Obudziłam się na drugi dzień sama, byłam zaskoczona, że mogę wstać, o której chcę. Ale spokojnie mam wyczucie, była 9.10. *No łaskawie otworzyłaś oczy!* A weź, morda w kubeł! Nie mam rano ochoty na droczenie. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Hm co tu powiedzieć, wzięłam koszulkę, którą mama lubi najbardziej, z napisem "Daddy's lil monster" z resztą sama ją od niej dostałam. Krótkie dwu kolorowe spodenki, i trampki. Zrobiłam typowy dla mnie make-up. (Romb na policzku, lekka kreska i dwu kolorowe cienie do powiek). Wzięłam torbę z prezentem z powoli zeszłam na dół. Mama robiła chyba sobie śniadanie. Oczywiście usłyszała jak schodzę.
-O Alis! -Powiedziała
-Hej mamo, em co robisz? -Spytałam.
-Robię jajecznicę, a co? -Odpowiedziała
-Nie, nic. Em gdzie jest tata? -Spytałam
-Powinien wrócić koło 12, a coś się stało? -Spytała lekko zaniepokojona mama
-Nie, tak tylko pytam z ciekawości. -Dodałam.
Mama odwróciła się aby zanieść talerz do stołu, przy okazji zobaczyła mój strój.
-Skarbie! Jak ślicznie wyglądasz! -Powiedziała lekko się uśmiechając trochę szaleńczo, a zarazem słodko.
-Dziękuję? -Odpowiedziałam
Wzięłam torbę i schowałam koło sofy z tej strony, aby mama nie widziała.
-Chcesz też jajecznicę? -Spytała mama
-Nie dzięki. -Odpowiedziałam
Poczekałam aż mama zje i umyje ręce, oraz talerz. W tedy szybko wzięłam prezent i schowałam go za plecami.
-Co się tak czaisz? -Zaczęła śmiać się mama
-Nie, nic. -Odpowiedziałam
-Aha, cały czas to "nie, nic"-Powiedziała dalej się śmiejąc.
Podeszłam do mamy i siadłam obok niej na kanapie zaczęłam mówić.
Mamo jak pewnie wiesz dziś jest 19 września czyli taka data, no czyli twoje urodziny... " Kiedy to mówiłam strasznie się jąkałam, zadko kiedy mówię coś takiego, jeszcze komuś tak ważnemu. "No i w związku z tym mam coś dla Ciebie. Wyjęłam torbę zza sofy i dałam mamie do rąk. Kiedy to zobaczyła, widziałam, że miała łzy w oczach. Zaczęła wyciągać, wszystko bardzo jej się podobało. W końcu wyjęła ostatnią rzecz z torby- małe pudełeczko. Odłożyła torbę i resztę rzeczy na stół i zabrała się za otwieranie. Otworzyła i jej oczom ukazał się ten naszyjnik. Kiedy go zobaczyła popłakała się, jeszcze kiedy wzięła go do rąk, nie mogła opanować łez. Żadko kiedy widzę mamę, w takim stanie, raczej jest mi to obce. Odłożyła ten naszyjnik na stół, i przytuliła mnie. Czułam się dziwnie, pierwszy raz od niepamiętnych czasów ktoś mnie tulił. Po chwili odwzajemniłam uścisk. Tuliłyśmy się tak przez dobrą chwilę, nie powiem, było to nieziemskie uczucie. Moja mama jest szaloną wariatką, ale kiedy się ją lepiej zna jest opiekuńcza i czuła. Po chwili przestałyśmy się tulić. Mama otarła łzy i poszła zanieść wszystko do pokoju. Ja za ten czas zrobiła sobie kanapkę i herbatę. Kiedy wróciła akurat skończyłam jeść.
-Em... Mamo? -Zaczęłam
-Tak skarbie? -Powiedziała uśmiechając się bardzo serdecznie
-Mogę Ci zadać pewne pytanie? -Spytałam
-Oczywiście! Słucham? -Powiedziała
-Nie wiem czy to dobry dzień na takie pytanie, ale chce Ci się zapytać jak to było być... No normalną. Jak to było być Harleen Quinnzel? -Powiedziałam niepewnie
-Eeee, wiesz... -Słyszałam zakłopotanie w jej głosie- No życie takiej osoby jest łatwo mówiąc nudne, nie masz żadnych przygód, żadnych zabaw, masz mnóstwo zasad, obowiązków, zakazów. -Powiedziała- A co Cię wzięło na takie pytania? -Dodała
-Nic, tak ostanio się zastanawiałam jak to jest. -Wytłumaczyłam
-Aha -Powiedziała mama uśmiechając się dalej.
-Słuchaj skarbie, jeśli bardzo chcesz dowiedzieć się jak to jest być tą "normalną" to jutro dam Ci pewne pudełko. -Powiedziała trochę zakłopotana mama.
-Dobrze. -Odpowiedziałam
-Dobrze skarbie, teraz idź do pokoju i otwórz pudełko, które jest u Ciebie w łazience. Załóż to co się w nim znajduje i wróć na dół. -Powiedziała mama. -A i mogę Ci mówić skarbie? Czy wolisz inaczej? -Dodała
-Em... Może być. -Powiedziałam
Tak jak mama powiedziała poszłam na górę, zauważyłam dopiero teraz to pudełko. Otworzyłam je i w środku znajdowała się czarno - czerwona sukienka. Założyłam ją, powiem tak była ona bardzo powycinana, ale nie odsłaniała nic tak dokładnie. Miała spory dekolt, ale nie za duży. Była krótka, ale nie za krótka. Była dość prześwitująca, więc można gdzieniegdzie było zauważyć moją czarną bieliznę. Mówiąc wprost idealna! Bardzo mi się ona podobała. Zeszłam na dół, mama była zachwycona moim wyglądem. Rzuciłam się na sofę i wzięłam telefon. Dostałam właśnie SMS od Flower.
Flower; Hej, co tam?
Ja; A ok, a u ciebie?
Flower; Spoko, właśnie matma xD nudą wieje bez Ciebie
Ja: Spokojnie, będę już w poniedziałek
Flower: "zdjęcie" Zobacz na nią, kolejna nowa i nie uwierzysz, kto jest jej rodzicami
Ja: Jedziesz!
Flower: Gotowa? Rick i June Flagg!
Ja: O ja pier!
Flower; No dokładnie! Dobra kończę mam kartkówkę! Nara xD
-Mamo! Mamo! Rick i June mają córkę! I to w moim wieku! I w mojej klasie! -Powiedziałam podekscytowana
-To fajnie skarbie, musimy umówić cały sqad z dziećmi, oczywiście Ivy również zaliczam. -Powiedziała puszczając mi oko.
'Szept' Czyli Josh nie zobaczy na tym spotkaniu Rose. Zaczęłam się śmiać pod nosem.
Później mama zaczęła dzwonić do wszystkich czy do nas jutro nie wpadną. *Oj będzie maskara!* Ta no, wiem.
Po paru minutach przyszedł tata.
-O moja piękna! -Powiedział
Sądziłam, że mówi do mamy, ale nie to było do mnie.
-Dobra dziewczyny, gotowe? To do auta marsz! -Powiedział radosny.
Dalej nie wiem dokąd jedziemy.
Po jakimś czasie, zatrzymaliśmy się przy budynku. Tata kazał mnie i mamie wejść do środka. Kiedy tam weszłam zobaczyłam, że to jakiś klub, no tak urodziny mamy to gdzie indziej. Szkoda, że to nie ona może wybrać sobie miejsce. No nie ważne, prowadził nas do strefy VIP widziałam, że dla mamy to nic nowego dla mnie jednak tak. Siedliśmy przy stole, a po chwili dosiadli się do nas jacyś dwaj kolesie. Widziałam wzrok jednego z nich, patrzył na mnie z wielkim pożądaniem. Czułam się trochę dziwnie, ale zarazem i miło. W pewnym momencie poczułam jego rękę na moim udzie. Mama oraz tata się całowali, lekko tyrpnęłam tatę, nie był zadowolony, ale kiedy pokazałam mu co się dzieje, spojrzał na tego kolesia z taką furią, wyjął pistolet i strzelił. Ten drugi odszedł od naszego stołu, z widocznym strachem. Cała nasza trójka zaczęła się śmiać w niebogłosy. Po jakimś czasie. Już ostro upita mama poszła na parkiet. Tańczyła i tańczyła aż w pewnym momencie zabrała mnie ze sobą. Czułam się trochę dziwnie, ale później (sama już byłam dość upita,) spodobało mi się to. Tata w pewnym momencie zauważył, że wszyscy mają wytrzeszczone gały na nas i uznał, że zabierze nas już do domu. Ja poszłam łatwo, ale mama nie, miała tą świadomość, że to jen urodziny i może zrobić co chce. Ale tata sobie nie pozwoli. Zabrał ją za włosy i zawiózł nas do domu. Później wyszedł z domu. Ja i mama leżałyśmy na sofie i się śmiałyśmy. Wyglądała na bardzo zadowoloną. To był piękny widok. Po paru godzinach wróciłyśmy do normalności i poszłam na górę jako iż była 24. Mama poszła do sypialni. Oczywiście moja ciekawość i Andy, nie pozwoliła mi iść po prostu spać. Znowu zakradłam się do sypialni. Uchyliłam lekko drzwi, rodzice byli już rozebrani. Całowali się. Był to dość niezręczny dla mnie widok, ale nie chciałam iść do pokoju. Nie chciałam spać. Po jakimś czasie wróciłam do pokoju, założyłam słuchawki, ale i one nie zakłócały jakoś specjalne "odgłosów" z sypialni, ale naszczęście niedługo zasnęłam.
CZYTASZ
Kids Of Psychopath {ZAWIESZONE}
Fanfiction𝘉𝘪𝘢ł𝘦 𝘴𝘤𝘪𝘢𝘯𝘺 𝘴𝘻𝘱𝘪𝘵𝘢𝘭𝘢, 𝘰𝘥𝘣𝘪𝘫𝘢ł𝘺 𝘥𝘻𝘸𝘪𝘦𝘬 𝘵𝘺𝘬𝘢𝘯𝘪𝘢 𝘸𝘴𝘬𝘢𝘻𝘰𝘸𝘦𝘬 𝘻𝘦𝘨𝘢𝘳𝘢. 𝘞𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘰 𝘵𝘳𝘸𝘢ł𝘰 𝘥ł𝘶𝘻𝘦𝘫 𝘯𝘪𝘻 𝘻𝘢𝘻𝘸𝘺𝘤𝘻𝘢𝘫, 𝘢 𝘱𝘳𝘻𝘺𝘯𝘢𝘫𝘮𝘯𝘪𝘦𝘫 𝘵𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘣𝘺ł𝘰 𝘸𝘳𝘢𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦...