6. I odpuść nam nasze winy

387 77 43
                                    

10 listopada, sobota; 08:14

I odpuść nam nasze winy


Drodzy Czytelnicy.

Zapewne domyślacie się, dlaczego między ostatnim postem a tym oto, który czytacie, była taka spora przerwa w czasie. Wydarzenia, które wstrząsnęły naszym miastem odbiły się również na mnie. Nie ukrywam, iż ubolewam nad złym losem, który sprowadził nieszczęście, jednak wierzę i ufam, że nasz dobry Bóg trzymał pieczę nad tym, co się stało.

Oczywiście, możecie uważać mnie za potwora, skoro tak mówię – ale owszem. Chociaż wygląda na to, że to Człowiek postanowił przeprowadzić Sąd nad drugim człowiekiem, to jednak sądzę, że Bóg wiedział o tym i pozwolił mu to uczynić. Oto kara za zbezczeszczenie jednego z jego ukochanych dzieci, księdza Kuroko Tetsuyi.

Myślę, że nie ma wśród moich czytelników osoby, która nie wiedziałaby o tym, co wydarzyło się w dniu 27 października tego roku, jednak czuję się zobowiązany aby wspomnieć o tym tutaj. Gorsze byłoby zignorowanie tego, aniżeli sypanie sól na nasze rany.

Dnia 27 października roku 2018 zmarł tragicznie były model, okazjonalny aktor oraz pilot, Kise Ryouta. „Zmarł" to jednak najprawdopodobniej fatalne określenie, gdyż mężczyzna ten został zabity. Z informacji podanych przez prasę oraz media, znaleziono go w jego własnym domu, z poderżniętym gardłem. W dniu dzisiejszym śledztwo nadal trwa – sprawcy bowiem nie znaleziono, nie ma też najwyraźniej żadnych poszlak. Nagrania sprzed domu Kise Ryouty zostały usunięte, nie znaleziono też żadnej informacji z jego kalendarza, jakoby miał się z kimś spotkać.

Moi mili. Po tym wydarzeniu otrzymałem od was wiele komentarzy, w których oskarżaliście mnie i obwinialiście za śmierć waszego ukochanego idola. Prawda na temat modela, którą ujawniłem wam na moim blogu, nie była stricte pociskiem mojej nienawiści. Owszem, nie przepadałem za nim z racji tego, jak potraktował księdza Kuroko i w jaki sposób oszukiwał swoich fanów, jednak nie były to powody, dla których miałbym go zabić. Nie jestem zdolny do takich czynów, a dobry Bóg wie o tym. Możecie wątpić w moje słowa i dalej mnie oskarżać, ale w czasie mojej ponad dwutygodniowej przerwy doszedłem do wniosku, że bez względu na to wydarzenie, dalej będę prowadził bloga, ponieważ jak wiecie, sprawiedliwości musi stać się zadość.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie wiem, kim był morderca ani jakimi powodami się kierował – może do zabicia nakłoniły go moje posty, a może był to zatarg z przeszłości – ja nie pochwalam tego, co uczynił, ale i nie gardzę nim. To nie przypadek, że Kise Ryouta stał się ofiarą – nikt przypadkowy nie zdołałby się zakraść do jego dobrze monitorowanego domu i go skrzywdzić. Nikt nie odważyłby się spróbować, wiedząc, że to może zakończyć jego życie, nie tylko w więzieniu, ale i wśród rodziny i przyjaciół. Uważam, że sprawca kierował się słusznym jego zdaniem motywem, dlatego też nie osądzam go. Zaznaczam jednak, że również nie chwalę za to, co zrobił. Aby odebrać człowiekowi życie trzeba mieć wiele odwagi i pewności siebie, pewności swojego zdania, swojej opinii i pewności prawdy oraz słuszności tego, co zamierza uczynić.

Śmierć Kise Ryouty to przykra wiadomość. Współczuję jego rodzinie, przyjaciołom oraz licznym fanom. Jednak wbrew waszym przekleństwom, którymi wysławiacie się w komentarzach, mam zamiar dalej prowadzić bloga i odkryć przed wami prawdę.

W dzisiejszym poście, tak jak obiecałem wam przeszło dwa tygodnie temu, opowiem wam o moim spotkaniu z mężczyzną, na którego naprowadziła mnie Zbawiona – uratowana przez księdza Kuroko prostytutka. Być może pamiętacie, iż wspomniała ona w naszej rozmowie, tłumacząc, że mężczyzna ten zjawiał się czasem w kościele, a ksiądz Kuroko, mimo dobroci swego serca, niezbyt lekko akceptował jego obecność u swego boku. Umierałem z ciekawości i pożądania prawdy, by dowiedzieć się, co też takiego ich łączyło i dlaczego ksiądz Kuroko nie darzył go podobną sympatią, co innych swoich wiernych.

Na wieki wiekówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz