Powoli otworzyłam oczy. W pokoju było jasno, promienie słońca wpadały przez otwarte okno. Podniosłam głowę i rozejrzałam się w około. Siedziałam na krześle obrotowym przy biurku na którym leżały otwarte książki. Zaczęłam sobie wszystko przypominać. Wróciłam wczoraj do domu po pierwszym dniu w nowej szkole, zrobiłam obiad i stoczyłam codzienną bitwę z moim bratem o to by zjadł obiad, zrobił lekcje i poszedł spać. Kiedy siadałam do książek była 22. Spojrzałam na zegarek, była już 10 rano. Zaspałam!!! Zgasiłam szybko lampkę która wcziąż się świeciła i pobiegłam do pokoju Romea. Spał w najlepsze i gdy zaczęłam go budzić rzucił we mnie poduszką. Po kilku próbach udało mi się zwlec go z łóżka i zaciągnąć do łazienki metodą Kubusia Puchatka ( chwyciłam jego lewą nogę i dosłownie zawlokłam go pod prysznic ) . Po 30 minutach był już gotowy do wyjścia. Chwilę później byliśmy pod podstawówką.
- Ale ja nie chcę iść! - jęczał - To tak głupio iść na połowę lekcji!
- Meo dość! Wejdziesz do klasy, przeprosisz i powiesz pani że siostra zaspała, dobrze? - spojrzałam mu w oczy
-ychy... - odszedł bez słowa. Stałam jeszcze chwilę i patrzyłam jak mój brat przechodzi przez bramę. Nagle za moimi plecami rozległ się głośny klakson. Podskoczyłam z przerażenia i odwróciłam się gwałtownie. Czy to możliwe że... ? Przez głowę przemknęło mi straszne déjà vu. Ale kiedy się odwróciłam...
- Hej mała! - czerwonowłosy chłopak stał oparty o dach czerwonego pontiaca z '95 - chyba pomyliłaś szkoły!
- Odprowadzałam brata. - podeszłam bliżej by nie musieć przekrzykiwać ryku silników mijających nas aut.
- Czemu o tej porze? Nie powinnaś być w szkole? - na jego twarzy pojawił się łobuziarski uśmieszek.
- Nie szczerz się tak. Zaspałam. -odparsknęłam. Z jakiegoś powodu jego uśmiech mnie irytował -a ty?
- Zaspałem. - znów się uśmiechnął. Tym razem po to by zrobić mi na złość. Staliśmy teraz po dwóch stronach czerwonego samochodu i patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Powoli zaczął denerwować mnie ten stan więc odwróciłam się w prawo i ruszyłam przed siebie. Rzuciłam tylko przez ramię "pa" na do widzenia. Myślałam że Kastiel wsiądzie do auta i odjedzie zostawiając mnie w tyle ale on wbrew moim założeniom zawołał:
- Hej, Bell! Czekaj. Podwieść cię?
Odwróciłam się powoli. Muszę przyznać że mnie zaskoczył. Próbowałam odczytać jego intencje. Nie wyglądał na takiego co chętnie zawiera przyjaźnie, poza tym miał dziewczynę a wnioskując po jej wyglądzie nie jestem w jego typie. Ostrożnie otworzyłam dzrzwi i spojrzałam na niego. Widocznie nie widział w tym nic dziwnego, a nawet był trochę podirytowany że zastanawiam się tak długo. Wsiadłam więc do auta. Skurzana tapicerka, pokrowiec na kierownicę. Bardzo czysto, jakby dopiero wyjechał z salonu. Na lusterku wisiał odświeżacz powietrza w kształcie gitary i dwie włochate kostki. Ruszyliśmy a Kastiel włączył radio. Leciało "Fever" Adama Lamberta. Bardzo lubię te piosenkę więc zaczęłam nucić słowa refrenu pod nosem. Miałam nadzieję że on tego nie usłyszał. Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadając powiedziałam "dzięki" , uśmiechnęłam się i odeszłam. Minęłam dziewczyne z wytatuowanymi motylami na ramieniu. Czułam jak śledzi mnie wzrokiem a potem usłyszałam jak rozmawia z Kastielem.
-Kotku, co to ma być? Przyjechaliście razem?! - jej piskliwy głosik rozniósł się po całym dziedzińcu.
- Debra, spoko. Spotkałem ją po drodze i podwiozłem. Chciałem być miły. - Kastiel próbował uspokoić swoją dziewczynę. Teraz już wiem że brązowowłosa tandeciara ma na imię Debra. W sumie pasuje. :) W głosie Kastiela czułam znudzenie, jakby robił to już po raz setny. Weszłam do szkoły i podeszłam do mojej szawki. Znajdowała się koło pokoju gospodarzy z którego właśnie wychodził Nataniel. Podszedł jak tylko mnie zobaczył.
- Hej Bell, gdzie byłaś? - miał spokojną twarz ale jego głos drżał.
- Zaspałam - jego duże, złote oczy śledziły każdy mój ruch.
Następna lekcja to biologia. Od Nataniela dowiedziałam się że nauczycielka biologii uczy także chemii i że jest bardzo surowa i wredna.
Gdy weszłam do klasy Kastiel siedział już rozparty na krześle z odchyloną do tyłu głową i zamkniętymi oczami. Najwyraźniej spał. Naszła mnie nieodparta ochota wkurzenia go. Podeszłam do niego cicho i pstryknełam go w nos. Czerwonowłosy omal nie spadł z krzesła. Spojrzał na mnie przestraszony a ja zaczęłam się śmiać
- Nie wiedziałam że można cię tak łatwo przestraszyć! - usiadłam na swoim miejscu.
Nie wiem czemu to zrobiłam. Przecież nie chciałam z nikim zaciśniać więzi, a już na pewno nie z kimś takim. Z jednej strony czułam się przy nim swobodnie ale z drugiej stresowałam się bardziej niż przy innych.
- Ha ha ha mega zabawne. - spojrzał na mnie z wyrzutem który po chwili zamienił się w uśmiech. - Ty i dowcipy? Znam cię jeden dzień ale myślałem że to nie w twoim stylu.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć do sali weszła nauczycielka.
Wszyscy ( nawet Kastiel ) wstali i usiedli dopiero wtedy gdy ona im na to pozwoliła. Nataniel powiedział że nazywa się Delanay i że lepiej na nią uważać. W klasie panowała cisza. Nikt się nie odzywał, nie szeptał. Jedyne co usłyszałam to szuranie kredą po tablicy. Kiedy kobieta w białym żakiecie odeszła od tablicy zobaczyłam ponumerowane pytania. Kartkówka. Ktoś szepną "o nie" a ktoś inny powiedział "nic nie umiem" ale wszystkie szepty zamilkły kiedy nauczycielka się odezwała
- Wyjmujecie kartki i zapisujecie pytaniA. Macie 10 minut. Czas start.
10 pytań na 10 minut. Logiczne. Wyrwałam kartkę z zeszytu i zaczęłam pisać. Odpowiadałam na wszystkie pytania po kolei. Lubię biologię i jestem z niej całkiem dobra a w szczególności z tematu "człowiek" . Na moje szczęście właśnie ten temat przerabialiśmy. Kiedy kończyłam odpowiedź do pytania numer 3 zauważyłam że Kastiel zerka nerwowo na moją kartkę. Rozważyłam możliwe scenariusze:
A) udaje że tego nie widzę, dzięki czemu uniknę jedynki w razie przyłapania
B) pomagam mu. Najprawdopodobniej jeszcze jedna zła ocena i nie zda z biologii.
Wolałam oszczędzić sobie kłopotów ale zostało 6 minut a Kastiel coraz bardziej się denerwował. Zabrałam lewą rękę z ławki i wykrzywiłam kartkę w jego stronę. Najwyżej strace. Nawet nie wiem dlaczego ale chciałam mu pomóc. 10 minut minęło a pani Dekanay zebrała kartki. Reszta lekcji przebiegała spokojnie. Jednak kilka minut przed dzwonkiem Kastiel przesunął w moją stronę małą karteczkę wyrwaną z zeszytu złożoną na cztery. Liścik zawierał tylko jedno słowo: "dzięki" wraz z podpisem "K" i buźką oznaczającą całusa ;* . Z jakiegoś powodu poczułam na twarzy lekki rumieniec. Przeraziło mnie to więc szybko zwinęlam kartkę i wcisnęłam ją do piórnika. Zaraz potem zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy nawet nie patrząc na chłopaka. Jednak w drzwiach zderzyłam się z jakąś dziewczyną. Była ubrana w krótką zieloną sukienkę, miała krótkie, ciemno fioletowe włosy a w ręce trzymała mikrofon.
- Hej, ty jesteś ta nowa AnnaBelle? - dziewczyna przystawiła mi do twarzy mikrofon.
- Tak... - nie zdążyłam dokończyć bo ona od razu zaczęła mówić.
- Znajomi mówili że jest w szkole jakaś nowa laska i że jest dziwna, nikt nic o niej nie wie ale widziano jak przyjeżdża do szkoły z Kastielem i że do tego siedzi z nim w ławce. - mówiła strasznie szybko - Wkurzyłaś Amber i Debre. Więc mów.
- Co? - tylko tyle dałam radę wydukać. Kto to Amber? I czemu jej znajomi uznali mnie od razu za dziwną? Jestem tu dopiero drugi dzień!
- No mów! Ile mam jeszcze czekać!? - dziewczyna przysunęła mikrofon jeszcze bliżej.
- Hej Peggy! - usłyszałam za sobą czyjś głos. Po chwili pojawiła się obok mnie białowłosa dziewczyna z ławki przede mną.
- Rozi, nie wtrącaj się. Prowadze wywiad! - spojrzała na mnie z uśmiechem triumfu.
- I tak nikt nie czyta tych twoich wypocin. Idź sobie.
- Ych... Wiedz że dokończymy te rozmowę. - spojrzała na mnie i odeszła. Dziewczyna w zielonym kombinezonie zniknęła w tłumie.
- Dzięki. Gdyby nie ty to pewnie udusiłaby mnie tym mikrofonem. - odetchnęłam z ulgą.
- Nie ma sprawy. Jestem Rozalia. Ty jesteś Bell tak? Chodzimy razem do klasy, siedze w ławce przed tobą. - Rozalia mówiła jeszcze chaotycznej niż Peggy. Chyba znów miałam kłopoty... - Teraz jest długa przerwa. Ją idę zjeść lunch ze znajomymi. Przedstawie cię im.
Chwyciła mnie za rękę i zaciągnęla do piwnicy. Próbowałam się jej wyrwać ale moje wysiłki były daremne. Zbiegłyśmy po schodach a ja o mało co się nie przewróciłam.
- Hej wszystkim! - Rozalia krzyknęła gdy byliśmy już na dole. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę. Zobaczyłam 5 osób: Kastiela do którego kleiła się Debra, Lysandra - chłopaka który przyłapał mnie gdy śpiewałam i jeszcze dwie dziewczyny. Rozalia pomachała do rudowłosej a ta odpowiedziała na przywitanie i podeszła do nas.
- Bell, poznaj moją najlepszą przyjaciółkę Iris! - Rozalia przytuliła rudowlosą od tyłu.
- Cześć to ty jesteś ta nowa co usiadła z Kastielem? Ją siedze przed tobą razem z Rozi! - teraz obie mnie przytuliły. Czułam się jakbym wpadła do nory zmutowanych nastoletnich króliczków które skaczą, piszczą i tulą się do siebie przy każdej możliwej i niemożliwej okazji.
- Ta w rogu to Violetta - Iris wskazała na niską dziewczynkę umazaną na twarzy farbą.
- A to Lysander. - białowłosa popchnęła mnie w stronę chłopaka. Ten ukłonił się lekko i powiedział:
- My już mieliśmy przyjemność się poznać. - uśmiechnął się do mnie. Modliłam się by nie wspominał o tym jak to się stało.
- Serio się znacie? Super! - Rozi tylko się uśmiechnęła. Chyba nie będzie pytać jak. Na szczęście nie jest zbyt bystra.
- A Kastiela już znasz, nie? To dzięki tobie zda z biologii! - Iris podbiegła do mnie i chwyciła mnie pod ramię. Kastiel skrzywił się na słowo "biologia"
- Myślałeś że nie zauważymy jak ściągasz? - białowłosa zwróciła się do chłopaka. - jesteś za głupi na 4 z bioli.
- Nie głupi tylko sprytny. - odezwałam się. Mówiłam jak robot, byłam trochę spięta bo słuchało mnie aż sześć osób. - głupi spisał by wszystko słowo w słowo a sprytny popełnił by kilka błędów by nie rzucać na siebie podejrzeń. - znałam ten schemat bo sama korzystałam z niego wiele razy. Powiedziałam to mimowolnie, bez uczuć czy jakiegoś konkretnego wyrazu twarzy. Kiedy skończyłam mówić wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatke. Przez dłuższą chwilę milczeli co zaczęło mnie denerwować. W głowie układałam plan ucieczki gdy nagle Kastiel wybuchnął śmiechem. Zaraz po nim Debra, Iris, Rozalia i Lysander. Nawet Violetta chichotała pod nosem. Teraz to ja patrzyłam na nich jak na wariatów.
- Jesteś strasznie zabawna!! - wszyscy powoli przestawali się śmiać. Iris poklepała mnie po ramieniu i odeszła w stronę Violi. Rozalia wypakowała z torby pojemnik z sałatką i sok jabłkowy. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam tu wcześniej i tu poznałam Lysandra. Byłam ciekawa czy to ich instrumenty ale nie odezwałam się słowem. Mój wzrok utkwił na Kastielu i na zawieszonej na nim Debrze. Jeśli tak wygląda miłość to ja nie chcę próbować. Chciałam stąd wyjść, zostawić ich z ich sprawami, z ich tematami do rozmowy. Zrobiłam kilka kroków do tyłu i kiedy Rozalia prosiła Lysandra by otworzył jej sok odwróciłam się. Już byłam przy schodach gdy usłyszałam za sobą głos Kastiela
- Hej, mała! Gdzie uciekasz? - kurde! A już byłam tak blisko! Spojrzałam na chłopaka.
- Co? - wycedziłam przez zęby. Naprawdę byłam zła.
- Jak już przyszłaś to zjedz z nami.
Nie dzięki. Wolę jadać sama a pozatym nie mam co jeść. - posłałam im wymuszony uśmiech.
- jak to? Czemu nie zrobiłas sobie drugiego śniadania? - Rozalia posmutniała a jej oczy zrobiły się szklane. Ona tak serio? Będzie płakać bo ktoś jej zupełnie obcy nie ma śniadania do szkoły?
- zaspałam i nie zdążyłam niczego przygotować.
- nic nie szkodzi. Podziele się z tobą. Moja mama zawsze daje mi za dużo. - Iris wciągnęła w moją stronę pakunek z folii aluminiowej. W myślach szukałam odpowiedniej wymówki. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i do piwnicy wszedł Nataniel. Blondyn był widocznie zaskoczony moją obecnością.
- Bell, co ty tutaj robisz?
- Ja też chciałabym wiedzieć. - miałam nadzieję że Rozalia wyczuje w moim głosie irytację która mnie teraz przepełniała.
- Wreszcie raczyłeś się pojawić. - w oczach Kastiela pojawiła się złość.
- mi też miło cię widzieć, Kastiel. - Głos Nataniela drżał. Obaj patrzyli na siebie z takim samym wściekłym wyrazem twarzy. Spojrzałam na Rozalie. Jej oczy znów zrobiły się szkliste.
- Ok, skoro wszyscy są to może zaczniemy, co kotku? - Debra spojrzała na Kastiela i położyła mu prawą rękę na piersi. Niesamowite jak szybko z zazdrosnej szpanerki stała się słodka i delikatna.
Wszyscy bez słowa weszli na scenę. Nataniel usiadł przy perkusji, Lysander stanął za keyboardem, Kastiel wziął do ręki gitarę elektryczną a Iris basową. Za to Debra podeszła do mikrofonu.
- To zespół. - Rozalia zaczęła szeptać mi do ucha - tu w piwnicy mają próby. Wiesz, Debra wydała nawet kiedyś płytę ale dość marnie jej poszło, ona nie ma talentu. Śpiewa w zespole dlatego że to dziewczyna Kastiela.Po kilu podejściach w sali rozbrzmiala muzyka. Słowa piosenki były fajne, z sensem i dobrze dobrane stylistycznie ale głos Debry rzeczywiście nie był jakiś nadzwyczajny. Piosenka leciała mniej więcej tak:
"Wydaję się, że to idealna noc, by ubrać się jak hipsterzy
I ponabijać się z naszych byłych
Wydaję się, że to idealna noc na śniadanie o północy
By zakochać się w nieznajomychJesteśmy szczęśliwi, wolni
Zmieszani i samotni w tym samym czasie
To żałosne i magiczne, o tak
Dzisiejsza noc to noc, kiedy
Zapominamy o goniących terminach, już czasNie wiem jak ty, ale ja czuję się na 22 lata
Wszystko będzie dobrze jeśli będziemy trzymać się razem
Nie znasz mnie, ale założę się, że chcesz
Wszystko będzie w porządku jeśli
Po prostu będziemy tańczyć jakbyśmy mieli 22 lata, 22"Po skończonym utworze Rozalia zaczęła bić brawo
- i co o tym myślisz Bell? Tylko szczerze! - spytała Iris schodząc ze sceny.
- fajna piosenka. - odpowiedziałam obojętnie.
- fajna piosenka? Ha, My cię tu wpuszczamy na próbę, pozwalamy posłuchać najnowszej piosenki a ty mówisz tylko tyle? - Kastiel zaskoczył ze sceny i podszedł do mnie.
- Do usłyszenia tego pisku - spojrzałam na Debre - zostałam zmuszona. Miałam być szczera więc mowie. F a j n a p i o s e n k a. - tym razem mówiłam to wolniej. Spojrzałam na chłopaka. Był sporo ode mnie wyższy więc musiałam zadrzec głowę by zobaczyć jego szare oczy. Kiedy już tam dotarłam uśmiechnęłam się. Naprawdę byłam zła. Myślałam że jak obrarze jego dziewczyne to każe mi wyjść. Niestety wredna odzywka miała odwrotne działanie do założonego. Kastiel nachylil się nade mna. Nasze nosy prawie że się stykały.
- w takim razie może ty spróbujesz to zaśpiewać? - uśmiechnął się lekko.
- nie. Śpiewanie zostawie twojej gwieździe. Mogę już iść?
Nikt się nie odezwał więc odwróciłam się i wyszłam. Liczyłam że po tej sytuacji nigdy więcej już się do mnie nie odezwął. Wszystko właśnie na to wskazywało. Przez resztę dnia nikt na mnie nawet nie spojrzał.Wyszłam ze szkoły o 15:30 i skręciłam w lewo. Szlam chodnikiem w stronę podstawówki ze sluchawkami w uszach. Właśnie leciało "Rehab" Amy Winehouse gdy zobaczyłam jak z naprzeciwka szybkim krokiem idzie mój brat. Kiedy mnie zobaczył zahamował gwałtownie. Przez chwilę rozglądał się szukając najlepszej drogi ucieczki. Podeszłam i uklekłam przed nim.
- byłeś dziś w ogóle w szkole? - spytałam spokojnie. Przyzwyczaiłam się że ucieka ze szkoły. Ja też to robiłam ale ja miałam przynajmniej kogoś kto zawsze wiedział gdzie jestem i krył mnie kiedy nie zdążyłam wrócić na czas. Romèo unikał mojego wzroku. Nadal milczał. Zrozumiałam że nic z niego nie wyciagne więc wstalam.
- wracajmy do domu. Podalam mu rękę a on chwycił ją i nie puścił jej dopóki nie weszlismy do mieszkania. Nie ważne ile razy mnie kopał i mówił że mnie nienawidzi ale zawsze trzymał mnie za rękę.
____________________________________
Hej ho! Czwarty rozdział już jest! Tym razem użyłam piosenki „22" Taylor Swift.
Od teraz wszystkie rozdziały będę wstawiać tutaj wiec usune tego starego bloga.
Jeśli macie jakieś uwagi piszcie w komentarzach :)
~Fi

CZYTASZ
Odzyskane Uczucia
FanfictionHistoria opowiada o AnnaBelle - szesnastolatce, która wraz z młodszym bratem przenosi się do francuskiego miasteczka na wybrzeżu. Tajemnicza dziewczyna zapisuje się do tamtejszego liceum "Słodki Amoris". Z pozoru zwykła nastolatka skrywa pewien mroc...