6.

289 15 1
                                    

Byłam w pokoju, nigdy wcześniej tam nie byłam, pokój był pusty, nic tam nie było. Nic, zupełnie nic. Na ścianie w rogu pomieszczenia znajdowało się tylko okno, podeszłam do niego i wyjrzałam zza niego, najpierw usłyszałam cichy dźwięk, jakiejś piosenki. Robił się coraz głośniejszy.... Coraz głośniejszy.... Zakryłam rękami uszy, i spojrzałam przez okno.

Otworzyłam oczy słysząc budzik. 

Co to był za sen, dziwny jakiś, gdzie ja wtedy byłam? Te pytania towarzyszyły mi gdy wstawałam, i robiłam poranną toaletę. Ubrałam biały top i czarne spodnie z wysokim stanem. Była już 14:15, muszę się pospieszyć! 

Wybiegłam jak najszybciej z pokoju wspólnego, przemknęłam się przez lochy i parter, a gdy byłam na błoniach jeszcze bardziej przyspieszyłam.  Wbiegłam do zakazanego lasu. Szybko, w miarę możliwości, przebiegłam trasę dzielącą wejście do zakazanego lasu a jezioro. Byłam już nad jeziorem, muszę już tylko przeprawić się na drugą stronę jeziora. 

Wzbiłam się w powietrze i przetransportowałam się na drugą stronę. Usiadłam na drugim brzegu, zaczęłam czekać na chłopaka. Umieściłam moją rękę nad taflą płytkiej wody. Skupiłam się na mojej ręce i wodzie znajdującej się centralnie pod nią. Moja ręka lekko drgnęła i z wody "wyskoczyła" mała kropelka wody, drgnęłam jeszcze raz i z wody wynurzyła się kolejna kropelka, powtórzyłam czynność i otrzymałam następną kropelkę. Po chwili w powietzru lewitowało już około dwudziestu kropelek. 

Dobrze by było gdyby były kształtu kuli, a nie w formie kropli. Zaczęłam się zajmować każdą kroplą po kolei, na początku wprawiłam w ruch jedną krople, a gdy ta już się zaczęła kręcić przeszłam do drugiej, i tak zrobiłam z każdą, wkrótce mogłam zobaczyć wszystkie dwadzieścia kręcących się malutkich kuleczek wody. Zatrzymałam je już wszystkie jednym ruchem ręki i kolejnym ruchem ustawiłam w rzędzie. Po następnym przeciągnięciu ręki po powietrzu wodne kulki zaczęły latać to w jedną to w drugą stronę.

Usłyszałam kroki i momentalnie wszystkie wodne kuleczki wpadły do wody, odwróciłam się i w oddali zobaczyłam sylwetkę Mika.

-Mike! -krzyknęłam uśmiechając się od ucha do ucha

-Lyn -krzyknął i podbiegł do mnie - Sorry za spóźnienie, ale nie miałem jak wyjść niezauważony. 

- Czekałam - odezwałam się po chwili i go przytuliłam, chwilę się tak staliśmy w milczeniu przytulając się aż w końcu przerwałam tę ciszę -a właściwie to skąd musiałeś wyjść niezauważony? 

-No ze szkoły- odrzekł, potem zamyślił się - A ty? -powiedział nadal się nad czymś głęboko myśląc

-Ja też ze szkoły, ale chyba nie z tej samej, bo cię nigdy nie widziałam -opowiedziałam mu na pytanie

-To znaczy że nasze szkoły są bardzo blisko siebie, ale to...

-niemożliwe -dokończyłam za niego - do jakiej szkoły należysz? - spytałam po chwili krępującej ciszy.

-Ilvermorny - odpowiedział. Zaczął próbować racjonalnie wyjaśnić tę sytuację- Może jesteś w jednej z dziesięciu innych szkół na terenie Ameryki Pół...

-...Nie -przerwałam mu. - Moja szkoła nie jest położona w Ameryce Północnej. -powiedziałam powoli - Ja jestem z Hogwartu. Hogwart jest w Wielkiej Brytani.

-O kurwa - wyrwało mu się - To jest niemożliwe...

-W świecie magii wszystko jest możliwe - zignorowałam jego słownictwo i ciągnęłam dalej - ale jeszcze nigdy nie słyszałam o takim rodzaju magii hm... może to jakiś rodzaj starożytnej magii

Evelyn MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz