Mała ze statku

207 10 9
                                    

- Więc mamy tak kochana- tłumaczyła Aleksandra strzelając do celów co sekunda- Will jest w stolicy i nie chce mnie widzieć. Bum. Gillan pojechał sobie do Araulenu zostawiając Edwarda u Polonów, który popłynął bóg wie gdzie. Bum . Możemy iść do tylko jednego miejsca. Bum.

Mądry człowiek wybrałby Gillana. W końcu masz dla niego list- odpowiedziała Aria przyglądając się strzałom.

Pierwsza bum bum bum bum bum bum bum bum. Sekunda odpoczynku. Bum bum bum bum bum bum. Bum bum.

- Czy ja ci wyglądam na mądrego człowieka?- Aleksandra spojrzała na konia i rozłożyła ramiona. Aria wymownie milczała- posiedzimy tu miesiąc, muszę wrócić do formy. Potem lecimy na południe, wskakujemy do statku i płyniemy.

Jakiego statku?

Bum bum bum bum

- Kochana- bum- ty się- bum- nie uczyłaś -bum- geografii- bum- Edward jest niewolnikiem. Popłyniemy więc do targu niewolników, a potem grzecznie do Polonii- bum bum bum bum bum- Ani jednego pudła!

Tamta jest tak trochę z boku.

- Wszystko by mnie pogrążyć co?

==------->

Miesiąc później Aleksandra gnała na Ari prosto na południe, a w oddali majaczył już port. Czuć było zapach ryb co doprowadzało dziewczynę o mdłości. Sprawdziła czy miecz dobrze wychodzi z pochwy, a pancerz dobrze założony. Schowała płaszcz. Teraz jest rycerzem.

- Kawy- rzuciła siadając w karczmie. Karczmarz spojrzał na nią krzywo, ale nie protestował. Kiedy podszedł uśmiechnęła się- powiedź, tatku, wiesz może czy nie ma tu obcych statków? Znaczy... takich z Polonii.

Karczmarz spojrzał na nią ciężko. Momentalnie wszystkie podejrzenia prysły widząc młodą i szczerą twarz dziewczyny.

- Daj spokój, dziewczyno, ty nie wież co tu się dzieje- powiedział siadając- ci ludzie nie dają mi spokoju. Przychodzą, odchodzą... ich ziomki też przychodzą na wymiany. Niewolnicy krzyczą... a ja nie wiem co robić. Pełno tu przychodzi. W okolicach już prawie wszyscy bogaci mają niewolnika. My, jak ty i ja, nas nie stać. Ale tacy baroni...

- A teraz? Ile jest statków Polanów i kompani?

- Teraz to już nawet trzy tu są. Nie jestem tu jedyną knajpą, ale do mnie się najbardziej przykleili...- mężczyzna odchylił się z westchnieniem. Aleksandra myślała szybko.

- Mogę pomóc, tatku, w kuchni, jeśli by tatek pozwolił. Potrzebuję schronienia... i jedzenia. Chętnie pomogę.

Karczmarz spojrzał na nią z prawie wdzięcznością.

- Dziękuję, dziewczyno. Jak ci na imię?

- Nic. Od Nicoli- Aleksandra uśmiechnęła się szeroko- Mi nie potrzeba zapłata. Wystarczy schronienie.

- Dziękuję- mężczyzna wyprostował się- Pierwszą noc daj sobie spokój, ale jutro, zaraz po świcie, na nogach!

- Tak jest!

- na poddaszu masz pokój.

- Dzięki tatku.

- No, teraz zmykaj. Późno, a jutro trzeba wstać.

Aleksandra dopiła kawę, wstała i pobiegła na górę.

Bycie dziewczyną jest świetne!- uznała w myślach- i chop! Jestem pomocnikiem! Za kilka dni będą odpływać statki, a ja, hop, będę majtkiem. Tatek będzie zawiedziony, ale ja mam przewóz do Edwarda. Muszę podziękować Nicowi jak wrócę. I mamie. Opłacało się wieśniacze dzieciństwo. Nawet wiem mniej więcej coś o statkach...

Ukryta zwiadowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz