5.

407 15 3
                                    

  Tak minęły następne 2 tygodnie aż do... 

...aż do pewnego ranka,było wcześnie nikogo jeszcze na błoniach nie było. Było spokojnie. Wyszłam na błonia i jakaś siła, nie wiem jaka zaciągnęła mnie po raz kolejny do lasu, znowu znalazłam się na polance i znowu poszłam nad jezioro. Ale jezioro nie wyglądało  tak jak ostatnio, jego tafla nie była niebieska tylko fioletowo metaliczna.

Co dziwne strumyk który do niego wpływał był jasno błękity (z daleka tak wyglądało). Podeszłam do jeziorka, które z jednej strony otaczał piasek, który nie był biały, ale koloru srebrzystego. Nie to nie możliwe pomyślałam, muszę mieć halucynacje. Gdy tak stałam i patrzyłam na to wszystko uzmysłowiłam sobie że od czasu mojej ostatniej i za razem pierwszej wizyty tutaj ani razu nie próbowałam tego co umiem. 

Nie wiedziałam jak zacząć, bo wtedy gdy po raz pierwszy wzbiłam się w powietrze, spałam. 

-Jako że spałam to mój umysł był, zamyślony lekki -pomyślałam -czyli muszę oczyścić umysł ze wszystkich zbędnych myśli- wydedukowałam- muszę się skupić na jednej, myśli. Aby wznieść się w powietrze.- Próbowałam chwilę...ale nie udało mi się, na pewno robię wszystko dobrze, chyba że czegoś brakuje, zaczęłam się zastanawiać.

Już wiem! gdy byłam w powietrzu w jakiś sposób utożsamiałam się z powietrzem, w pewnym stopniu stawałam się nim. Spróbowałam jeszcze raz. Zamknęłam oczy skupiłam się, wyrzuciłam z umysłu wszystkie myśli oprócz jednej, wzbicia się w powietrze. Wyobraziłam się jakby moje ciało oplatały drobiny powietrza, wnikające w moje ciało. Gdy otworzyłam moje o stalowych tęczówkach oczy zobaczyłam że jestem piętnaście stóp nad ziemią! To było piękne uczucie, cudowne, ekscytujące, tak samo intrygowało jak za pierwszym razem.

Chwilę tak wzlatywałam do góry, potem leciałam w dół, kilka razy podleciałam na gałąź, na której zawisłam, robiłam fikołki w powietrzu, to było takie... ekstra! Postanowiłam polecieć na sam środek jeziora. Gdy już byłam na miejscu obniżyłam się tak że mogłam dotknąć rękami wody. Skupiłam się wyciągnęłam lekko ręce w kierunku wody, trochę wody uniosło się do góry kierując się w stronę moich wyciągniętych ku nim rękom. Woda która na samym początku się podnosiła i wylatywała z jeziora miała nieregularny kształt ale gdy dotarła do moich rąk zatrzymała się pięć centymetrów od nich. Zaczęłam ruszać rękami kształtując wodę w małą wodną kulę. Zamknęłam na chwilę oczy aby chwilę dłużej rozkoszować się tą chwilą.

Gdy je otworzyłam ujrzałam na drugim końcu jeziora, nie tego z nad którego wyleciałam na środek jeziora tylko przeciwny. Nie zobaczył mnie, mam czas, mogę gdzieś odlecieć aby nie sterczeć tutaj nad środkiem jeziora. Puściłam moją kulę wody i poleciałam do najbliższej gałęzi najbliższego drzewa.

Gałąź, jak się okazało była dość blisko czarnowłosego chłopaka o lekko opalonej skórze i złotych oczach. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, on stał tyłem do mnie zapatrzony w las, nagle odwrócił się. Chciałam się schować, ale nie zdążyłam. Chłopak popatrzył na mi prosto w oczy, ja też spojrzałam w jego złociste tęczówki, był w moim wieku lub trochę starszy. Podszedł do mojej gałęzi, nie wiedziałam co robić, uciekać czy podejść do niego. Jednak nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy bez użycia mojej mocy, ponieważ gałąź znajdywała się centralnie nad wodą i nie dało się po niej przejść w ten sposób aby zejść na dół po pniu. 

- Hej -powiedział -Czemu tak siedzisz na gałęzi? 

-Nie mogę zejść -nie wiedziałam co odpowiedzieć.

-Jak udało ci się wejść to uda ci się zejść -powiedział z uśmiechem na twarzy.

-A może mi pomożesz? -zapytałam z nadzieją w głosie, serio chcę żeby mi pomógł, albo sobie poszedł a jak nie idzie to niech mi pomoże.

Evelyn MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz