Prolog

7K 404 257
                                    

Otworzyłem oczy. Spojrzałem na zegarek. Ósma rano. Jak zwykle.

Usiadłem na brzegu łóżka. Przetarłem twarz dłońmi. Poszedłem w stronę łazienki. Spojrzałem w lustro. Wory pod oczami, przekrwione oczy. Tak właśnie wyglądałem. Wyglądam tak jak się czuje.

Wszedłem pod prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół popatrzeć na pustą lodówkę i oczekiwać, że coś się w niej urodzi. Jak zwykle nikomu nie chce się iść do sklepu.

Na dole powitała mnie Toga posyłając mi jeden ze swoich uśmiechów. Piła kawę z mlekiem jak co rano.

- Cześć. - Powiedziałem dziwnym zachrypniętym głosem. Jakbym nie gadał z dwa lata.

- Dzień doberek. Czyja dzisiaj kolej na pójście do sklepu? - Zapytała dobrze wiedząc, że dzisiaj moja kolej. Spiorunowałem ją wzrokiem.

- Lepiej pij tą swoją kawę. I żebyś się udławiła. - Nadymała policzki i odwróciła głowę pokazując mi, że ma „focha". Codzienność.

Poszedłem do przedpokoju i założyłem buty. Zakryłem głowę kapturem, żeby nikt mnie nie poznał.

- Jakieś życzenia? - Zapytałem, mimo, że dobrze wiedziałem co Himiko sobie życzy.

- Dobrze wiesz co chcę. - Upiła łyk kawy. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z domu.

***

Kupiłem wszystko, co potrzebne na śniadanie, obiad i kolacje. Wracałem do domu, gdy zadzwonił telefon.

- Co dzisiaj na obiad? - Zapytał dobrze znany mi głos. Wywróciłem oczami.

- Nawet śniadania jeszcze nie zjadłaś.

- Skąd ta pewność?

- Nic nie ma w lodówce.

- Masz mnie. Kiedy wrócisz? Dabi narzeka, że jest cholernie głodny, a Tomura nie może przestać się drapać i pieprzy, że jak zaraz czegoś nie zje to będzie game over.

- Będę za dwie minuty. - Rozłączyłem się.

Muszę się pospieszyć. Jak Shigaraki gada, że będzie game over, to znaczy, że będzie game over. Mój.

***

Wszedłem do domu. Zdjąłem buty. Położyłem siatki z jedzeniem na wyspie. Rzucili się na to jedzenie jakby nic od roku nie jedli.

- Darmozjady. - Powiedziałem. Nie usłyszeli. Byli zbyt zajęci jedzeniem.

- Curry! - Krzyknęła Toga jedząc swojego pączka.

- To na obiad! - Krzyknąłem próbując dostać się do mojego ciasteczka cynamonowego. - Kurogiri, zrobiłbyś mi kawę? - Zapytałem, a Kurogiri przytaknął. O ile można to tak nazwać...

- Mi też. - Powiedział Shigaraki. A to ciekawe, zazwyczaj nie pije kawy.

- Cóż się stało? Przecież ty nie pijasz kawy! - Krzyknęła Toga ze zdziwieniem.

- Ale dzisiaj pije. Dzisiaj jest ten dzień.

- Jaki do cholery dzień? Dzisiaj miał być dzień wolny. - Narzekał Dabi. W sumie jak zwykle.

- Ale jednak nie. Dzisiaj musimy coś załatwić.

- CO?! - Krzyknęli wszyscy. Dzień wolny zdarza się raz na ruski rok. Ugh...

- Tak się złożyło, że dzisiaj napadniemy na pewne miejsce. I musimy się upewnić, że tym razem nie będzie to game over.

- Żartujesz. - Powiedział Dabi. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.

- Tak. Żartuje. - Dabi spiorunował Tomurę wzrokiem, a Toga zaczęła się śmiać jak psycholka. Co tu się kurna dzieje?

Kurogiri podał mi kawę. Wziąłem łyka. Zapowiada się dłuuugi poranek.

Zaczęli się kłócić. Himiko dalej śmiała się jak psycholka, a ja w pewnym momencie dołączyłem do niej. Uwielbiam słuchać ich kłótni, zawsze kończy się tak samo.

„Zamknij jape cepie bo ci przywale!"
„Zamknij jape?! A kto tu rządzi hę?! Uważaj co mówisz bo wylecisz!"
„Deku!!!!"
„Co ja mam do tego?"
„TY TU RZĄDZISZ!!!"

I kończy się tak, że wszyscy pijemy razem kawę i oglądamy wiadomości w telewizji.

***

I w końcu nasz dzień wolny skończył się tak, że napadliśmy na jakiś durny mały sklepik, Dabi nakrzyczał na Shigarakiego, że zmarnowaliśmy dzień wolny, a Toga jak zwykle śmiała się jak psycholka.

Wtedy, nie wiedziałem jeszcze co nas czeka.

Kacchan.

All Might.

Niedługo się spotkamy.

———————————————————————————————

Cześć!

Oto prolog mojego nowego opowiadanka!
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział, ale myśle ze jakoś niedługo, bo mam straszna wenę na to opowiadanie!

Drugie konto: kawawziarenkach

Wszyscy za jednego || villain dekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz