Rozdział 2

1.6K 42 4
                                    

Od ostatniego telefonu który Aleksandra otrzymala od swojego ojca, nie mogła zapomnieć o jego ostatnich słowach. Ciągle krążyły w jej głowie niczym czarne chmury podczas deszczu. Jednak deszcz szybko mija wraz z chmurami, a dziwne niepokojące uczucie które czuła nastolatka już nie koniecznie. Miała wrażenie że to dopiero początek i właśnie dzisiaj przekona się o co chodzi.

Dzień niezapowiadał się na przyjemny i ciepły jak wczoraj. Nad miastem wisiały ciężkie chmury, gdyby nie kwiecień można by pomyśleć że zaraz spadnie śnieg. Dziewczyna wyszła z niewielkiego samochodu I zamknęła za sobą drzwi za pomocą kluczyka z dużym puchatym bryloczkiem. Samochód był niewielki i miał dużo swoich ograniczeń, ale tylko takim póki co mogła jeździć dopóki nie skonczy 18lat i nie ponowi egzaminów.
Przed domem rodziców, a właściwie to willą rodziców, nastolatka zauwarzyła oprócz samochodów rodziców, co było oczywiste. Pięć innych co było dla niej trochę niepokojące. Nie została poinformowana o obecności gości, a drogie samochody wydawały jej się zupełnie obce. Świerzy lakier błyszczał od spadających na maskę pojedynczych kropel deszczu. Po tych chmurach można było się tego spodziewać. Nie chcąc zmoknąć dziewczyna pewnym krokiem pokonała dzielące ją schody i szybciutko otwarła drzwi wpadając do domu.

- Już jestem!-
Krzyknęła nie wiedząc gdzie rodziciele siedzą.

- do jadalni słoneczko-
Usłyszała w głębi domu głos swojej matki.

Zdjęła kurtkę odwieszając ją na miejsce, natomiast buty zostawiła pod grzejnikiem z nadzieją że gdy będzie wychodziła będą przyjemnie ciepłe. Spodziewając się nieznanych osób których ciche głosy już słyszała chciała się upewnić że wygląda dobrze. Przeczesała dłonią rozpuszczone blond włosy i poprawiła czerwoną koktajlową sukienkę która idealnie podkreślała jej kształty.

- dzień dobry-
Powiedziała niepewnie zajmując miejsce naprzeciwko nieznajomego młodzieńca

Łącznie było ich pięciu. Na każdego z zebranych mężczyzn nastolatka patrzyła uważnie lecz i pytająco. Nie do końca odpowiadało jej takie grono, a zwłaszcza fakt, że każdy z nich uważnie ją obserwował. Czuła się przez to niekomfortowo zwłaszcza przez jednego który nie zwracał na nic uwagi oprócz jej samej. Ciągle ją obserwował i przez jedną sekundę nie spuszczał ją z oczu.

- kochana córeczko-
Rozmowę zaczął pan domu. Aleksandra zmrużyła lekko pomalowane powieki. Ojciec nigdy nie zwracał się do niej w podobny sposób.

- nie jesteś już małą dziewczynką masz 17 lat i mieszkasz sama od 2 lat- powiedział to co dziewczyna już dawno wiedziała. Jednak czuła że to nie wszystko i czuła w głębi serca niepokój

-No tak, i co w związku z tym ?-
grzecznie zapytała poświęcając całą uwagę ojcu

- Chciałbym ci przedstawić mojego przyszłego wspólnika Oliwiera-
Powiedział zadowolony wskazując dłonią na siwiejącego mężczyznę. Widać było po nim że nie jest najmłodszy. Jednak on to zaledwie jeden z pięciu mężczyzn, a pozostali? Właśnie nad tym dziewczyna się zastanawiała.

- cześć-
przywitał się z nastolatką miłym i przelotnym uśmiechem czym zwrócił na siebie jej uwagę.

- yyy...hej?-
odpowiedziała niepewnie unosząc jedną brew do góry
- i po co mnie z nim poznajesz tato?
Zapytała bojac się odpowiedzi

- Bo kochanie chciałbym z Oliwierem połączyć nasze firmy jeszcze bardziej

- to znaczy?-
bała się odpowiedzi i tego co zaraz usłyszy. Z perspektywy czasu słusznie była zaniepokojona bo to co usłyszy na zawsze zmieni jej życie.

- wyjdziesz za mąż za jednego z czterech synów Oliwiera, możesz wybrać z którym

- że co?!-
Jej krzyk uniósł się ehem po pomieszczeniu. Oczy miała niczym pięciozłotówki. Nie wierzyła w to vo właśnie ma miejsce. Chciała wierzyć że to sen. Okropny sen z którego zaraz się obudzi. Bardzo by tego Chciała jednak z przykrością informuję że tak się nie stało.

- to co słyszysz

- nie, nie wyjdę za mąż a przynajmniej nie za nich

- dlaczego?!

- hmm, pomyślmy...może dlatego że już mam chłopaka!-
Aleksandra ciągle była bardzo zdenerwowana. Nie zamierzała siedzieć cicho kiedy ustawiają jej życie. Ma dopiero 17 lat i wszystko przed nią, nie zamierza bawić się w szczęśliwe małżeństwo.

- skarbie nie krzycz-
odezwała się jej matka. Jednak jej słowa uderzyły w nią jak groch o ścianę. Chwila uwagi i zero efektu

- jak mam mamo nie krzyczeć skoro już mam chłopaka a tata próbuje mnie przekonać do ślubu z kimś innym

- no trudno musisz z nim zerwać I absolutnie nie próbuję cię do niego przekonać, oznajmiam co zrobisz-
Odezwał się wielki pań i władca, który od najmłodszych lat Aleksandry decydował o jej życiu. Wszystko się zmieniło gdy sama zamieszkała i mieszkali w dwóch różnych domach, jednak jak widać jej spokój nie trwał długo.

- nie, nie zerwe z Marcinem, jesteście okropni, nienawidzę was!

Tymi słowami nastolatka zakończyła rozmowę. Wstała gwałtownie od stołu I pośpiesznym krokiem zaczeła zbierać swoje wszystkie rzeczy, by w pośpiechu ubrać tylko buty i wyjść. Pomimo krzyków ojca dziewczyna była wściekła i zdeterminowana do działania. Chciała jak najszybciej opuścić ten dom i wrócić do siebie. Pod powiekami czuła zbierające się łzy które tylko czekały aby dziewczyna pozwoliła im samotnie spłynąć po jej policzkach.

W ten oto sposób Aleksandra przekonała się o planie swojego ojca. Nie wiedziała do czego jeszcze jest w stanie się posunąć, ale wiedziała że weszła z nim na wojenną ścieżkę. Ta wojna nie będzie należała do łatwych, z góry jej ojciec jest na wygranej pozycji. Głównie przez swoją wysoką pozycję w świecie, oraz wiek nastolatki.

***
Jeśli rozdział się spodobał to koniecznie zostaw po sobie ślad.

Miłość z przymusuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz