuł ulgę. Ból w sercu który mu towarzyszył był spowodowany strachem przed utratą kociookiego. Pamiętał już cały wieczór to jak został sam po pocałunku z Magnusem i jak to on zaingerował pocałunek.„ Chciałbym znowu wplątać dłonie w jego włosy poczuć smak jego ust.Być z nim i cieszyć się chwilą." To musiało poczekać musiał być pewny swoich uczuć i dowiedzieć się co czuje Magnus. Czy to nie był jednorazowy pocałunek?

JEŚLI KTOŚ CZEKAŁ NIECH WYBACZY. MIAŁAM KILKA PROBLEMÓW Z TELEFONEM I PRZEDE WSZYSTKIM Z WENĄ. CO JA SIĘ TŁUMACZE JEST KOLEJNY ROZDZIAŁ I SUPER. ZACHĘCAM DO KOMENTARZY I GŁOSÓW. OCZYWIŚCIE KOLEJNY ROZDZIAŁ BĘDZIE. MAM NADZIEJĘ ŻE W KRÓTSZYM TERMINIE NIŻ TEN.
:):):)

               

War Of Hearts [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz