because I want you to be happy

269 29 1
                                    

Namjoon jeszcze raz zerknął na podany adres, żeby się upewnić czy na pewno dobrze trafił. Wszedł przez oszklone drzwi do niewielkiej kawiarenki, wyszukując wzrokiem Yoongiego. Długo nie musiał szukać, gdyż chłopak od razu uniósł dłoń, gdy tylko Kim postawił kilka kroków w przód. Zajął miejsce tuż przed czarnowłosym.

- Przefarbowałeś włosy – powiedział na wstępie, oszczędzając sobie nudnych "Hej, długo się nie widzieliśmy". Z resztą rozmawiał z Minem, czyli z ostatnią osobą, przy której musiałby tuszować mankamenty swojej niecodziennej osobowości.

Yoongi uśmiechnął się, kiwając lekko głową.

- Blond już mi się znudził – wzruszył ramionami, przebiegając spojrzeniem ciemnych oczu po sylwetce Namjoona i jego promiennej twarzy. Radość dosłownie cisnęła mu się na usta, kiedy na niego patrzył.

- Ta jasne – zaśmiał się – Pewnie włosy zaczęły ci wychodzić garściami i nie chciałeś ołysieć przed trzydziestką!

- Ej!

Dawno sobie nie docinali, ale oboje czuli jakby w ogóle tego nie zapomnieli. Śmiech dwójki chłopaków rozniósł się echem po niewielkim pomieszczeniu, wywołując zażenowane spojrzenia innych klientów. Nie przejęli się nimi nawet w najmniejszym stopniu.

- Koniec wygłupów – uciął Yoongi po kilku minutach, kiedy to oboje wspominali stare czasy, gdy chodzili razem do klubu i słuchali rapu – Dowiedziałeś się coś o stanie Jimina? Tae odchodzi od zmysłów, a ja inaczej nie potrafię mu pomóc, jak tylko z twoją pomocą.

Nam potarł skronie, zdejmując z głowy okulary przeciwsłoneczne. Ułożył je tuż obok filiżanki czarnej kawy, którą zamówił mu starszy chłopak, zanim przyszedł.

- Jimin ma raka – powiedział na jednym wydechu, urywając wypowiedź, by Yoongi mógł ją przyswoić. Min otworzył szeroko oczy z niedowierzania – Ma przerzuty na nerki i trzustkę. Operacja nie wchodzi w grę.

- Nie wierzę.

- Ja też nie, ale takie są fakty – Głos szarowłosego, dotychczas lekki i przyjemny, teraz ewidentnie mu się łamał. Nie chciał tracić swojego kuzyna. To było dla niego, jak cios w serce, bo zawsze traktował Jimina, jak młodszego brata.

Czarnowłosy odchylił się na krześle, unosząc wzrok ku górze. Zaczesał palcami włosy, zaplatając je na karku. To było nie do pomyślenia, żeby Jimin był nieuleczanie chory. A Taehyung? Jak on na to zareaguje?

- Ile? Ile mu zostało? – zapytał po chwili, bojąc się odpowiedzi. Nie wyobrażał sobie bólu, jaki doświadczają i Jimin, i Taehyung. Ich miłość, jedyna rzecz, która trzymała ich na tym świecie, zostanie tak brutalnie rozerwana i zniknie. Dlaczego los jest taki okrutny?

Kim wpatrywał się intensywnie w starszego chłopaka.

- Nie dożyje lata.

Kolejna informacja, która sprawiła, że serce Yoongiego zadrżało. Niespełna kilka tygodni i koniec? Tylko tyle pozostało dla tej dwójki, która dopiero co poznawała czym jest prawdziwa miłość, szczęście i pragnienie, żeby to ta druga połówka czuła się najlepiej na świecie?

Kilka łez spłynęło po bladych policzkach czarnowłosego. Nawet ich nie starł, bo wiedział, że nie musi udawać przy Namjoonie. Nie przejmował się uczuciami i emocjami, które brały nad nim górę. Dlaczego? Dlaczego to musiał być akurat Taehyung i Jimin? Nie zasługiwali na to. Dlaczego los chciał im wszystko zabrać?

Widocznie są zbyt wrażliwi i delikatni, żeby móc żyć na tym świecie, pełnym zła i niesprawiedliwości, przemknęło przez myśl Mina, gdy schował twarz w dłoniach.

Niespodziewanie poczuł ciepłą rękę na ramieniu. Podniósł wzrok. Namjoon patrzył na niego z tymi samymi uczuciami w oczach.

- Hyung – powiedział, choć nigdy wcześniej nie mówił tak do Yoongiego – Weź się nie maż, błagam, bo ja też zacznę – urwał, próbując się zaśmiać, mimo tego, że czarnowłosy widział łzy w jego spojrzeniu. Puścił ramię starszego, przecierając powieki, a jego ciało się zatrzęsło. Pociągnął nosem, uciekając spojrzeniem od Mina – Nie mogę sobie tego wyobrazić, wiesz? Jimin jest dla mnie jak brat, jak młodszy, upierdliwy, ale słodki brat, którym muszę się opiekować i za którego jestem odpowiedzialny. Nie chcę, żeby umierał. Tak cholernie tego nie chcę! – uderzył pięścią w stół, nie powstrzymując łez płynących po policzkach.

Yoongi nie mówił nic.

Doskonale wiedział, co czuje młodszy, bo czuł dokładnie to samo.

W ciszy pozwolili sobie na zrzucenie masek, rozbicie tej pogodnej, radosnej, pewnej siebie części samych siebie, żeby móc wyrzucić na wierzch wszystkie emocje, które narosły w tak krótkim czasie. Musieli odreagować, bo wiedzieli, że długo tak nie pociągną. Wiedzieli również, że to oni muszą być ostojami dla ich młodszych braciszków, aby pomóc im przetrwać.

Na zewnątrz zaczęło padać. Krople deszczu miarowo uderzały o wszystko, co spotkały na swojej drodze, powodując, że aura zrobiła się jeszcze bardziej przygnębiająca, smutna i żałosna. Cała przyroda czuła emocje tej czwórki chłopaków, wrzuconych w wir okrutnych wyborów, tragicznych wydarzeń i bezsensownych prób naprawienia losu, który boleśnie dawał im do zrozumienia, że ma nad nimi całkowitą władzę oraz kontrolę.

Kiedy byli gotowi, podjęli dalszą rozmowę.

- Musimy powiedzieć Tae – przerwał ciszę Namjoon, a Yoongi kiwnął głową, po czym dodał:

- Ja tego nie zrobię – Kim spojrzał na niego, jak na wariata – No co? Nie dam rady mu tego powiedzieć. Nie mogę, nie potrafię. Za bardzo, za bardzo się boję. Boję się, bo ta wiadomość złamie mu serce.

- Wiem to – przerwał mu młodszy – Ale musimy to zrobić. Taehyung nie może żyć w niepewności, bo mój kuzynek jest największym egoistą na świecie. Przepraszam, że mam takiego bezmyślnego człowieka w rodzinie – dodał, chcąc wpuścić do atmosfery choć trochę swobody.

I chyba mu się udało, gdyż czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem.

- To musi być Jimin.

- To też wiem, ale jak mówiłem, kuzyn jest uparty jak osioł i za świętość postawił sobie tezę, że jeśli odepchnie od siebie Taehyunga, ten go znienawidzi, zapomni o nim i zacznie sobie szukać kogoś innego – wytłumaczył, ciężko opadając na oparcie krzesła.

- TaeTae kocha go ponad swoje własne życie, więc raczej mu to nie wyjdzie – skitował Min, dopijając kawę, która i tak była już zimna.

- Więc pozostaje nam tylko jedno.

Starszy spojrzał na niego pytająco.

- Zaciągniemy Taehyunga do Jimina siłą, zamkniemy ich w pokoju i nie wypuścimy dopóki ze sobą nie porozmawiają.

Absurdalność planu Namjoona rzuciła swego rodzaju światło na beznadziejność tej sytuacji.

Absurdalność planu Namjoona rzuciła swego rodzaju światło na beznadziejność tej sytuacji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

już 6. rozdział, ale to leci >>>

nie dajcie się tej pogodzie! u mnie dzisiaj padało, zrobiło się zimno, a ja już chore gardło, więc naprawdę uważajcie na siebie! <3 

>oglądałam wczoraj "The Greatest Showman" i chcę Wam polecić jedną piosenkę, przy której pisałam połowę rozdziału xD jest genialna!

the truth untold || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz