Krzyk Szczęściarza szybko zwabił wszystkich z garnizonu, do tego korytarza. Świetnie. Stoję tuż za Dawidem więc mam dobry widok na miejsce zbrodni.
Konrad leży z lewą ręką na brzuchu, a drugą zwisającą z łóżka. Jego gardło jest rozcięte, a krew z rany pobrudziła jego białą koszulkę. Na obu z jego rąk nie widać żadnych dodatkowych ran. Natomiast przed łóżkiem, znajduje się dość obfita linia krwi, równoległa do linii łóżka. Próbuje jak najszybciej dostrzec więcej śladów, ale czuję jak ktoś ciągnie mnie do tyłu.
- Wszyscy, oprócz strażników muszą wyjść z garnizonu. Proszę się rozejść! - Jakiś duży facet wchodzi pomiędzy mnie a drzwi.
- Nic tu po nas. - Łapię Blondi za kołnierz i wyciągam go z tłumu ludzi. Nie ma sensu stać i tworzyć sztuczny tłum w wąskim korytarzu. Dość szybko znajdujemy wyjście i wychodzimy w chłód wieczoru. Słońce zdążyło już zajść. Oglądam się i widzę że oprócz naszej drużyny, dołączył do nas także Dawid.
- Jezu... Jeszcze po przeglądzie... - Cicho mamrota pod nosem.
- Przepraszam. Jakim przeglądzie? - Noir szybko podchwytuje temat.
- Szeryf... wraz z kilkoma osobami z zarządu przyszli zrobić dzisiaj inspekcje...
Patrzę na Szczęściarza. Jest blady i złapał się za głowę, głęboko oddychając.
- Wszystko ok? - Delikatnie kładę rękę na jego barku.
- Yyy... - Chyba nie. Chyba...
- To musi być... Nyx... - Dawid z trudem wymawia z słowa.
To było dość ofensywne. Czemu miałbym zabijać tak mało znaczącego śmiecia?
- Naprawdę? Dlaczego tak sadzisz? - Noir naskakuje na niego. Jeszcze nie widziałem by mówiła z takimi emocjami. Widać, że jest zdeterminowana by wyciągnąć wszyskie informacje, jakie może. - Wywnioskowałeś to, ze sposobu, w jaki był on zabity?
- Y... Nie... Tylko... To musi być Nyx... No nie? - Dawid niepewnie patrzy się na Noir. Widać jej rozczarowanie. - Znaczy się... Kto inny?
Eh. Ale nuda... Coś złego się staje i wszystko na mnie.
- Chodźmy. Nie ma sensu tu tak stać. - Rzucam do drużyny harcerzyków. To powoduje, że wszyscy patrzą się na mnie. Mieszanina gniewu, niedowierzania i szoku maluje się na ich twarzach.
- A... Ale on z... zginął. - Koko robi kilka kroków w moja stronę. - J... Jak możesz być tak nieczuły?
- Tutaj to zabij lub bądź zabity. - Ta sama, stara gadka. - On zginął, my nie. On nie może iść na kolacje, my tak. Jeśli cały czas będziecie myśleli o zmarłych to dołączycie do nich. - Widzę, że Noir próbuje coś powiedzieć, więc postanawiam jej przerwać. - Nie mamy nawet jak pomóc w śledztwie. Na pewno nam, na to nie pozwolą, uwierz mi, nawet ja nie mam tak daleko idących kontaktów.
To dość skutecznie zamyka im jadaczki. Dobrze, bo nie mam ochoty rozmawiać i udawać dobrego chłopca. W ciszy idą za mną do Księżycowej Rzeki, dzięki czemu ja mam chwilę by pomyśleć nad morderstwem.
Konrad leżał na łóżku, odwrócony twarzą do sufitu. Jednak na podłodze była linia krwi, co wskazuje na to, że ktoś podszedł do niego od tyłu, gdy on stał przodem do łóżka, i zadał śmiertelny cios. W takim razie jego ciało musiało być ułożone przez morderce, by znajdować się w takiej pozycji, w jakiej go znaleźliśmy. Raczej, po otrzymaniu ciosu, sam by się chyba nie ułożył.
Ludzie z poderżniętym gardłem zwykle umierają bardzo szybko. Jest to wątpliwe by, z pozycji stojącej upadł w klasyczną pozycję ofiary, bez większego rozchlapywania krwi. Teraz pytanie, czy morderca chciał coś pokazać, czy ułożył ciało w ten sposób tylko dla beki.
CZYTASZ
Wataha [ Zawieszone ]
De TodoMagik, młody mężczyzna, znajdujący się w zniszczonym świecie, postanawia stworzyć bohatera. Bohatera, który przyniesie nadzieję do ostatnich ocalałych po apokalipsie.