Baron Raphaël siedział na kanapie w swojej komnacie i myślał o tym co Leo się przydarzyło. Za grosz nie mógł rozgryźć kim jest ten osobnik. Zapewne niebezpieczny, ale nie mógł w to uwierzyć.Uzbrojony, silny, umięśniony, porządny koń... Wszystko pięknie, ładnie, idealnie...
ALE NA MIŁOŚĆ BOSKĄ TO TYLKO DZIEWCZYNA!
==------>
Aleksandra siedziała w komnacie i z nudów pruła sukienkę z szafy.
Aleksandra nie lubiła tej sukienki i dlatego ją pruła. Nie lubiła niczego w tym pokoju... Niczego nie lubiła ostatnio. Od miesiąca znienawidziła wszystko wokół niej. Na domiar złego ostatnio złapała niezły katar bo w drodze powrotnej złapał ją deszcz.
Tak, miesiąca. Bowiem od miesiąc siedziała w tej samej okrągłej komnacie wielkości pięciu metrów kwadratowych.
Zdążyła poskakać na łóżku, zobaczyć czy za szafą nie ma tajnego przejścia, czy pod łóżkiem nie ma tajnego przejścia, czy drzwi można wyważyć krzesłem, czy można złożyć i rozłożyć krzesło i czy można wbiegać na ściany i jak najwyżej może tam dojść.
Dzisiaj postanowiła oskubać krzesło. Skubała je od kilku godzin i jeszcze jej się nie nudziło.
Walenie w drzwi. WALENIE W DRZWI! Od miesiąca nikt nie walił jej w drzwi!
- Czego?- rzuciła zachrypniętym i niewyraźnym głosem.
Drzwi się otworzyły i przed drzwiami pojawiła się taca... Drzwi się otworzyły! DRZWI SIĘ OTWOŻYŁY!
Aleksandra skoczyła na drzwi. Pchnęła je i... Dostała w twarz halabardą. Zatoczyła się do tyłu. Drzwi się zatrzasnęły. Dziewczyna chwyciła resztki sukienki i krzesła i zaczęła uderzać nimi o kamienną podłogę i krzyczeć. Po czym podbiegła go okna i znowu wrzasnęła.
- KU**A!- krzyknęła tak z trzy razy aż złapała się za gardło. Po czym opadła na łóżko.
- Jak mogłaś! Taką okazję!- zaczęła kopać pościel i materac. Co z tego, że nigdy nie spała na czymś tak wygodnym i miękkim, co z tego, że miała tyle ubrań ile by nie miała przez całe życie. Siedziała w klatce, a ona nienawidziła siedzieć w klatce.
Popatrzyła na jedzenie i poczuła, że jest zbyt głodna żeby wylać zupę, jak to zwykle robiła. Chwyciła miskę i połknęła całą zawartość. Po czym zjadła drugie danie. Popatrzyła na chleb... Zbyt dobry by go wyrzucić...
Ale tacy nie zje. Chwyciła ją i podeszła do okna. Zamachnęła się i wycelowała w głowę strażnika. Chybiła.
Znowu zaczęła krzyczeć. Potem kaszleć. Chwyciła rozebrane krzesło i zaczęła walić w ścianę.
To miejsce mnie zabije!- uznała kiedy złamała nogę.
- Czemu ja zostałam złapana? Mogłam się obronić. Mogłam uciec! Ale nie! Postanowiłam walczyć! Głupia! Głupia!- krzesło znowu się złamało. Odrzuciła je z impetem i chwyciła sukienkę. Chwyciła ją z dwóch stron i pociągnęła. Sukienka rozdarła się na pół. I jeszcze na pół, i jeszcze.
Kiedy zostały tylko strzępy Aleksandra wyrzuciła to za okno.
- Macie te wasze głupie sukienki!- krzyknęła- zrobię to z każdym waszym żołnierzem!
Usłyszała rechot strażnika. Chwyciła kawałek krzesła i rzuciła w jego stronę. Trafiła w plecy. Rechot ucichł.
- Będziesz następny!- krzyknęła w nicość.
CZYTASZ
Ukryta zwiadowczyni
FanfictionWyobraźcie sobie czasy kiedy Will jest już starszym doświadczonym zwiadowcą a Evalyn/Cassandra jest królową. W takich czasach urodziła się Aleksandra. Od małego była typem chłopczycy bawiła się z chłopakami, chodziła po drzewach lepiej niż ktokolwie...