[dom; godz. 12.09]
- Dziadek, już jestem..
- Cześć, gdzie byłaś, jedziemy do babci.
- Co z nią?!
- Chodź jedziemy..
[szpital; godz. 12.43]
Razem z dziadkiem zostaliśmy wezwani do gabinetu, lekarz oznajmił nam co jest z babcią.
- Więc, ciężko mi o tym mówić, ale pani Nessy Bey ma silne zaniki pamięci, może więc być tak, że państwa nie pozna..
Byłam wstrząśnięta informacją, mieliśmy już możliwość pójścia do babci więc zaprowadzono nas do niej. Spojrzałam na nią, ona na mnie, zaczęłam płakać, bardzo chciałam żeby mnie poznała.
- Cześć babciu..
- Jak masz na imię?
- O boże, nie wiesz kim jestem?
- Przykro mi..
- Jestem Lara, a ty jesteś moją babcią..
- Mam zaniki pamięci przepraszam cię, może to minie i przypomnę sobie wszystko
- Ta
Pogadałam chwilę z babcią a potem wyszłam by, dziadek mógł się z nią zobaczyć. Byłam roztrzęsiona po tym jak moja własna babcia zapytała się mnie jak mam na imię. Wiem, że to choroba i to nie jej wina ale poczułam uderzenie, serce zaczęło mi bić mocniej i szybciej, to zdanie było najsmutniejszym jakie kiedykolwiek usłyszałam, zwykłe pytanie, ale wypowiedzone przez nie zwykłą osobę. Dziadek wyszedł z gabinetu, był nawet wesoły, umiałam poznać kiedy był a kiedy nie, dlatego zdziwiło mnie to.
- Pamięta ciebie dziadku? - zapytałam się tak, jakby co najmniej była to sprawa życia i śmierci
- Nie, ale lekarz powiedział, że są duże szanse, na to by wszystko sobie przypomniała
Dziadek był na ogół wesołą osobą ale gdy zmarł jego syn, załamał się. Widzę jednak duży postęp, dziadek po tych trzech latach jest już weselszy, trochę inaczej patrzy na świat, ale jest cudownym człowiekiem, tak jak z resztą babcia. Gdy zmarli rodzice miałam zaledwie 14 lat. Myślałam, że nie ma dla mnie ratunku, gdy opieka społeczna oddała mnie do domu dziecka. Byłam załamana, miałam myśli samobójcze i byłam zupełnie samotna. Wtedy na wieść o tym, że tata i mama zmarli, dziadkowie wrócili z Berlina do Ashland (małe miasto w Stanach Zjednoczonych)i "zaadoptowali" mnie i właśnie dopiero wtedy rozpoczęło się moje prawdziwe życie. Dziadkowie nie uchodzą raczej na biednych, ale to nie było dla mnie w ogóle ważne. Chodziło mi tylko o normalny dom, opiekę i ciepłą rodzinną atmoswere. Wiadomo, że nie da się zapomnieć o śmierci bliskich osób, ale musiałam się z tym pogodzić. Dlaczego zmarli? W tych czasach nic nie da się przewidzieć. Do tej pory o ich śmierci nie wiem nic..