Krocząc przez las nie spodziewa się spotkania kogokolwiek zazwyczaj chcemy spędzać te chwilę sami lub z osobami, z którymi do niego poszliśmy, tak właśnie postrzegała go młoda córka marionetkarza Tomsona. Kochała patrzeć, jak bawi się on swoimi marionetkami i tworzy z nich piękny teatrzyk, być może zbyt krwawy, by chwalić się tym jej matce, jednak ona widziała tylko lalki, nie ludzi, widziała winnych samym sobie. Jednak tamtego dnia Adrian Tomson nie pokazywał córce swojego teatru, szli spokojnie leśną drogą. Ksenia lekko ociągała się idąc, pochłonięta, przez cuda własnego świata i myśli, trwało to już trochę czasu, kiedy to usłyszała cichy szelest budzący ją z transu trochę bardziej za nią. Odwróciła się. Zauważyła tam niewiele młodszego od siebie chłopca. Roztrzepane blond włosy sprawiały, że wyglądał jak niesforny dzieciak, iskry radości w szarych oczach były dla niej pewną zagadką, patrzyła na niego, jednak kiedy chłopiec odwrócił się do niej, nawet nie drgnęła, po raz pierwszy nie widziała marionetki, po raz pierwszy widziała w kimś człowieka, po raz pierwszy czuła się tak dziwnie. Bladawa twarz chłopca delikatnie się zaczerwieniła, co mocno zdziwiło dziewczynkę. Sam blondyn nie sądził, że kogoś tu spotka. Był to nie kto inny jak Oliver Walker, za którym zaraz po chwili pojawili się rodzice i jego siostra Emma. Nie minęła chwila wpatrywania się w przestrzeń gdzie jeszcze stał chłopiec, by za nią pojawił się ojciec biorąc ją na ręce i idąc przed siebie, pytając gdzie była. Odpowiadała, jednak z tyłu głowy dalej miała obraz chłopca. Jedną z rzeczy najpiękniejszych w dzieciństwie, było to, że dzieci kochają najmocniej i najszczerzej, pomimo wszystkich wad i zalet. Nie wiedziała tylko, że to miłość, skąd mogła wiedzieć nie znała się do końca na uczuciach do ludzi.
Minęło paręnaście lat, a młoda pani marionetkarz właśnie wracała z kolejnych zajęć szkolnych, w głowie miała obraz, jak giną jej rodzice, a z bratem nie może nic zrobić, zacisnęła mocniej rękę na ramieniu plecaka, to już za mną, pomyślała. Miała rację. Już nie była tą samą dziewczyną, która ubierała za duże ubrania, wstydząc się swojej mikrej figury, teraz taka nie była, stała się pewniejsza przez co każdy w szkole zwracał na nią uwagę, dostawała głupie listy, których szczerze nienawidziła. Czuła odrazę do tych ludzi, tak naprawdę jeszcze żadne z nich jakieś dwa, jeśli nie trzy lata temu nawet by na nią nie spojrzał. Idąc znowu skuszona cudami własnej podświadomości wpadła na trochę starszą od siebie kobietę.
— Patrzy jak leziesz! — warknęła, a jej oczy brązowe błysnęły na lodowaty błękit.
— Przepowiem ci przyszłość jednak nie rób mi nic — zaproponowała szybko kobieta widząc zmianę w oczach szesnastolatki.
Ciemnooka zastanowiła się chwile, zawsze to jakaś rozrywka, prawda? Przeszło jej przez myśl.
— Niech będzie — mruknęła nieprzekonana w prawdziwość takich rzeczy.
Dziewczyna poszła za kobietą mało chętnie, ale w domu jedyne co robiła to siedziała przy książkach, nie lubiła zostawiać nic na ostatnią chwile. Na drugiej stronie tej samej ulicy, szedł powoli Walker z siostrą, która po raz kolejny prawiła mu kazanie odnośnie zadawania się z Peterem. Peter był znany ze swoich wybryków, w które ostatnimi czasy pakował się Oliver, co nie podobało się Emmie. On miał jednak inne zdanie odnośnie tego, pupilek rodziców, czasem w zawiści potrafił tak o niej pomyśleć, jednak tylko przez chwilę, nie to, że jej nienawidził wręcz przeciwnie kochał ją całym sercem jednak, nie lubił kiedy prawiła mu kazania. Tym razem dowiedziała się o zakładzie, w jaki wpakował się brat. Wszystko wszystkim, ale zakład o poderwanie dziewczyny jest przesadą i szczytem, szczytów. Przestał słuchać już po pewnym czasie jej wywodu, że to się na nim odbije, że będzie żałował tego zakładu, a co jeśli naprawdę się zakocha? Argumentów co chwila przybywało brunetce, a blondynowi coraz mniej chciało się jej słuchać. W końcu z niewielkiego namiotu wyszła lekko zirytowana Kasandra, chłopak z tatuażem gwiazdy? Brednie, ale niech jej będzie w końcu coś jej obiecałam, pomyślała i zaczęła iść na nowo w stronę domu ciotki, jednak nie udało jej się zajść za daleko, zatrzymała się równo z Oliverem. Trwali chwilę w ciszy, lecz Ciemnooka szybko się ogarnęła z tymczasowego szoku.