Mamo, tato będziemy mieli dziecko.

215 5 3
                                    

Uwaga!

W tym rozdziale mogą być sceny nieodpowiednie dla niektórych grup wiekowych. Takie sceny będą oznaczone (xxx). Nie chcesz czytać pomiń!

                         ***
Jak powiedział Magnus nie śpieszyli się. Dni mijały im przyjemnie. Cieszyli się swoją obecnością. Minęło już dwanaście dni pobytu łowcy u czarownika.
                           ***
Od kolacji u Magnusa Isabell i Raphaell zbliżyli się do siebie. Zaczęli potajemnie się spotykać. Tematów nigdy im nie brakowało, a znajomość przeradzała się w coś więcej.

                          ***
Niezwyciężony hart ducha, niezła kondycja i zawziętość. Jece
Lightwood przez te kilka dni bardzo się zmienił, przy Clary zdelikatniał. Dziewczyna przebiła się przez jego pancerz doświadczeń i trafiła do serca łowcy.
                          ***
Przyziemny, ale raczej już nie. Simon został ugryziony w kanałach przez Camill. Niestety była przywódczyni wampirów uciekła i sieje spustoszenie. Nieżywego chłopaka znalazł Raphaell i za zgodą Clary pochował.
                            ***
Jak obiecali tak zrobili po upływie dwóch tygodni Maryse i Robert Lightwood zjawili się w instytucie. Gdy nie zastali syna bardzo się rozczarowali. Od razu dowiedzieli się od pracowników instytutu gdzie znajduje się ich najstarszy syn. Postanowili nie zwlekać. Wzięli adres czarownika z archiwum. Stanęli przed drzwiami mieszkania Magnusa i z grzeczności zapukali.
                          ***
Dzień wcześniej:
Paryż, miasto miłości i artystów. Właśnie tama Magnus postanowił zabrać Alec'a. W mgnieniu oka znaleźli się na brukowanej paryskiej ulicy. Pachnaiło kwiatami i ciepłymi bułeczkami. Ludzie się nie śpieszyli, siedzieli w różnych kawiarniach i restauracjach, śmiali się, rozmawiali. Każde wnętrze zapraszało gości i urzekało w inny sposób. Czarownik znał miasto i wiedział gdzie znajdzie najlepsze Croissanty na świecie. Kawiarnia La'bellona należała do miłej staruszki o azjatyckich rysach twarzy. Przywitała gości miłymi słowami po francusku, po czym zaprosiła ich do stolika. Usiedli przy otwartym dużym oknie. Kartę przepełniały różne nazwy deserów i napoi. Alec'owi od cen zakręciło się w głowie.
-Wybrałeś już?-zapytał czarownik-Może ci pomóc?
-Magnus tu jest za drogo.-powiedział to szeptem-Nawet woda kosztuje całe....
-Ciii.-zatkał mu placem usta-Ja płacę, a ty zamawiasz.-zadzwonił dzwoneczkiem, a przy ich stoliku zjawiła się kelnerka.
Magnus znał francuski więc z zamówieniem nie miał problemu. Młoda kobieta uśmiechnęła się i przyjęła zamówienie po czym oddaliła się w stronę kuchni. Po około dwudziestu minutach kelnerka wróciła z zamówieniem. Mrożony jogurt z lodami i co romantyczne i najważniejsze z dwoma rurkami, croissanty z czekoladą i budyniem oraz takie bez niczego. To wszystko zostało podane.
-Co się tak patrzysz? Jedz.-zaśmiał się i wyją serwetkę. Ukradkiem zmienił ją magicznie na bardziej odpowiednią dla niego.-Cieszę się, że mogłem cię tu zabrać.
-Nie wiem od czego zacząć.-wziął jednego croissanta i zaczął go jeść.-A ja się cieszę, że mogę ci towarzyszyć.
Po śniadaniu ruszyli na spacer.
                               ***
Wrócili do lofty późnym wieczorem. Oczywiście nie obyło się bez zakupów. Magnus wykupił chyba cały sklep.
-Jak się czujesz?-zapytał kociooki.
-Wspaniale-uśmiechnął się nieśmiało.
-Tak?-podniósł brwi ku górze-Bo ja jestem wykończony.-Opadł  na swoją ulubioną kanapę.
Pstryknął palcami, a na stoliku pod oknem pojawiło się pełno torebek z ciuchami. Zakupy.
-Magnusie ty odpoczywaj, a ja zrobię kolację.-wszedł do kuchni i zajrzał do lodówki.-Na co masz ochotę?
-A co jest twoim specjałem?
-Wszystko-obaj się zaśmiali.-Może być bagietka czosnkowa i sałatka z pomidorów i moccarelli?
-Tak, dawno nie jadłem tego typu jedzenia.-położył nogi na stolik i oparł głowę o oparcie.
Łowca się starał przyrządzić godny Magnusa posiłek. Wstawił do piekarnika pieczywo, pokroił pomidory i serek mozzarella, dodał sałatę, a wszystko okrasił przyprawami i oliwą z oliwek. Gdy bagietki upiekły się wyją je z pieca, pokroił i wyłożył starannie na talerz.
Wszystko podał Magnusowi. Czarownik przyjrzał się dokładnie i zaczął jeść. Smakowało mu pomimo za dużej ilości soli w sałatce. Panowała miła atmosfera.
-Jesteś, niezłym kucharzem.-kończył posiłek.-Chyba zatrudnię cię na stałę.
-Jako gosposię?-podniósł brew.
-Między innymi.-zaśmiał się na myśl do czego mógłby zatrudnić łowcę-Ale, wolałbym żebyś robił to za darmo.
-A co ja będę miał z tego?-zapytał dziwnym głosem.
-Mnie.-odpowiedział uwodzicielskim tonem.-Całego. W ubraniach i bez nich.
Łowca nie wytrzymywał i musiał spłonąć rumieńcem.
-Uwielbiam jak się rumienisz.-Jego głos się nie zmienił-Wygladasz w tedy tak niepozornie.
Podszedł do łowcy i złapał go za koszulkę ciągnąć do góry. Chłopak nie protestował. Zaczęli się całować. Namiętnie i pożądaniem może nawet trochę ostro. Oczywiście Magnus prowadził. Po chwili dołączył swój język. Czarownik wziął łowcę za rękę i zaprowadził go po schodach do swojej sypialni.
(XXX)
Od razu przeszli do rzeczy.
Zrywali nawzajem z siebie ubrania, tak jakby zależało to od ich życia. Magnus pchnął Alec'a na łóżko.
Cały czas się całowali praktycznie nie odrywali się od siebie. Kociooki całował szyję łowcy potem zszedł na tors, obtoczył pocałunkami sutek chłopaka, potem całował brzuch, aż w końcu trafił na gumkę od bokserek. Popatrzył w oczy łowcy czekająć na pozwolenie. Gdy je dostał jego pocałunki zaczęły schodzić niżej i w końcu dotarły w to miejsce. Alec, aż jęknął z podniecenia i rozkoszy. Magnus wiedział jak doprowadzić łowcę do obłędu. Czuł, że chłopak się boi.-Spokojnie-szepnął i wrócił do jego ust-Będę delikatny.-tym sposobem wyprzedził pytania łowcy.-Obiecuję....

War Of Hearts [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz