- Doktorze, co z nią?!
- Spokojnie, pana żona jest pod stałą opieką lekarzy
- Chcę do niej iść!
- Niech pan się uspokoi, bardzo mi przykro, ale na razie nie jest to możliwe.
Drzwi do gabinetu otworzyły się, rozległ się płacz.
- Cześć Lara...- dziadek powiedział mi ze smutkiem w głosie- Gdzie babcia?
- Twoja babcia jest bezpieczna, bez obaw
- Bez obaw?! Dlaczego trafiła do szpitala?!
- Dziadek ci nie powiedział...?
- Nie...- powiedziałam na siłę
- Twoja babcia ma...
Nagle do gabinetu weszła pielęgniarka.
- Panie doktorze, proszę ze mną
- Przepraszam na chwilę- Powiedział wychodząc
Wtuliłam się w dziadka z płaczem, nie wiedziałam co jest babci ale sam fakt że trafiła do szpitala doprowadzał mnie do łez.
Babcia musiała zostać w szpitalu, nam w ciąż nie powiedziano co z babcią, ale lekarze nalegali żebyśmy pojechali do domu.[dom; godz. 18.09]
Wciąż płacząc skierowałam się do łazienki, robiłam wszystko by nie myśleć o tym że babcia jest w szpitalu, ale zwyczajnie się nie dało...Obudziłam się rano, byłam tak roztrzęsiona, że nie wiedziałam nawet jaki dzień tygodnia spojrzałam w telefon, był wtorek, dziadek zwolnił mnie z lekcji.
- Cześć- dziadek wszedł do pokoju i powiedział zaspanym i smutnym głosemMilczałam, do oczu zaczęły napływać mi łzy gdy o tym myślałam. Dziadek zamknął drzwi i wyszedł.
Zadzwonił mi telefon, początkowo nie odebrałam, zadzwonił drugi raz, trzeci i w końcu odebrałam
- Halo? Kto mówi?
- No jak to, kto? Natka!
- A ty nie w szkole?
- Jezu, daj spokój, jaka szkoła jestem na waksach, a ty?!
- A ja nie mam humoru więc nie dzwoń, pa..
- Czekaj, o co chodzi? - zapytała się ze śmiechem w glosie
Rozłączyłam się.
Stwierdziłam, że nie mogę leżeć i nic nie robić cały dzień, mimo tego, że byłam pogrążona w smutku i żalu. Ubrałam się i pomalowałam, zadzwoniłam do Natalii, żeby po mnie przyszła, ale tym razem wyraźnie podkreśliłam, że ma być sama.
[kawiarnia; godz. 9.03]
- Boże, ale masakra z tą twoją babcią, no nie?! - powiedziała Natka co najmniej jakby wygrała w totka
- No raczej..
- Jezu, chodź do kibla, zmyj tą tapetę, bo ci się tusz rozmazał.
Poszłyśmy do toalety, Natalia pomogła mi się ogarnąć, po czym stwierdziła, że jej się nudzi (jak zawsze) więc zaczęłyśmy krążyć po sklepach. Mimo, że Natalia bardzo się starała nie udało jej się mnie pocieszyć. Znowu się rozpłakałam, kolejny raz akurat wtedy kiedy Natalii wydawało się, że jest już ok.
- Przestań ryczeć, chodź idziemy coś zjeść! - krzyknęła
- Nie krzycz, nie wszyscy muszą wiedzieć..
- Chodź, idziemy
Nie miałam w ogóle apetytu, ale Natalia jak zawsze miała miejsce na dodatkowy posiłek. Może się wam wydaję, że Natka jest wredna, zła i nie przejmuję się mną, ale przywykłam do tego. Natalia to cudowna i ciepła osoba, ale bardzo nie lubi tego okazywać. Nigdy w życiu nie widziałam jak płaczę, albo chociaż się smuci, ponieważ zawsze trzyma to w sobie, i się ze mną tym nie dzieli. W Natalii jest wiele cudownych cech, ale by je zauważyć trzeba uwierzyć i dać jej szansę.
- Ej Lara, ty nic nie zamawiasz do żarcia?
- Nie dzięki wezmę tylko wodę.
- Dobra Lara, ja wiem, że twoja babcia jest w szpitalu i w ogóle, ale wrzuć na luz, jeszcze nie umarła no nie? - zaśmiała się ale szybko umilkła gdy zobaczyła jak odchodzę od stołu z płaczem
- Sorki Natka ja już idę..
- Ejjj, czekaj wiesz jaka ja jestem cały czas żartuje itp. - powiedziała z taką szczerością jakiej nigdy od niej nie usłyszałam, więc zatrzymałam się i nie patrząc na nią zapytałam:
- Ciekawe czy miałabyś taki humor gdyby, zmarli ci rodzice, a trzy lata później twoja ukochana osoba która tobą się zajmuję trafiła do szpitala, dodatkowo jedyna osoba która się z tobą zadaje wciąż żartuje nawet z tego, że twoja babcia jest w szpitalu?!
Natalia zrobiła taką minę jaką zawsze robi gdy jest jej wstyd, podeszła do mnie i naprawdę szczerze mnie przytuliła.
- Kocham cię, jak najlepszą przyjaciółkę
Tylko tyle mi wystarczyło by dzisiaj chociaż raz na mojej twarzy pojawił się uśmiech...