Z trudem otworzyłam oczy. Byłam w białym pokoju, na średniej wielkości łóżku, skierowana w stronę wielkiego okna. Nie mogłam się się ruszyć i ciężko było mi się oddychać. Byłam podpięta do parunastu maszyn, oddychałam przez rurki, które miałam włożone w nosie, a w buzi miałam jeszcze włożone z tysiąc rureczek i sznureczków. W rękach byłam podpięta do trzech kroplówek i jeszcze czułam ucisk w brzuchu oraz w nogach. Bardzo mnie głowa bolała. Jedyne co mogłam powiedzieć to jedyne wymamrotać "Haloo". Po chwili obok mnie pojawiła się jakaś pani ze zdziwieniem na twarzy, która po chwili wyszła i wróciła z lekarzem. Przez dłuższą chwilę robili coś w mojej buzi, po czym po chwili wyciągnęli mi wszystko co w niej miałam. Wydawałoby się, że będę normalnie mówić. Nie, jednak nie.
- Gdzie jestem? - powiedziałam z ogromnym bólem, które przeszedł przez całe moje ciało.
- Jesteś w szpitalu, jestem lekarzem Paweł Kowal. Zasłabłaś we wtorek wieczorem i twoja babcia zadzwoniła po karetkę. Uratowała Ci życie. Jakbyś jeszcze chwile tam tak leżała to byłyby szansę, żebyś tego nie przeżyła. - odpowiedział lekarz. - Ogólnie będziesz miała spotkanie z psychologiem, bo gołym okiem widać, że masz problemy z odżywianiem...
- No tak - przerwałam - Ostatnio zjadłam naleśnika i od tamtej pory się strasznie roztyłam.
- Nie o taki problem mi chodziło. Bardziej mi to wygląda na bulimię, bądź anoreksję.
- Pan też mi będzie wciskał to, że mam anoreksję, a jej nie mam?! - wzięłam głęboki oddech - Dobra, nieważne. Jaki mamy dzień tygodnia?
- Piątek. Byłaś nie przytomna od wtorku.
- O Chryste...
- Idąc dalej z twoim leczeniem. Pamiętasz jak się nazywasz i gdzie mieszkasz?
- Sara Mitta. Przeprowadzam się do babci.
- Dobrze, będziesz miała rentgen głowy i badamy Ci cały czas serducho i wątrobę. Skurczyła ci się masakrycznie. Jeszcze będziemy musieli zrobić badanie nerek. No i zobaczymy co dalej.
- Dzięki. - odparłam krótko, a lekarz wyszedł. Po chwili do sali weszła moja babcia. Była wystraszona. Było mi wtym momencie strasznie wstyd.
- Babciu... - chciałam zacząć mówić, lecz kobieta usiadła na krzesełka obok łóżka, po czym złapała mnie za rękę.
- Sara, zemdlałaś. Głodzisz się, tniesz się. To naprawdę nie znaczy dobrze.
- Babciu, ale ja się nie tnę. - odpowiedziałam.
- Widziałam blizny na lewej ręcę. Czy naprawdę jest aż tak bardzo źle?
- To nie jest takie proste. Ojciec, który wyszedł w moje urodziny i nie wrócił. Okazało się, że umarł. Przez następne lata kłóciłam się z matką. Znienawidziłam ją. W tym czasie pokłóciłaś się razem z mamą. Bałam się, że mnie już nie kochasz tak jak kiedyś. Płakałam za tobą, aż matka w 100% odcięła nam kontakt. Też wtedy Łukasz zaczął pić alkohol i zaczął ćpać. Nie widywałam go, ale teraz się zmienił. Przestał ćpać i pić. Tworzy muzykę z przyjaciółmi. Sprawia mu to radość. Zaczęły się też moje problemy w szkole. Jedna jędza zaczęła mi dokuczać, a ja nie miałam nikogo do kogo mogłam się odezwać o pomoc. Moi wtedy przyjaciele, którzy mieszkali w Krakowie wyprowadzili się w kij daleko i straciliśmy kontakt. Koszmar w gimnazjum się skończył, poszłam do liceum, poznałam moich przyjaciół oraz swojego chłopaka. Pewnie mnie nienawidzą. Zostawiłam ich bez żadnej informacji, by przyjechać do Ciebie. Niedziwi mnie to, że mogą mnie nienawidzić. Ja też siebie nie lubię. Tak bardzo żałuję, że przestałam jeść i stały się kilka sytuacji, które nie miały mieć miejsca. Przepraszam cię babciu. Dziękuję Ci za wszystko. Kocham Cię. - moja babcia mnie przytuliła. Zaczęłyśmy obie płakać. W pewnym momencie wokół łóżka pojawili się moi przyjaciele i brat. - Tak bardzo was przepraszam. Jestem durna. Popełniłam błąd.
Spędziliśmy wspólnie bardzo fajny czas, aż w pewnym momencie lekarz wziął mnie na badania i od razu wszystkie zrobił, co powinien. Następnie po powrocie do sali powiedział, że za tydzień będą wyniki. Stwierdziłam, że mi się już nic nie chcę i zasnęłam.
CZYTASZ
Ana Is My Best Friend Forever | ZAKOŃCZONE |
Random- Mam nadzieję, że wiecie co to anoreksja. - powiedziała pan lecząca w psychiatryku, która odwiedziła nas dzisiaj w szkole. Automatycznie się cofnęłam, chowając ręce pod ławką, a klasa odwróciła się i patrzyła się na mnie. Czułam się jak moje poliki...