Rozdział 2

104 2 1
                                    

W tamtym momencie miałam ochotę chłopaka mojej przyjaciółki po prostu zadusić gołymi rękami. Nigdy nie darzyłam go pozytywnymi uczuciami, ale dzisiaj nienawiść względem niego wzrosła stukrotnie. Ledwie powstrzymałam się od zatrzaśnięcia drzwi przed twarzami tamtej trójki. Zamiast tego trzymałam się framugi tak mocno, że zdołały zbieleć mi kłykcie. Odetchnęłam głośno i otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale Lexa zdołała mnie w tym wyprzedzić. Najpewniej nie chciała, żeby pomiędzy mną a Hood'em wytworzyła się więsza kłótnia niż zazwyczaj.

- Calum żartował. Przyszliśmy tylko zabrać cię na imprezę. Chodź. - powiedziała i od razu pociągnęła mnie za ramię, żebym wydostała się z mieszkania. Przestałam zwracać uwagę zarówno na bruneta jak i Michael'a. Wyobraziłam sobie, że ich tutaj nie ma, a mnie w drodze na parking towarzyszy tylko i wyłącznie blondynka. Nie należało to do najprostszych rzeczy zwłaszcza, że kiedy Lexa mnie tak pociągnęła, byłam bliska wpadnięcia na Clifford'a. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Nie byłam w stanie tego opanować dlatego jak najszybciej umiałam, minęłam zgromadzenie, które znajdowało się na przeciwko mojego mieszkania i ruszyłam schodami w dół, żeby jak najprędzej wydostać się z kamienicy. Nie odważyłam się spojrzeć przez ramię i zaczęłam jeszcze szybciej zbiegać po schodach. Po krótkiej chwili znalazłam się na zewnątrz. Przyjemny ciepły wietrzyk omiótł moją twarz, a ja przymknęłam na moment oczy i przystanęłam. W ten sposób zdołałam się trochę uspokoić, a trzeba było przyznać, że kiedy otworzyłam drzwi byłam nie tylko zszokowana, ale także mocno zirytowana. Zamordowanie Calum'a to były plany, które umieszczę w kalendarzu na najbliższy czas. Powieki uniosły się, a ja powoli zaczęłam kierować się w stronę znajomego srebrnego samochodu. Audi S8 D4 stało prawie na końcu parkingu jednak już z odległości kilkadziesięciu metrów mogłam dostrzec, że na tylnym siedzeniu ktoś się znajduje. Automatycznie przetarłam oczy w duchu modląc się, żeby to nie była osoba o której myślałam. Przez odsuniętą szybę wyjrzała głowa szatynki. Tak, była to Karen. Ta sama Karen, która każdego dnia odwiedzała Clifford'a w jego mieszkaniu. Nastolatka machała zawzięcie w moją stronę, a na swojej wypudrowanej twarzy miała przylepiony sztuczny uśmieszek. Ten wieczór zapowiadał się naprawdę ciekawie. Bez żadnej reakcji obeszłam auto, otworzyłam drugie z drzwi i wcisnęłam się do środka, siadając obok dziewczyny. Zaraz za mną weszła Lexa, Calum i Mike. Moja przyjaciółka i jej chłopak usiedli na przodzie natomiast Clifford usadowił się obok swojej ukochanej. 

- Chyba możemy jechać, co nie? - rzuciłam ostro w stronę Hood'a. Pospieszyłam go bo im szybciej stąd ruszymy tym szybciej będę mogła zniknąć w tłumie przypadkowych ludzi i zapomnieć o obecności dziewiętnastolatka o liliowych włosach. 

- Tak. syknął i z piskiem opon wyjechał z miejsca parkingowego, kierując się na główną ulicę, która prowadziła w stronę dzielnicy domków jednorodzinnych, gdzie mieszkał Cal. Przez calutką dwudziestominutową drogę wpatrywałam się w okno, gdyż zachowanie parki obok mnie pozostawiało wiele do życzenia. Nie mogli zaczekać aż znajdą się całkiem sami tylko już teraz musieli się wymieniać solidną dawką śliny i zarazków. 

***

Po znalezieniu się na miejscu jako pierwsza wysiadłam z auta i z trzaskiem zamknęłam drzwi. Nie interesowało mnie czy któreś z zakochanych chciało wydostać się tuż za mną. Nie spojrzałam nawet za Lexą tylko po prostu udałam się na tyły domu, gdyż stamtąd dobiegała do moich uszu bardzo głośna muzyka. W ogrodzie było już sporo nastolatków. Większości tak naprawdę nie znałam nawet z widzenia. Mogłam się założyć, że za zaproszeniem ich wszystkich stał nie tylko Hood, ale także Michael, Ashton oraz Luke. Dwóch ostatnich z łatwością dostrzegłam przy mini barku. Postanowiłam podejść bo i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Usiadłam na jednym ze składanych ogrodowych krzeseł i westchnęłam zrezygnowana. Ich towarzystwo nie było spełnieniem moich marzeń, ale wolałam pogadać z nimi niż siedzieć całkowicie sama jak ostatnia idiotka.

RollercoasterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz