cisza

73 5 2
                                    

- Hej Ty! Kopę lat! Ale ja cię dawno nie widziałem! Co u Ciebie słychać? 

Z ludźmi często bywa tak, że chociaż pytają o wiele rzeczy, tak naprawdę nie chcąc poznać szczegółowej odpowiedzi. Taka już natura człowieka. Głowę zaprząta wiele spraw do załatwienia i problemów własnych - większych bądź mniejszych - i to dlatego nie ma czasu na głębsze zastanowienia się nad problemami napotkanych osób. Takie czasy - w nieustannym biegu codzienności, niepotrzebne informacje wyrzucamy do kosza, nie przykładając do nich wagi.

Taki właśnie był mój rozmówca - niewymagający. Spojrzał na zegarek, mierząc mnie sekundę później czujnym wzrokiem, bo przecież przez ten czas mojej nieobecności coś tam się jednak zmieniłam. Chociażby moje włosy, które urosły i poblakły od słońca. Straciłam gdzieś po drodze parę kilogramów i, ku jego zaskoczeniu, z dziewczynki zamieniłam się w kobietę. 

No tak, ten proces już zaszedł wcześniej, ale pewne rzeczy docierają do nas z opóźnieniem. Pytanie, co dalej, skoro nadal wyczekiwał na odpowiedź?

Mogłabym opowiedzieć mu właściwie wszystko, zaczynając od tego, jak wiele się we mnie zmieniło. Jak wydoroślałam lub jaka przez te dwa miesiące byłam szczęśliwa. Mogłabym z uśmiechem na ustach wspominać, jak to wspaniale było w końcu czuć spełnienie. Mogłabym przytoczyć mu po kolei każdy dzień z dwóch miesięcy mojego życia, który przepełniony był emocjami - łzami rozpaczy i radości, gniewem, zmęczeniem czy podekscytowaniem. Mogłabym pokazać mu zdjęcia ludzi, których spotkałam i którzy tak wiele we mnie zmienili. Mogłabym rzec, jak czułam się, w końcu odnajdując spokój gdzieś tam, na małym kątku świata. I w końcu najważniejsze - mogłabym opowiedzieć mu, jak przestałam nieustannie zamartwiać o przyszłość.

To wszystko i jeszcze więcej, bo mogłabym także zdradzić mu sekret, że po powrocie tutaj jest źle. Wyszeptać, że lęki znów powróciły, w dodatku z podwójną siłą w towarzystwie wątpliwości i nieustannych nerwów. Mogłabym powiedzieć, że smutek znowu objął mnie swoimi zimnymi ramionami, a głosik, który przez dwa miesiące leżał uśpiony, zaczął krzyczeć przez megafon o moich kompleksach. Mogłabym się przed nim rozpłakać i wyjaśnić w szczegółach, co tak naprawdę dzieje się w mojej głowie. Mogłabym pożalić się na siebie, jaka jestem głupia i nie nadająca się do niczego. 

Mogłabym... mogłabym. 

Ale kto zechciałby tego słychać? 

- U mnie w porządku. - Odpowiadam zatem z bladym uśmiechem na popękanych ustach. - W sumie to niewiele się zmieniło. 

Po za tym, że zmieniło się wszystko. 

- A co u ciebie? - Pytam.

I podpieram głowę na dłoni, bo mój rozmówca jest skory do opowiadania o sobie. 

Więc słucham, wtapiam się w niego i analizuję, bo to przecież najlepsza forma do ucieczki przed samym sobą.  

esy-floresy | wersja limitowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz