Prolog

94 6 0
                                    

- Następna! - Słyszałam co chwilę siedząc w długim, bogato ozdobionym i oświetlonym holu. Obok mnie było wiele zabójców lub rabusiów . Niektórzy podekscytowani, a inni znudzeni. Ja należałam do tej drugiej grupy.
Przez wielkie, metalowe drzwi przeszło już około dziesięć osób, wróciły żywe tylko dwie. Jak można startować na najlepszego ninja, kiedy jest się beztalenciem.

Rok wcześniej:
- Komuru, kto to? - Zapytałam mrużąc lekko oczy. Nie odpowiedział, a jedynie zawarczał. Nie rozumiałam o co chodziło, a nawet nie miałam czasu, aby o tym pomyśleć, gdyż jedno senbon wbiło mi się delikatnie w przedramię. Natychmiastowo moje mięśnie się rozkurczyły, przez co spadłam z wilka na piasek. Powieki powoli opadały, a mi udało się zobaczyć jedynie kosmyki szarych włosów i odbity blask księżyca w szklanych okularach. Zasnęłam z nadzieją, że i tym razem uratuje mnie Yahiko.

Kiedy ciemność zasłania oczy, logiczne jest, że nic nie widzisz. Gorzej jeżeli gdzieś w dali zobaczysz szkarłatną czerwień, która jako jedyna widnieje dzień i noc w tych czterech ścianach. Do tego dochodzi jeszcze odór zgniłych ciał. Gdzieniegdzie słychać dźwięki szczurzych pazurów, ocierających o kamienie. Codziennie pojawiają tu się nowi ludzie zmuszani do walki, łącznie ze mną. Za każdym razem ten sam krzyk, rozpacz i ból. Zasady są proste. Zabijasz, albo zostaniesz zabity. Życie w tym miejscu... Nie, tego nawet życiem nazwać nie można. To jest istne piekło.
Nagle drzwi otworzyły się. Do środka wpadł mały i prawie nic nie znaczący promyk słońca. Udało mi się zobaczyć dwie postacie. Przedstawili się jako Kabuto i Orochimaru. Podobno mam im służyć, być lojalna i doprowadzić do zrealizowania ich celów. Cóż może więc począć człowiek trzymany jak zwierzak w klatce? Wykona rozkazy obawiając się, że może tu wrócić.
Tym też się stałam, zwierzęciem, a jednocześnie bronią w rękach wężowatego. Codziennie wykonywałam jego bezsensowne misje zabijając przy tym niewinnych ludzi, znanych bardziej lub mniej. Nigdy nie rozumiałam jaki miał w tym cel. Po za tym Kabuto wykonywał badania starając się zrozumieć działanie mojego kekkei genkai. Były to czasem bolesne zabiegi wymagające ode mnie dużej wytrwałości fizycznej.
Po roku służeniu Orochimaru, kiedy do naszych szeregów dołączył Sasuke Uchiha, spadłam na drugi plan. Już nie byłam jego ulubienicą, ani bronią. Czułam się jak bezradne zwierze w jego szponach. Wtedy wrócił do mnie pierwszy cień świadomości. To nie było życie jakie mogłam sobie wymarzyć. Nigdy nie chciałam być maszyną do zabijania.
To wszystko było takie monotonne i nudne, ale zmieniło się, kiedy dostałam ważne zadanie. Miało to podnieść moje stanowisko i zaufanie, więc się na to zgodziłam. "Alice, twoim nowym zadaniem jest pewna organizacja u której już byłaś. Wysyłam cię tam, bo na pewno przywitają cię lepiej niż Sasuke. Jeżeli uda ci się to dla mnie wykonać odbudujesz moje zaufanie, które trochę zmalało, po tym jak odmówiłaś dalszych badań". Te słowa miały być dla mnie nadzieją. Cieszyłam się w najlepsze, chociaż wiedziałam do jakiej organizacji chce mnie wysłać.


Gotowa czekałam przed kryjówką, przywołałam Komuru. Codzienne czynności. Od kiedy opuściłam Akatsuki wilk zaczął zachowywać się dziwnie, jakby miał przede mną jakąś tajemnice. Przez to nasza "przyjaźń" zwiędła, a on zostaje tylko przywołany, gdy muszę udać się na jakąś podróż. Nikt nie powiedział, że wiecznie mam żyć z nim w zgodzie.
Kabuto podszedł do mnie przekazując zwój z mapą oraz większe szczegóły:
- Twoim celem jest Akatsuki. Musisz sprawdzić jaki jest ich cel, poznać ich umiejętności oraz sprowadzić tu jednego z nich. Nie wiem jak to zrobisz, ale masz tu sprowadzić Itachi'ego Uchihe. Będziemy się z tobą kontaktować przez kruki. Co tydzień masz pisać postępy, rozumiesz? - Zapytał z uśmiechem, poprawiając okulary. Stałam do niego tyłem więc nie widział mojego wielkiego zdziwienia. Nie podejrzewałam nigdy, że Orochimaru będzie ode mnie wymagał takiego poświęcenia. Nie jestem z nimi w takich relacjach jak kiedyś. Teraz jesteśmy wrogami, przez co mogą próbować mnie zabić. Stałam się silniejsza, ale nie na tyle, aby przeżyć w walce z dwoma z nich. Już jeden byłby dla mnie niemałym problemem. Orochimaru, aż tak chcesz zaryzykować? Zacisnęłam mocno dłoń w pięść odwracając się do Kabuto.:
- Jak mam się dostać do Akatsuki? - Zapytałam spokojnym głosem. On uśmiechnął się jeszcze szerzej, prawdopodobnie widząc mój dawny spokój. Od kilku miesięcy moje emocje zaczynają parować. Nie mam do kogo poczuć przyjaźni, miłości, ani jakiegokolwiek zmartwienia. Moim kolejnym celem w życiu stały się marzenia drugiej osoby. Czy człowiek, który nie można znaleźć własnego celu może mieć jakieś emocje? Bo po co mu ekscytacja, skoro to nie jest na jego korzyść? Po co mu radość, kiedy to on się poświęca dla dobra drugiej osoby? Tacy ludzie najczęściej są pomiatani i wykorzystywani. Kabuto nie jest tego przykładem. Widać w jego oczach, że służenie Orochimaru idzie mu na rękę, a dzięki temu, że ma największe względy może manipulować i mną.:
- Załatwiłem ci dostanie się do Rakurai. Jak pewnie wiesz te dwie organizacje są w sojuszu. Akatsuki szuka nowego członka wśród zabójców w Rakurai. Wtopisz się w tłum, pokażesz im jaka jesteś zdolna, a natychmiast przeniosą cię.
Kiedy wszystko mi wytłumaczył ruszyłam do mojej nowej organizacji.

W taki sposób znalazłam się w Rakurai. Nie obchodzi mnie już, co działo się wcześniej w Akatsuki. Mam 21 lat, wystarczająco, aby zdobyć umiejętność zapominania o przeszłości. Mam plan, mam zdolności i idealne warunki. Wykonam misje i wrócę na swoje stanowisko.

Alice w krainie Akatsuki - "Iluzja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz