13

451 28 4
                                    

- Hej Młoda, pora wstawać! - usłyszałam głos Szalupy

- Wcześnie jest.. - odparłam

- Jest po 12 haha. I tak spałaś dłużej od nas. - odpowiedział - Wstawaj, Kuba kończy robić śniadanie.

- No dobra, już się ruszam. - powiedziałam, a następnie udałam się do kuchni i przywitałam się ze środkowym - Hejka.

- Cześć Skarbie. - zaczął - Jak spałaś?

- Biorą pod uwagę to iż spaliśmy we trójkę na dwuosobowej kanapie to odziwo dobrze haah. A Tobie?

- Nie narzekam haha. - odpowiedział - Siadajcie już przy stole! - skierował w naszą stronę

Zjedliśmy śniadanie i niedługo po tym chłopaki musieli iść na trening, dlatego też pożegnaliśmy się i zostałam sama w swoich czterech ścianach.

Stwierdziłam, że muszę ogarnąć trochę mieszkanie, dlatego najpierw poszłam do łazienki, aby przebrać się w dres oraz zrobić wysoką kitkę. Od razu po tym zabrałam się do sprzątania.

Dochodziła już godzina 16, gdy postanowiłam zrobić sobie przerwę na obiad. Chwyciłam za telefon i zamówiłam swoją ulubioną chińszczyznę. Po wykonaniu telefonu zauważyłam, że ktoś inny próbował się ze mną skontaktować w czasie mojej poprzedniej rozmowy. Spojrzałam na nieodebrane połączenia i moim oczom ukazał się kontakt Tata. Zdziwiłam się, gdyż od czasu mojej wyprowadzki nie miałam z nimi kontaktu, zawsze uważali mnie za gorszą i głupszą, dlatego od razu po skończonej osiemnastce wyprowadziłam się z rodzinnego domu. Zwłaszcza z matką nie miałam jakiś szczególnych relacji, zawsze mną pomiatała, gardziła, nigdy nie miała ze mnie pociechy, inaczej mówiąc byłam po prostu wrzodem na jej dupie. Coś jednak mówiło mi, że powinnam oddzwonić.

- Halo? Asia? - zapytał drżącym głosem mój ojciec

- Tak. Po co dzwonisz? - spytałam oschle

- Twoja matka.. - wziął głęboki oddech - Ona nie żyje. - po tych słowach zaniemówiłam - Jesteś tam? - spytał po chwili - Przyjedziesz na pogrzeb?

- Jak to nie żyje? Co się stało? Kiedy?

- Miała zawał, wczoraj w nocy.

- Japierdole..

- Jak się wyrażasz dziecko?! Niepotrzebnie dzwoniłem, Ciebie i tak nic nie interesuje.

- Poczekaj, kiedy jest pogrzeb?

- W środę o 14:30, w tym kościele blisko domu.

- Przyjadę. - odpowiedziałam, a po moich policzkach spływały łzy - Trzymaj się.

- Jak to nie żyje? - powiedziałam w swoją stronę. Mimo, że nie byłyśmy najbliżej to jest to moja matka i nigdy w życiu nie życzyłbym jej czego złego, zwłaszcza śmierci. - Kurwaaa! - krzyczałam do siebie. Jednak po chwili moje krzyki przerwał dzwonek do drzwi, przyjechało moje jedzenie. Zapłaciłam i odebrałam posiłek, a następnie położyłam go na stole. Założyłam buty, zamknęłam mieszkanie i wybiegłam z bloku pogrążona w głębokim płaczu. Dotarłam do parku, usiadłam na ławce nie przestając płakać. - Dlaczego wszystko co złe musi zawsze spaść na mnie?! - krzyknęłam

- Nie tak od razu wszystko. - powiedział ciepły, damski głos

- Kaśka..

- Tak, to moje imię. - odpowiedziała - Co jest? Czemu płaczesz?

- Moja matka..

- Co Ci znowu zrobiła?!

- Ona miała zawał..

Thanks to him / Kuba Kochanowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz