-Wstawaj do jasnej cholery! -Krzyczał mój tata nad moją głową.
-Dobra, tato. -Odpowiedziałam
-I nie mów tak do mnie! Jak już to ojcze! -Krzyknął
-Dobra... Tatku... -Wybuchnęłam śmiechem a Joker wyszedł wkurzony, żeby nie powiedzieć inaczej, z mojego pokoju.
*A ty przypadkiem o czymś nie zapomniałaś? *
Nie, niby o czym Andy?
*Hmm no może tak o pewnym dniu... *
-O kurwa! -Powiedziałam cicho. -No tak! Ale mam jeszcze czas. -Dodałam
*Jak uważasz... Jestem tylko takim wkurwiającym budzikiem, którego nie wyłączysz. * Powiedziała Andy jednocześnie się śmiejąc.
Dobra zbieram się do szkoły.
|Po 30 minutach|
-A właśnie Alis. -Zaczęła mama.
-Hm? -powiedziałam
- Jutro nie idziesz do szkoły. -Oznajmiła
-O! Jak super! -Powiedziałam wychodząc.
*nawet nie chce wiedzieć czemu* uwierz mi, że ja też.
Pojechałam do szkoły na motorze, widziałam wzrok tego całego "Sag'a", szczena mu z zazdrości opadła.
*kocham takie widoki! *zaczęła się drzeć Andy. Tak, tak ja też ale nie drzyj mi się bo mi głowa pęka.
Zaparkowałam i poszłam do szkoły.
|Na pierwszej lekcji, j.polski|
-Ej Flower. -Zaczęłam
-Tak? -odpowiedziała
-Wiesz może kim jest ten cały Sage? -Spytałam
-Mówisz o tym najprzystojniejszym chłopaku z klasy... Ble! Tak by odpowiedziała Ci każda inna dziewczyna z tej klasy. A co do niego, tak wiem, Sage to jego imię wśród ludzi na ogół nazywa się Catman. Jak się domyślasz syn Catwoman i Batmana. -Odpowiedziała
-Serio?! On jest synem Batmana? Tego Batmana?! B-A-T-M-A-N-A?! -Powiedziałam zdziwiona.
-No tak, a co? -Spytała Flower.
-A nie nic, tak tylko z ciekawości pytam. -Odpowiedziałam
-Aha... -Dokończyła.
|Po pierwszej lekcji|
-Hej! Ty jestes Alis? Alis Quinnzel? -Spytała jakaś dziewczyna.
-Tak. A kto pyta? -Odpowiedziałam
-Jestem Emilly. Córka Deadshoota. -Powiedziała
-O! Miło Cię poznać, moja mama dobrze zna twojego tatę. -Powiedziałam
-Tak wiem, chociaż mojego ojca dobrze zna Harley, nie Harleen, ale wiem o co chodzi. -Powiedziała puszczając mi oko. -Dobra idę do sklepiku, pogadamy później.
-Bye! -Dodałam.
|Po lekcjach|
-A Flower! Muszę Ci powiedzieć, że nie będzie mnie jutro w szkole, sama nie wiem czemu zobaczymy się po weekendzie (jutro piątek). -Powiedziałam
-Ee... No dobra, do zobaczenia, ale popiszemy dobra? -Spytała rudowłosa dziewczyna.
-Oczywiście! -Powiedziałam wychodząc z budynku szkoły.
Widziałam mojego brata rozmawiającego z jakąś dziewczyną, postanowiłam trochę poszpiegować.
*Ej, a jak ona go zabije?! * Spokojnie Andy w tedy ja zabiję ją. Widziałam i słyszałam ich całą rozmowę, świetny słuch po mamie. Wyglądała ona tak;
Dziewczyna; To jak?
Josh; Rodzice mnie zabiją!
Dziewczyna; Nie dowiedzą się. Hello!
Josh; No nie wiem....
Dziewczyna; Błagam Cię! Zdecyduj się!
Josh; No okey...
Dziewczyna; Super! -Mówiąc to pocałowała go w policzek.
Zauważyłam, że się ruszyli, więc postanowiłam już iść, wsiadłam na motor i pojechałam do domu. Uznałam, że porozmawiam z nim o tym jak będziemy sami w domu. *Ej jak sądzisz kim ona mogła być? * Nie mam pojęcia Andy, ale się dowiem. Uśmiechnęłam się szaleńczo.
| W domu |
Odrabiałam lekcje.
*Ej, i co dalej masz tak duużo tego czasu? *Powiedziała sarkastycznie Andy.
No japierdole! Zapomniałam! Nie mogłaś mi przypomnieć jak wracałam do domu?! *No sorry* zaczęła się śmiać. Mama napewno mnie teraz nie wypuści! *Mama nie, ale tata... * O ty! Kocham Cię! *Co ty masz okres?! * Dobra, nie ważne lecę na dół.
-Ta! To znaczy Ojcze! Ojcze! -Krzyczałam biegnąc na dół, aż w pewnym momencie spadłam ze schodów. *Auć! Uważaj! * No sory wiesz!
-Skarbie nic Ci nie jest? -Spytała zaniepokojona mama.
-Nie! Skąd że znowu! -Powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Dobrze... -Dodała.
-A mamo! Jest tata? -Spytałam
-Tak, w piwnicy, a cos się stało? -Spytała mama
-Nie, nic takiego. -Odpowiedziałam.
Po czekałam aż tata łaskawie wyjdzie z tej piwnicy.
-O ta! Ojcze! Nareszcie jesteś! -Powiedziałam
-Ech! Mów mi po prostu po imieniu. Inaczej mnie to wkurwia! -Krzyknął
-Dobrze. -Powiedziałam
-Muszę z Tobą porozmawiać, ale chodź na górę. -Powiedziałam i zaciągnęłam ta... Jokera na górę.
-No co chcesz? -Spytał będąc lekko na mnie wkurzony.
-Mogłabym iść do jakiejś galerii albo na miasto? -Spytałam bojąc się trochę kary.
-Teraz?! -Spytał i zaczął się śmiać.
-No proszę!! To bardzo ważne! -Błagałam.
-Dziecko, ktora jest godzina? -Spytał.
-22.00 -Odpowiedziałam.
-Słuchaj, pójdziesz jutro. -Dodał
-Nie, proszę tato! Znaczy proszę Jokerze! Bardzo jest to dla mnie ważne. -Powiedziałam z oczami szczeniaka
-Mam nadzieję że to nie randka. -Powiedział. -Weź kij mamy i idź. Ale wróć po 23. Wcześniej niż 24. -Dodał
-O! Dziękuję Jokerze! -Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
-No już, już. -Powiedział wychodząc z pokoju. -A i jak Ci tak bardzo "zależy" To możesz mówić tato... -Powiedział wahając się, było to widać.
-Dobrze. -Odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Słyszałam rozmowę Josha z tatą, prosił go o to samo i o dziwo się zgodził. Wiedziałam że muszę zobaczyć co Josh planuje. No to zabrałam się ubrałam czarną bluzę z Adidasa, i jeans'y z H&M oraz szkolne trampki, wzięłam kij i wyszłam.
*O, nie! Alis! Dostaniesz uwage za niezmienne obuwie! * Wybuchnęła śmiechem Andy. Ta, ta jasne!
Poszłam na miasto spotkałam Flower na "zakupach" z mamą. (Okradały jubilera). Nawet nie miałam jak się z nią przywitać.
Słuchaj Andy, wiem, że mam rodziców przestępców i ogólnie moje życie tak wygląda, ale co by było gdybym była normalna? Chociaż na jeden dzień, bardzo o tym marzę. Co o tym sądzisz? *Wiesz co, życie "normalnej" nie jest takie ciekawe, a po 2 nie znałabyś mnie! *
Tak rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy idąc przez miasto, aż nie zauważył że zrobiła się prawie 23. Uznałam, że muszę się sprężać, poszłam szybko do jakiejś pobliskiej galerii i szukałam czegoś co spodoba się mamie... Hmm teraz jeszcze problem CO?! Weszłam do "Apartu" (Z biżu biżu xD)
Ale nic, weszłam do "Reserved" Ale też nic, w końcu weszłam do "Sinsay'a" No tam, mnie trochę zemdliło, ale wytrzymałam, były różowe ściany! Tfu! Tfu! Ale sklep okazał sie OK. Kupiłam w nim portfelik z napisem "Bad Girl", diamencikowe kolczyki (oczywiście podrabiane) i kosmetyczkę z napisem "My world is in this". Poszłam jescze do "Empiku" Tam kupiłam książkę "Wojownicy" Kupiłam 2 tomy. To książka o kotach, a mama je uwielbia. Również tam kupiłam torbę na prezent. Postanowiłam wyjść z tej całej "galerii" i pójść do "Pepco" To sklep z pierdołami a to się przyda. Kiedy tam weszłam chciałam wyjść, no ale cóż, trzeba się poświęcać, nawet Andy nie wiedziała jak to skomentować. (Rozpisze się uwaga) Kupiłam tam;
-Filiżanki (dokładnie 2)
-Maskę na oczy do spania
-Tablice w kształcie dymku czatu (taka tablica do pisania markerami ścieralnymi)
- Sztuczną roślinkę w wiaderku (mama kocha roślinki)
-Drewniane pudełko na biżu, biżu
-Mały zeszycik
-Farby akrylowe i płótno
Poszłam z tymi siatkami w stronę domu, przeszłam obok Ivy i Flower
*Może tam coś znajdziemy*
Pójdę! Weszłam tam przez tą rozbitą szybę i znalazłam! Był to piękny naszyjnik. Jako zawieszkę miał czarne serce z napisem z tyłu "I love U". Musiałam go mieć! No to co... No zabrałam!
