***

174 13 4
                                    

Tak dodatkowo: pytałam się was wcześniej o czym napisac tą pracę na polski, i napisałam coś dziwnego, niestety nie o metalhead, ale może was zainteresuje


na razie jest NIEPOPRAWIONE będą powtórzenia, może kilka błedów ortograficznych, ale jak to poprawię i oddam nauczycielce, to stworze z tego shot i opublikuję w osobnej książce. Nie ma w tym wiele mojego stylu, praca jest napisana dość dziwacznie, ale pisałam to pod styl, żeby mnie polonistka nie zabiła. I tak pewnie mnie udupi za temat, ale mam nadzieje że nie będzie tak źle. Dajcie znać co wy byscie poprawili, czy się podoba itp. 

„Pod wiatr"

Nigdy nie czułam się sobą. Od kiedy pamiętam, wolałam bawić się z chłopcami, uwielbiałam chłopięce zabawki. Ale jak większość rodziców, moi traktowali mnie jak przeciętną dziewczynkę. Namawiali do zabawy z dziewczynkami, ubierali w sukienki, kupowali lalki... Nie zwracałam na to uwagi po dłuższym czasie. Ale potem, gdy zaczęłam rosnąć, czułam, że coś jest nie tak. Po prostu coś nie w porządku. Brzydziłam się sobą. Aż w końcu pewnego dnia mnie olśniło. Odkryłam, że czuję się trochę lepiej w spodniach i męskich koszulkach. Znów jak wtedy, gdy byłam mała, zaczęłam przebywać z chłopakami, zachowywać się jak oni. Miałam wrażenie, że coś zaczyna wracać na swoje miejsce, jak powinno, choć ciągle czułam dyskomfort we własnym ciele. Powiedziałam o tym rodzicom, gdy miałam dwanaście lat. Wyjaśniłam im, że czuję, że coś jest ze mną nie tak. Dlaczego...Dlaczego nie mogę być na przykład chłopcem? Oni uśmiechali się tylko sztucznie, i mówili, że mi przejdzie. To tylko krótki okres w życiu. Może początek dojrzewania tak na mnie wpływa. Bo to w końcu nienaturalne. Ufałam im. I wróciłam do spódnic. Wydawało mi się, że wszystko powróciło do normy. Zdusiłam niemiłe uczucie. To tylko krótki okres. Rodzice zawsze maja rację...To nienaturalne. Ale mój silny dyskomfort i poczucie niespełnienia zaczęły powoli się na mnie odciskać. Byłam zmęczona. Czułam się ciężka i lekka zarazem, albo jak duch w nie swojej powłoce. Przestałam się uśmiechać. Nie rozmawiałam z ludźmi. Depresja zaczęła powoli wyciągać ku mnie swoje szpony. Tylko krótki okres. Nienaturalne. Tak, właśnie. Nienaturalne... Ale mi się to nie podobało. Dlaczego nie mogę czuć się tak jak chcę? Nie zasługuję na szczęście? Na to, by czuć się sobą? By się uśmiechać? Bardziej nienaturalne jest czuć się ze sobą źle! Pewnego dnia, w moje 15 urodziny nie wytrzymałam.

Wracałam ze szkoły po południu. Był piątek, słońce świeciło intensywnie rażąc mnie w oczy. Pomimo ładnej pogody, z ponurą miną szłam przez miasto. Dlaczego to słonce tak razi? Przeszłam przez park, kopnęłam w puszkę po coli leżącą gdzieś w trawie. Minęłam zakochaną parę na ławce, starszego pana z psem, panią bizneswoman... wszyscy tacy uśmiechnięci. Czemu!? Kiedy ja się czuję tak źle... Czemu oni muszą się uśmiechać? Być sobą, robić co im się podoba i jak, a ja nie? Wystawiłam język do psa starszego pana.

Szukałam kluczy w plecaku klnąc cicho. Ostatnio robiłam się coraz bardziej podenerwowana i łatwiej się irytowałam. Gdy w końcu odnalazłam zagubiony pęk, wybrałam odpowiedni z kluczy i otworzyłam drzwi. Nikogo nie było, jeszcze za wcześnie. Tata i mama jeszcze są w pracy, pewnie wrócą w ciągu trzech godzin... Z westchnieniem zdjęłam trampki i powłócząc nogami doszłam do pokoju i usiadłam ciężko na łóżku. Musiałam coś z tym zrobić, czułam się coraz bardziej sfrustrowana z dnia na dzień... Spojrzałam w lustro. Moje niebieskie, duże oczy z długimi rzęsami, delikatna szczęka, gładkie rysy i niestety nie można pominąć piersi. I jeszcze ta sukienka... To do mnie nie pasowało. Po prostu. Ale rodzice się zawiodą. To nienormalne. Przecież ja jestem dziewczyną, na litość boską... Ludzie będą się patrzeć. Już widzę te spojrzenia, zawiedzioną twarz matki, zdegustowaną minę ojca. Ale co ze mną? Przecież ja już nie dam rady. Co będzie za tydzień, miesiąc, rok, skoro z każdym dniem jest gorzej? To się musi skończyć. Wręcz z wściekłością zdjęłam z siebie niebieską sukienkę. Wygrzebałam z szafy za duże spodnie i wyjęłam z szuflady męską koszulkę ojca. Założyłam to, przecież to takie proste, oczywiste. Prawie się śmiałam z ulgi, gdy nożyczkami kuchennymi zupełnie skróciłam swoje czarne włosy. To była chwila. Takie proste... Podeszłam do toaletki z kosmetykami. Szybko usunęłam makijaż i zaczęłam go nakładać z powrotem, tym razem próbując wykonturować twarz przeciwnie niż wcześniej-zamiast wygładzić jej rysy postarałam się je zaostrzyć i stworzyć iluzje bardziej chłopięcej twarzy. Wyszło nie najgorzej, będę musiała nad tym popracować...Czułam się dumna, i jednocześnie przerażona. Co na to rodzice, znajomi... Ale moja druga strona krzyczała: „To twoje życie, Ala! Musisz się akceptować. Pokaż im!" Tą druga stronę nazwałam Aleks. Nie ma już Ali. Ile jeszcze mogę zrobić? Usiadłem do laptopa, i już spokojniej zdecydowanie zamówiłem w Internecie binder na mój rozmiar. Wyliczyłem, że zostanie mi nie wiele kieszonkowych po tym zakupie, więc nie starczy by kupić męskie ubrania... „Ale na razie tyle."-myślałem- „Zobaczymy reakcję rodziców". Przez następną godzinę stres drażnił mi żołądek. Pozbyłem się tego ucisku sprzed lat, przynajmniej w części, ale stres nie dawał mi się porządnie nacieszyć ta chwilą. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Jak z procy napędzany adrenaliną wystrzeliłem do drzwi, prawie przewracając się na dywanie w przedpokoju. Zahamowałem gwałtownie przed drzwiami. Powaga sytuacji nagle we mnie uderzyła, i to ze zdwojoną siłą. Spoconą ręką przekręciłem klucz w zamku i nacisnąłem klamkę. Za drzwiami stali moi uśmiechnięci rodzice. Przez pierwsze kilka sekund gdy weszli chyba jeszcze nie zauważyli. Potem wyglądali, jakby próbowali przetworzyć informacje o moim wylądzie. Na ich twarzach malował się szok, ale milczeli. Na drżących nogach podszedłem do drzwi i zamknąłem je za nimi. Powoli i z uwagą przekręciłem klucz w wejściu o jeden raz więcej niż to było konieczne, aby odwlec moment konfrontacji z rodzicami. Odwróciłem się i zacisnąłem usta. Spojrzałem w dół, by uniknąć świdrujących spojrzeń matki i ojca. Czarne, krótkie, nierówno ścięte włosy opadły mi na oczy. Skupiłem się na swoich bosych stopach.

-Kochanie... Co się stało?- usłyszałem zaniepokojony głos mamy-dobrze się czujesz? Dlaczego... Dlaczego masz na sobie koszulkę ojca?

-I...I co z twoimi włosami? Czy... Czy znowu wydaje ci się, że niby nie powinnaś być dziewczynką, że chcesz być chłopcem?-dodał tata jeszcze bardziej drżącym głosem. Wciąż wbijałem wzrok w swoje stopy, więc nie mogłem odczytać wyrazu na ich twarzach, ale mogłem go sobie wyobrazić... Jak ja mogłam ich tak zawieść... Chwila. Nie. Mogłem. To ja wybieram w którym ciele mi lepiej. Koniec z tym.

-Alu, powiedz coś...-powiedziała matka. Podniosłem wzrok i spojrzałem jej w oczy.

-Aleks. Mam na imię Aleks. I nie jestem już dziewczyną.-powiedziałem trochę jak obrażone, nieśmiałe dziecko. Wstyd mi było. Powinienem być teraz bardziej odważny...

-Znowu do tego wracamy? Świat tak nie działa! Rodzisz się dziewczynką i jesteś dziewczynką... Twoje zachowanie jest nienormalne...To tylko faza...-ojciec zmienił ton na bardziej poirytowany

- Przestań z tym „nienormalnym" i „to tylko faza" ! Nie możecie tego zaakceptować? Tak po prostu skończyć temat? Po prostu kupilibyście mi kilka męskich ciuchów i mówili do mnie w formie męskiej... To wszystko! Potem, za trzy lata się wyprowadzę i zacznę brać hormony i nie będę wam siedzieć na głowie! Dajcie mi tylko jeszcze trochę zrozumienia...-wyrzuciłem z siebie

-Na pewno da się to jakoś leczyć...-zaczęła mama, ale jej przerwałam- Nie, tego się nie leczy. Po prostu... Po prostu...-mój głos się załamał. Mama podeszła do mnie i mnie przytuliła.

-No... No dobrze. Ja...My... spróbujemy. Damy radę. Jeśli faktycznie tak bardzo to czujesz...-spojrzała na tatę, a on po dłuższej chwili dołączył do uścisku.

Poszliśmy do salonu. Zrobiłem herbatę. Rozmawialiśmy przez dwie godziny, na spokojnie. Doszliśmy do porozumienia, mimo, że tata zdawał się być jeszcze nie do końca przekonany, obiecał zmienić swoje podejście, i spojrzeć trochę z mojej perspektywy.

-Kocham cię, synu-powiedział uśmiechając się delikatnie. Ale szczerze.


KONIEC

MetalheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz