Część 1

9.9K 308 294
                                    

Poprawione



To wszystko zaczyna być coraz bardziej przytłaczające. Po mojej „kąpieli” w chemikaliach, prócz moich zielonych włosów i jasnej, wręcz bladej karnacji, zaczęły pojawiać się tatuaże. Z dnia na dzień jest ich coraz więcej, co jest nieco dziwne, jednak czy nie po to żyje? Słyszałam, że to Joker przyozdobił swoje ciało tatuażami, dlatego tym bardziej tego nie rozumiem. Coś jakby chciało, abym, wyglądała jak on. Z drugiej strony, jednak są i korzyści mojego wyglądu. Każdy w Gotham jest świecie przekonany, iż on mnie stworzył, co jest kompletną bzdurą, lecz jeśli chcą, mogą tak myśleć.

Aktualnie siedzę w moim gabinecie, rozmyślając nad napadem, który planowałam od dłuższego czasu.

- z charakteru też przypominasz króla Gotham-usłyszałam irytujący głosik w mojej głowie, który przyszedł razem z moim „niesamowitym” wyglądem.

- zamknij się, nie widzisz, że jestem zajęta? - odwarknęłam i starałam się wrócić do moich obowiązków, jednak i to nie było mi dane. Tym razem jednak usłyszałam pukanie do drzwi, przez co zdenerwowana wstałam z fotela, wyciągając broń z przegródki w spodniach. Momentalnie otworzyłam drzwi celując w mojego nowego pracownika.

- czego nie zrozumiałeś w słowach, mi się nie przeszkadza! - napawałam się jego strachem, jednak nadal czekałam na jego odpowiedź.

- p. przepraszam s szef fo wo-powiedział przerażony. Spojrzałam na niego jak na idiotę, którym zapewne był.

- po dwóch minutach czekania mówisz mi tylko to? Lepiej, żebyś miał dobry powód, bo nie wrócisz dzisiaj do domu-odpowiedziałam, siadając na fotelu, nadal nie spuszczając wzroku z chłopaka.

- p Pan J, zaprasza Panią dziś do swojego klubu. Podobno to ważne...

- mówił coś konkretnego.

- T tak, podobno chodzi o interesy.

- na którą?

- 20:00

- przekaż, że jak będę miała czas, to pójdę, a teraz wynoś się z mojego gabinetu-warknęłam, na co mężczyzna biegiem wyszedł z pomieszczenia. Mimowolnie zaśmiałam się na głos. I jak tu być normalnym? Mój plan napadu miał być dziś skończony, a została mi jakąś godziną roboty, dlatego postanowiłam iść. W sumie może być ciekawie. Przed osiemnastą wyszłam z mojego gabinetu, wcześniej go zamykając, przecież nie chciałam, aby ktoś zobaczył moje plany. Postanowiłam trochę się odświeżyć, dlatego wzięłam szybki prysznic. Po nim zrobiłam mocniejszy niż na co dzień makijaż. Kiedy byłam już gotowa, a moje włosy były w mare dobrze ułożone, ubrałam na siebie fioletową sukienkę do połowy uda oraz czarne szpilki. Gotowa wyszłam z mojej posiadłości, wsiadając do zielonego Lamborghini. Tak wiem, to obsesja, ale co ja poradzę, że po tej w miarę krótkiej kąpieli, te kolory najbardziej mi się podobają. Kazała dwóm moim ludziom jechać za mną, bo przecież nie pojadę tam sama, nie jestem na tyle głupia, aby ufać największemu bandycie w Gotham. Kiedy dojechałam na miejsce, zgrabnym krokiem wysiadłam z samochodu, a moich dwóch ludzi, szybko do mnie dołączyło. Szybkim krokiem podeszłam do ochroniarzy, którzy bez zbędnych słów, wpuścili nas do środka. Przeleciałam wzrokiem po klubie, po czym podeszłam do loży VIP, gdzie zapewne znajduje się Joker. Widziałam przerażenie ludzi na mój widok, przez co musiałam się zaśmiać. Kiedy weszłam do Loży, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zielonowłosy mężczyzna, który patrzył na mnie z wielkim uśmiechem. Od razu wstał i podszedł do mnie. Ręką przejechał mi po włosach, aby później położyć ją na mojej twarzy.

- jesteś piekna-powiedział głośno, na co uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Uśmiech prawie nigdy nie schodził mi z twarzy, a więc nie było to wcale trudne. Wiedziałam, że powiedział to, tylko dlatego, że przypominała jego, ale w kobiecej wersji.

- a więc Panie J, co skłoniło cię, do zaproszenia mnie tu?

- jesteś taka jak ja, mów mi Joker-powiedział, dalej pozostając w dotychczasowej pozycji.

- a więc Joker. Zgodziłam się tu przyjść, oczekuję, że było to coś ważnego... - w tym momencie odwróciłam się, słysząc krzyki przed wejściem do loży. Moi ludzie kłócili się z ludźmi Jokera. Widząc moje złowrogie spojrzenie, od razu umilkli, przez co, dwóch mężczyzn, zaczęło jeszcze bardziej z nich drwić.

- jak bardzo żałowałbyś tych dwóch ludzi? - zapytałam, pokazując jego ludzi, pilnujących wejścia do loży.

- słonko, ja nikogo nie żałuję-zaśmiał się głośno, co i mi się udzieliło, jednak pozostałam przy słodkim uśmiechu. Odsunęłam się nieco od Jokera, po czym wycelowałam w jego ludzi. Dwa strzały i leżeli martwi. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wycelowałam w moich ludzi, którzy tak samo, jak ich poprzednicy, leżeli teraz w kałuży krwi. Zaśmiałam się głośno, po czym usiadłam na kanapie a Joker zaraz obok mnie.

- no no Pani Joker-szczerze mówiąc, nikt wcześniej tak na mnie nie mówił, mimo to, po zostawiłam to bez komentarza.

- nie wiem, jak na ciebie mówią, więc niech będzie LadyJoker-powiedział z wielkim uśmiechem.

-niech będzie. A więc po co mnie tu ściągnąłeś?

- mam propozycję. Możemy współpracować-powiedział naturalnie, na co parsknęłam śmiechem.

- ja nie współpracuje i myślałam, że ty też nie.

- oczywiście, że nie. Jednak mógłbym zacząć. W końcu znalazłem godnego współpracownika i mam nadzieję, że ona się zgodzi-powiedział, kładąc mi swoją rękę na mojej twarzy, którą jednak szybko zepchnęłam.

- Joker, przecież wiesz, że to na mnie nie działa. Jestem taka jak ty i również posiadam ten „urok". Choć ja nie muszę go używać, bo przecież mi nikt się nie oprze-ostatatnie zdanie wyszeptałam mu do ucha.

- masz rację, a twój urok działa na mnie, z podwójną siłą-również wyszeptałam, na co się zaśmiałam.

- uważaj, bo Harley będzie zazdrosna-tym razem wskazała głową na dziewczynę, która wszystkiemu się przypatrywała.

- poza tym-dodałam - wiem, że Harley jest twoją słabością-zaśmiałam się, kiedy poczułam, że przyciska mnie do ściany.

- widzę, że nie jesteś taka dobra, jak myślałem-sykną, na co się głośno zaśmiałam. Joker chciał wyciągnąć nóż, kiedy się odezwałam.

- tak myślisz? - w jednej chwili rzuciłam, jego cztery bronię na ziemię, włącznie z nożem.

- coraz bardziej mnie zaskakujesz-szepnął. Miałam się już odezwać, kiedy tę chwilę przerwał nam głos zrozpaczonej Harley.

- Puddin, myślałam, że mnie kochasz. Nienawidzę cię! - krzyknęła głośno, na co się zaśmiałam. Zapewne Joker zaraz ją pobije, ale nie zabije, w końcu jest jego słabością.

- nie zabijesz jej, za to, co ci powiedziała. A wiesz dlaczego? Bo jest twoją słabością-szepnęłam cicho, na co zielono włosy jeszcze bardziej się zdenerwował.

- jesteś tego pewna? - zapytał, na co kiwnęłam głową. W geście desperacji podniósł broń i strzelił Harley prosto w serce. Nie powiem, zdziwiłam się, tym co zrobił, jednak także wiedziałam, iż było to tylko dlatego, aby pozbyć się swojej słabości, lub po prostu coś mi udowodnić.

- zadowolona! - krzyknął, a w jego głosie usłyszałam rozpacz połączoną z gniewem. Wiem, że była to pochopna decyzja.

- jeszcze nie-szepnęłam i podeszłam do niego, wbijając się w jego czerwone usta. Widziałam, że nieco się zdziwił, dlatego nie odwzajemnił pocałunku. Kiedy się od niego Odsunęłam, podeszłam do Harley i uklękłam przed jej ciałem. Wystawiam ręce przed siebie, z których wyleciała niebieska poświata. Po chwili, nieświadoma niczego Harley, podniosła się, a ja podeszłam do Jokera.

- Teraz pokaż, że nie jest twoją słabością-wyszeptałam mu do ucha, patrząc ukradkiem na przypatrującą się nam Harley. Joker uśmiechnął się szerzej, po czym wbił się w moje usta, będąc przy tym bardzo namiętnym. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, ten zapytał.

- zadowolona?

- bardzo-powiedziałam, odchodząc od niego, za nim wyszłam, powiedziałam głośno.

- zgadzam się na naszą współpracę...

Jesteśmy identyczni JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz