Lalisa Manoban stała właśnie na środku sali od matematyki, przy tablicy. Od dziesięciu już minut starała się rozwiązać równanie zapisane na tablicy. Niestety w głowie miała totalną pustkę. Tak to jest, jak zamiast uczyć się matematyki, woli się chodzić na imprezy po nocach. Lisa należała do grupki tych 'popularnych' dziewczyn. Tych co chodzą z 'tapetą' na twarzy, po nocach balują w klubach i nie przejmują się ocenami. Tak samo było tym razem. Kolejna jedynka nie zrobiła na Lisie większego wrażenia. Na luzie powróciła do plotkowania na temat wczorajszej, a właściwie to także dzisiejszej imprezy, z Jisoo i Jennie - dziewczynami ze swojej paczki, a także najlepszymi przyjaciółkami. Po ostatniej lekcji dziewczyna udała się do domu. Mieszkała naprawdę niedaleko szkoły, więc droga zajęła jej nie cały kwadrans. Gdy była już pod domem zadzwoniła dzwonkiem do drzwi wejściowych. Otworzyła jej Kim Soojin, kobieta, która u nich sprzątała i przekazała jej, że państwa Manoban nie ma w domu i że wrócą późnym wieczorem. Lisa pokiwała jedynie głową i poczłapała po pięknie wypolerowanych schodach do swojego pokoju. W takich chwilach żałowała, że nie ma rodzeństwa, czy chociażby zwierzątka. Strasznie się nudziła. Miała wprawdzie Jisoo i Jennie, a także tysiące internetowych 'przyjaciół', ale tak naprawdę była bardzo samotna. Z Jennie można było poplotkować, wyjść na imprezę czy zrobić sporadyczny wypad na zakupy, ale nic więcej. Z Jisoo to już grubsza sprawa. Znały się od prawie ośmiu lat i świetnie się dogadywały. Blondynka z hukiem opadła na łóżko i tak jak stała, w ubraniach, poszła spać.
Obudziły ją promienie słońca. Leniwie otworzyła oczy i przeciągnęła się. Na jej usta wkroczył uśmiech na myśl o tym, że dzisiaj weekend. Nareszcie nie będzie musiała oglądać tej przebrzydłej gęby ich matematyczki, pani Park. Otworzyła szafę i wyciągnęła z niej dżinsy z wysokim stanem i szary crop top. Na to narzuciła jeszcze tego samego koloru kardigan i zeszła na dół do kuchni, gdzie, o dziwo, zastała swoką matkę.
- cześć, mamo - wymamrotała cicho nie patrząc jej w oczy. Victoria Manoban była osobą bardzo dostojną, mądrą i sprawiedliwą. Była jedną z niewielu osób, które Lalisa naprawdę podziwiała i szanowała.- Dzień dobry, Lisa - odpowiedziała z poważną miną, jak zawsze formalnie, jej rodzicielka. - Siadaj, zrobiłam śniadanie.
Dziewczyna wykonała polecenie i już po chwili zajadała się pysznymi naleśnikami z owocami i bitą śmietaną.
Pani Manoban w skupieniu przyglądała się córce. Bardzo się od siebie różniły. Victoria swoje długie, gęste, ciemne włosy zawsze spinała w koka i ubierała eleganckie ubrania, podkreślające jej smukłą sylwetkę. Doskonale maskowała emocje i zawsze dostawała to czego chciała. Młoda Manoban miała blond włosy z grzywką, które nosiła rozpuszczone. Jej szafa przepełniona była markowymi ubraniami, a ona sama nie wiedziała czego chce...
Lisa zjadła wszystko i odstawiła talerz do zmywarki. Już chciała skierować się z powrotem do swojego pokoju, gdy usłyszała spokojny głos pani Manoban.
- Lisa, idź się proszę przyszykój. Wychodzimy.
CZYTASZ
Happiness | Chaelisa
Short StoryGdzie Lisa ma problemy z nauką, a Rosè zostaje jej korepetytorką ~ wolno pisane, ~ wiek bohaterów zmieniony na potrzeby opowiadania, ~ na razie nie planuję scen 18+, ale co będzie później zobaczymy, ~ jeśli ci się nie podoba, nie czytaj.