- Policja? - zapytałam ze zdziwieniem
- Była pani ostatnią osobą z którą kontaktował się Tommy..
- Jak to?
- O godzinie 23.59, na pani numer przyszła wiadomość, prawda?
- Yyyy, no tak
- Jest pani pełnoletnia?
- Emmm, niestety nie
[komisariat; godz. 9.36]
Cały czas byłam w szoku, tamta wiadomość była od niego? Nie wierzyłam w to, ale dziadek zawiózł mnie na komisariat. Po wstępnej rozmowie z policjantami, niestety nie udało się nic ustalić, ale mieli do mnie jeszcze kilka pytań. Zastanawiało mnie dlaczego nazwał mnie "siostrzyczką"..
- Chwila! Proszę pana, przypomniało mi się coś ważnego. - powiedziałam, a wręcz krzyknęłam do policjanta stojącego najbliżej
- Co takiego?
- Wczoraj siedziałam z nim na lekcji, pod koniec powiedział mi dziwne zdanie..
- Jakie zdanie?
- Coś tam, że "coś nas łączy" - próbowałam powtórzyć zdanie Tommy'ego
- Dobrze, że ci się to przypomniało, a dlaczego nie zapytałaś co was łączy?
Poczułam się tak jakbym, była przesłuchiwana, ale mówiłam wszystko zgodnie z prawdą..
- Co zrobiła pani gdy otrzymała pani wiadomość..?
- Ehh, nooo
- No co?
- Zadzwoniłam do koleżanki, mówiła, że jest pewna, że to głupi żart, bo ja nie mam rodzeństwa...
- Powinna pani coś z tym zrobić, a może Tommy, by jeszcze żył!
- Ale co pan mówi za bzdury?! - nagle wtrącił się mój dziadek
Zaczęłam płakać, wyszłam na dwór i usiadłam na ławce. Byłam tak bardzo zła na siebie, Tommy nie wiódł w prawdzie cudownego życia, ale może faktycznie by żył? Wiedziałam, że był z domu dziecka ale był tam od urodzenia. Tam się poznaliśmy, ale unikał dosłownie wszystkich, więc nie wiem o nim prawie nic..
[dom; godz. 17.47]
Całe po południe spędziłam zamknięta w pokoju, pogrążona w smutku i żalu. Nagle do drzwi zapukał ktoś, otworzyłam drzwi..
- Babcia..!- wtuliłam się w nią bardzo mocno
- Cześć.. Laura? - powiedziała powoli babcia
- A no tak zapomniałam, jestem Lara - uśmiechnęłam się nie pewnie
- Musimy dużo babci opowiadać wtedy powoli zacznie sobie przypominać.. - dziadek wtrącił się
[10 maja 2018; godz. 16.05]
Minęło kilka dni od śmierci Tommy'ego, babcia oswajała się coraz bardziej. Wydawało mi się, że wszystko powoli wraca do normy, mimo, że byłam w żałobie. Zadzwonił mi telefon, to Natka.
- Hej Natalia, co tam?
- Musimy się zobaczyć! Koniecznie, zaraz bądź w parku! Pa
Od razu ubrałam się i pobiegłam, zobaczyłam, że Natalia do mnie macha.
- Gadaj, o co chodzi? - zapytałam się z ogromnej ciekawości
- Chyba już się domyślam czemu "siostrzyczko"! Może to serio jest twój brat?
- Nie mam ochoty gadać o Tommy'm, rozumiesz?!
Byłam trochę zła za to, że mogłyśmy go razem uratować, a ona uznała to za żart, a ja jak głupia jej uwierzyłam. Byłam bardziej zła na samą siebie, ale obwiniałam też za to Natkę i jej szaloną osobowość..
Trochę zła poszłam do domu, zobaczyłam akurat babcie i dziadka, więc podeszłam do nich.
- Hej, gdzie byliście? - zapytałam
- Byłem pokazać babci nasz park, właśnie mieliśmy wracać.
- I co babciu pamiętasz coś?
- Dziwne uczucie, tak jakbym gdzieś to widziała, ale było mi to obce..- babci odpowiedź była zastanawiająca
Weszliśmy wszyscy do domu, dopiero gdy weszłam do pokoju zaczęłam zastanawiać się nad tym, co powiedziała mi Natka. Może i byłam na nią zła, ale co jeśli teraz na serio ma rację.. Szybko jednak wybiłam sobie to z głowy, przecież mamy inne nazwiska.. Zaczęłam szperać w internecie, na temat tego czy można zmieniać nazwiska małym dzieciom itp. Doszłam do wniosku, że faktycznie....można..