I poszłam w stronę domu, zauważyłam Josha. Patrzyłam zza zakrętu. Rozmawiał z tą samą dziewczyną tym razem kiedy ona odchodziła to on pocałował ją w policzek, ale ona się ruszyła i pocałował ją w usta. Myślałam, że w tedy wybuchnę śmiechem, ale to powstrzymałam. I teraz powiedzieć rodzicom czy nie? *Tak!!* Poczekałam aż będzie wracać i mnie spotka.
-O! Josh! Co za przypadek! A powiedz mi hmm kim jest twoja koleżanka? -Spytałam z uśmiechem
-Ile z tego widziałaś? I co ty śledzisz mnie?! -Powiedział
-Nie, akurat przechodziłam, a i wszystko. -Powiedziałam, a uśmiech dalej nie schodził mi z twarzy.
-To Rose... -Powiedział
-A nazwisko? -Spytałam
-Rose... Rose... Rose... Wa...ller... Rose Waller... -Wyjąkał
-O stary! Rodzice Cię zajebią! -Wybuchnęłam śmiechem
-Nie proszę! Nie mów im! Bardzo mi na niej zależy. Siostra proszę! -Błagał mnie i prawie się poryczał,
-No dobra, dobra, ale chce mieć coś z tego. -Powiedziałam
-Super! I co? -Spytał
-Jeśli dostaniesz coś fajnego, dasz mi to okey? -Spytałam z chorym uśmiechem na twarzy.
-Dobrze... -Powiedział
-A teraz chodź do domu, jest 23.30
-Dobra chodź. -Zakończył rozmowę i poszliśmy
|W domu|
Kiedy weszliśmy do domu, rodziców nie było w pokoju.
Josh poszedł na górę, ja poszłam zrobić sobie czegoś do picia, (mamy salon połączony z kuchnią) zrobiłam sobie herbatę i poszłam na górę, (kiedy na górę się wchodzi po prawej jest mój pokój, po lewej Josh'a i jest, dłuższy korytarz idzie się chwilę i jest sypialnia rodziców. Oczywiście z moją ciekawością musiałam sprawdzić gdzie są rodzicie, chyba się po prostu martwię. Kiedy zbliżyłam się do sypialni słyszałam dziwne dźwięki dobiegające z jej wnętrza. *Obyśmy nie miały więcej rodzeństwa* Masz rację Andy, oby nie. Podeszłam do drzwi sypialni i lekko, leciutko je uchyliłam. Nie myliłam się. Rodzice urządzili sobie miły wieczór. Kiedy ich zobaczyłam akurat tylko się całowali, przynajmniej z tego co widzialam, nie chce znać szczegółów. Nie mam nic przeciwko temu, każdy musi mieć chwile spokoju. Kiedy weszłam do mojego pokoju wyjęłam z torby wszystko co miałam dla mamy. Wyjęłam również torbę na prezent. Postawiłam ją na niskiej szafce i chciałam zacząć wkładać do niej rzeczy kiedy przypomniałam sobie, że muszę zrobić pudełko na naszyjnik. Zabrałam się do roboty, wyszło ono bardzo ładnie całe było czarne. Wsadziłam tam gąbeczkę i położyłam na niej naszyjnik. Pudełeczko wsadziłam na sam dół prezentu, żeby było na koniec. Później wsadziłam resztę (czyli porfelik, kolczyki, kosmetyczkę, dwie książki, filiżanki, maskę do spania, sztuczną roślinkę, zeszycik, farby, pudełko na biżuterię.)
Było późno, była 2 w nocy poszłam spać.\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\///////
Hejka! Ogólnie z góry dziękuję ta_ktorej_pragniesz za miły komentarz. Mam nadzieję, że ten rozdział też Ci się spodoba i czekaj na następny 😘.
CZYTASZ
Kids Of Psychopath {ZAWIESZONE}
Fanfiction𝘉𝘪𝘢ł𝘦 𝘴𝘤𝘪𝘢𝘯𝘺 𝘴𝘻𝘱𝘪𝘵𝘢𝘭𝘢, 𝘰𝘥𝘣𝘪𝘫𝘢ł𝘺 𝘥𝘻𝘸𝘪𝘦𝘬 𝘵𝘺𝘬𝘢𝘯𝘪𝘢 𝘸𝘴𝘬𝘢𝘻𝘰𝘸𝘦𝘬 𝘻𝘦𝘨𝘢𝘳𝘢. 𝘞𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘰 𝘵𝘳𝘸𝘢ł𝘰 𝘥ł𝘶𝘻𝘦𝘫 𝘯𝘪𝘻 𝘻𝘢𝘻𝘸𝘺𝘤𝘻𝘢𝘫, 𝘢 𝘱𝘳𝘻𝘺𝘯𝘢𝘫𝘮𝘯𝘪𝘦𝘫 𝘵𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘣𝘺ł𝘰 𝘸𝘳𝘢𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦...