Część 8

2.4K 97 18
                                    

W mediach zdjęcie normalnej Sally.

Wstałam rano, była dopiero 6 20. Westchnęłam ciężko po czym poszłam do mojej prywatnej łazienki. Umyłam się, po czym stanęłam przed dużym lustrem. Popatrzyłam w moje odbicie stwierdzając że teraz też jestem całkiem ładna. Pomalowałam się i wyszłam z łazienki. No tak przecież nie mam ubrań, westchnęłam ciężko po czym podeszłam do szafy, mając nadzieję że tam coś znajdę. Pomyślcie jak się zdziwiłam kiedy zobaczyłam moje rzeczy. Ubrałam czarne Jeansy, biały top i czarne conversy. Po wszystkim otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. Tam zastała niesamowity widok, a mianowicie zaspanego Bruca który wyglądał genialnie w zwykłej koszulce i dresach.

O czym ty myślisz

O wruciłaś?
Tęskniłam, powiedziałam w myślach po czym podeszłam do Bruca który jeszcze mnie nie zauważył.

Dzień dobry, powiedziałam pezysiadając się do niego.

Juz wstałaś, powiedział zdziwiony. Nie no tak być nie może, przecież ja jestem wariatką a nie bohaterką, nie mogę być taka miła.

Możesz być zwariowaną bohaterką.

Ty to jak coś powiesz.

Jak się spało, zapytałam widząc jego stan, mimowolnie uśmiech wpełzł na moją twarz.

To ja powinienem cię o to zapytać, wkoncu jesteś w nowym miejscu, powiedział śmiejąc się cicho na co przewróciłam oczami. Okej przecież ja jestem bezuczuviowym zabujcą a nie bohaterką.

Dobrze się spało, widzę że lepiej niż tobie. Powiedziałam i tym razem ja się zaśmiałam.

Posłuchaj, nie wiem czy mogę o to prosić albo przynajmniej pytać. Ale dzisiaj jest bal. Jestem organizatorem, pieniądze w nim zebrane będą przeznaczone na biedne sieroty. Powiedział a ja miałam chcec go wysmiać ale przecież mój plan musi trwać.

Jasne przyjdę, powiedziałam zanim mnie o to poprosisz.

Naprawdę, zapytał zdziwiony i widocznie zadowolony.

Oczywiście, ale pod warunkiem że idę z tobą. Z doświadczenia wiem że bankiety są strasznie nudne, zaśmiałam się a on razem ze mną.

Dobrze to bądź gotowa na 18. Powiedział na co przytaknełam. Po rozmawiałam jeszcze z nim chwilę, nie wiem dlaczego ale dziwnie się czuję, tak inaczej. Nie wiem dlaczego jestem dla niego taka miła, w końcu to batman mój największy wróg. Jakby nie patrzeć to on wrzucił mnie to chemikaliów. Ale chyba nie jestem już o to zła.

Kiedy dobiła godzina 18, zeszłam gotowa na dół. Byłam ubrana w długą odsłaniając ą nogę, czerwoną suknie. Makijarz mocniejszy niż zwykle. Wyglądałam naprawdę ślicznie. Zeszłam na dół a tam zobaczyłam, odwruconego tyłem Bruca który próbował zawiązać krawat, podeszłam do niego po cichu po czym sprawnie zawiazałam go. Poprawiłam jeszcze jego koszule po czym popatrzyłam się w jego zdziwione oczy.

Ślicznie wyglądasz, powiedział z satysfakcją na co się uśmiechnęłam.

Idziemy, zapytałam na co przytakną, wystawił ramię w moją stronę po czym razem wyszliśmy z jego domu. Pod nim już czekała biała limuzyna, przyznam że wolała bym czarną. Bruce otworzył mi drzwi, umożliwiając mi wejście. Posłałem mu wdzięczny uśmiech po czym wsiadłam. Sama siebie nie poznaje, dlaczego taka jestem. Muszę przestać bo dojdzie to za daleko. Po niecałych 10 minutach byliśmy już na miejscu. Otworzył nam kierowca po czym pomugl mi wyjść. Nie chętnie przyjęła pomoc. Podszedł do mnie Bruce po czym wystawił ramię które miałam złapać. Zrobiłam to szybko po czym razem weszliśmy do środka. W środku wzrok wszystkich był zwrócony na nas, a raczej na mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym zobaczyłam jak podchodzi do nas jakiś mężczyzna.

Witam Panie Bruce, a cóż to za piękna dama, powiedział może trochę starszy mężczyzna odemnie. Miałam ochotę zabić go na miejscu ale muszę trzymać pozory.

Ach tak, poznajcie sie.
Sellina to jest Gordon Rille, ma firmę z którą współpracuje od lat, powiedział na co zaśmiałam się w duchu.

Witam, podałam rękę na co mężczyzna ją ucałował.

Nigdy pani tu nie widziałem, czym się pani zajmuje, zapytał się na co wymieniłam z Brucem ostrzegawcze spojrzenie.

Z zawodu jestem Psychiatrą, ale aktualnie nie pracuje w zawodzie, powiedziałam na co Bruce uśmiechną się , zauważyłam też że powstrzymuje śmiech, nie mam pojęcia dlaczego.

Naprawdę? To świetnie się składa. Jestem szefem Arakham Asylum, myślę że znalazło by się dla pani miejsce, powiedział uśmiechając się do mnie. To już wiem o co chodziło Brucowi.

Zastanowię się nad tym a teraz przepraszam ale musimy iść już z Brucem, powiedziałam po czym pociagnełam go za rękę. Zaczęłam się cicho śmiać a on razem ze mną.

Dlaczego nie mówiłeś, zaśmiałam się na co on nie wytrzymał.

Ty to masz szczęście, powiedział ocierając łzy spływające po jego policzkach, oczywiście od śmiechu.

Przestań, powiedziałam z Bananem na twarzy, uderzając go lekko w ramię.

Wiesz co, on ci nie odpuści, będziesz Panią doktor, powiedział na co zdziwiłam go wzrokiem.

A wiesz ze naprawdę skończyłam studia które umożliwiają mi tą pracę, powiedziałam co spodkało się z jego pytajacym wzrokiem.

Kiedyś miałam zamiar być Psychiatrą, wariatki nie zrozumiesz, powiedziałam co spodkało sie z jego miłym spojrzeniem.

Przepraszam ale muszę iść ogłosić tą nudną gadke jak zawsze, mówi po czym odchodzi odemnie żeby wejść na podest.  Zaczyna swoją nudną przemowe, oczywiście po wypowiedzeniu witajcie, się włączyłam. Niestety przerwał mi to jakiś facet.

Pan J nie będzie zadowolony, powiedział patrząc na mnie. Popatrzyłam na niego po czym zachciało mi się śmiać.

Wiesz kim jestem, powiedziałam bo byłam pewna że nie wie z kim ma doczynienia.

Pan J nie chciał powiedzieć, mówił tylko jak zapewne wyglądasz, powiedział na co się cicho zaśmiałam, żeby nie zwracać nie potrzebnie uwagi.

Powiedz Joker owi że ma nie Przysyłać swoich ludzi bo inaczej wszyscy zginą. A i przekaż jeszcze ze to część mojego planu. Powiedziałam i na chwilę zmieniłam moje tęczówki na czerwone. Chłopak się wystraszyl po czym odszedł odemnie. Widzę że nikt na mnie nie patrzy , to dobrze. Zobaczyłam że Bruce kończy przemówienie po czym idzie w moją stronę

Jesteśmy identyczni JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz