1.

1K 39 29
                                    



Rok później...

Obudziłam się wcześniej, niż zazwyczaj w domu - ogromnej rezydencji. Jak zwykle moim oczom ukazał się mój duży pokój znajdujący się na pierwszym piętrze. Postanowiłam poleżeć jeszcze chwilę, lecz potem zmusiłam się do wstania. Ubrałam się w zwiewną zieloną sukienkę, włosy związałam w ciasny kucyk i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę jadalni, gdzie już czekało śniadanie: pyszne naleśniki z dżemem truskawkowym, brzoskwiniowym, jagodowym i, moim ulubionym, wiśniowym. Oprócz naleśników zauważyłam jajka na ciepło, na zimno, na miękko i na twardo. Przystanęłam na moment i pomyślałam o tym, kiedy wreszcie dotrze mój list z Hogwartu. Gdy tak stałam, po schodach zbiegł Draco, mój brat, i oczywiście mnie potrącił.

Nie ma to jak kochany brat - pomyślałam z sarkazmem.

- Draco, uważaj! - krzyknęłam, ale on tego nie usłyszał lub specjalnie zignorował i zaczął pałaszować śniadanie. Westchnęłam i podeszłam do stołu. Usiadłam, a następnie nałożyłam sobie pół naleśnika z dżemem wiśniowym i nalałam szklankę wody. Chciałam zacząć jeść, ale przeszkodziła mi wchodząca do jadalni mama.

- Evelyn, nie możesz tak mało jeść - powiedziała, trzymając coś za plecami.

- Nie mogę więcej przełknąć, bo bardzo się denerwuje tym listem - odpowiedziałam.

- To dobrze się składa, bo list właśnie dostarczono! - wykrzyknęła trochę zbyt głośno i podała mi oraz Draco dwa listy. Mój był trochę grubszy. Od razu go wzięłam, otworzyłam i zaczęłam cicho czytać:

Droga panno Evelyn Malfoy

Z przyjemnością informujemy ze została pani przyjęta do Szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.

Dołączamy również listę niezbędnych książek i wyposażenia.

Albus Dumbledore

Dyrektor

Po przeczytaniu listu pisnęłam z radości i przytuliłam mamę, a zaciekawiony moim piskiem ojciec zszedł do jadalni.

- Jak widzę, dostałaś list, Evelyn. Gratulacje. Jak sądzę, chcesz, aby tiara przydzieliła cię do Slytherinu? - powiedział poważnym głosem tato.

- Oczywiście - przytaknęłam. Naprawdę chciałam przynależeć do Slytherinu, a nawet jakbym nie chciała, to i tak bym nie mogła. Ja i Draco zostaliśmy tak wychowani. Mówiono nam, że Hufflepuff, Ravenclaw i co najważniejsze, Gryffindor, to złe domy i tylko głupcy do nich należą.

- To dobrze - znów usłyszałam głos mojego ojca.

- A kiedy pójdziemy na Pokątną? Bo jak widać - spojrzałam na listę rzeczy potrzebnych do Hogwartu - trochę trzeba kupić, a ja chciałbym kupić trochę więcej, niż minimum potrzebnych rzeczy.

- Pójdziemy w najbliższym czasie i kupimy ci to co, zechcesz.

***


W sobotę wstałam wcześniej niż zwykle. Szybko doprowadziłam się do ładu i zeszłam na dół, ubrana w czarną sukienkę i tego samego koloru buty. Szybko zjadłam śniadanie i za pomocą sieci Fiuu dostałam się wraz z Draco i ojcem na Pokątną. Oczywiście ten drugi teleportował się, a ja i mój brat zostaliśmy narażeni na tumany kurzu i sadzy, które osadziły się na naszych ubraniach. Gdy przybyliśmy na ulicę Pokątną, wyjęłam z torebki list z Hogwartu i przeczytałam listę zakupów:

UMUNDUROWANIE

Studenci 1 roku muszą mieć :

1. trzy komplety szat roboczych (czarnych)

Evelyn MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz