Rozdział 2

370 24 1
                                    

    Powoli otworzyłam oczy i przewróciłam się na lewy bok. Spojrzałam na zegarek który wskazywał szóstą. Czas wstawać. Zwlokłam się niechętnie z łóżka i poszłam do łazienki. Była urządzona w podobny sposób co salon i kuchnia. Umyłam się szybko i jeszcze z mokrymi włosami podeszłam do szafy.  Założyłam czarne rurki i kremowy.sweter. Owinęłam wokół szyi brązowy szalik.
Obudziłam brata i kazałam mu iść się umyć. Po krótkiej walce o kołdrę wykonał polecenie. Potem szybkie śniadanie i gotowe, można wychodzić. Stanęłam jeszcze na moment przed lustrem i przyjrzałam się sobie dokładnie. Byłam dość niska i chuda. Miałam cerę białą jak mleko a wory pod oczami które zrobiły mi się z niewyspania prześwitywały przez korektor. Miałam wydatne, czerwone usta i długie rzęsy które tylko dodawały uroku moim fioletowym oczom. Czarne jak smoła, długie, puszyste loki opadały na moją bladą twarz i ramiona. Nigdy nie byłam w stanie ich ułożyć. Od zawsze miały swoje własne życie. Nie dbałam też o to czy dobrze wyglądam. Nie chodziłam na zakupy a wszystkie ubrania wybierała mi Magdalen.Na szczęście miała gust więc nie musiałam się martwić.
- Hej, Bell, idziesz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego brata.
- Tak, chodźmy.
     Do szkoły prowadziła droga przez park, która zajmowała najwyżej dwadzieścia minut. Odstawiłam brata do podstawówki o 7:40. Magdalen zdążyła zapisać Romea na czas wiec nie musiałam się męczyć z papierkową robotą.
     Gdy weszłam do mojej nowej szkoły była za dziesięć ósma. Powoli przeszłam przez różowy korytarz. Na drzwiach po prawej wisiała tabliczka z napisem "pokój gospodarzy". Bez większego namysłu weszłam do pokoju bez pukania. Dopiero potem uświadomiłam sobie że to był błąd. Moim oczom ukazała się para nastolatków: brunetka która chyba próbowała (w dość nieudolny sposób) pocałować blondyna który chyba (równie nieudolnie) próbował tego uniknąć. Dziewczyna od razu odsunęła się od chłopaka i stanęła pod przeciwną ścianą czerwona jak burak ze wzrokiem wbitym w podłogę. Chłopak chyba próbował coś powiedzieć bo patrzył na mnie z otwartymi ustami. Był on tak samo czerwony jak ta dziewczyna. Zapadła cisza. Musiałam się odezwać, chociaż bałam się ze jeśli spróbuję wydusić z siebie jakieś słowo wybuchnę śmiechem.
- Przepraszam... Moja wina, powinnam była zapukać... - starałam się zachować kamienną twarz .Dziewczyna prawie że biegiem wyszła z pomieszczenia. Ominęła mnie nawet na mnie nie patrząc.
- Ykhym... - Blondyn odchrząkną i poprawił niebieski krawat oraz kołnierzyk białej koszuli. - Mogę ci w czymś pomóc?
- Ta... Jestem nowa w tej szkole, to mój pierwszy dzień i... - urwałam. Nie wiedziałam co powiedzieć bo miodowe oczy chłopaka unikały mojego wzroku a rumieniec nie zszedł jeszcze z jego twarzy.
- Oh... No tak, nowa uczennica w klasie pierwszej A. Jestem Nataniel, przewodniczący samorządu. - blondyn uśmiechną się do mnie, a jego twarz odzyskała naturalny kolor.
- Annabell. Ale mów mi po prostu Bell.
- Annabell, tak... Zobaczmy... - podszedł do szafki i wyciągną jakąś teczkę. Zaczął przeglądać różne papiery mamrocząc przy tym coś pod nosem.
- Znalazłem! Masz szczęście, mam wszystko. Podpisane dokumenty i zdjęcie do legitymacji. - No tak... Magdalen wszystko załatwiła. - Możesz zaczynać lekcje od dzisiaj. Chodzimy do tej samej klasy, zaraz będzie dzwonek więc możemy iść razem do sali.
- Z miłą chęcią. - uśmiechnęłam się do blondyna
- Super. Jeśli chcesz na następnej przerwie mogę cie oprowadzić po szkole.
- Było by super. - znów się uśmiechnęłam. Miałam nadzieje że nie zauważył że mój uśmiech jest wymuszony. Nie lubię przesadnie miłych ludzi. Starają się uszczęśliwić wszystkich. To zawsze wydawało mi się bezcelowe. Nie można uszczęśliwić wszystkich. Zawsze ktoś cierpi.
     Wyszliśmy z sali i przeszliśmy do tej na przeciwko. Sala A, pierwsza lekcja: historia.
     Stałam w drzwiach i rozglądałam się po sali. Wszyscy siedzieli już na miejscach i rozmawiali ze sobą. Jedyną wolną ławką była ta pod oknem na końcu. Przeszłam przez sale, starałam się być jak najciszej, nie chciałam na nikogo wpaść ani przewrócić się o plecak. Nie dlatego że bałam się najeść wstydu pierwszego dnia ale dlatego że nie chciałam zostać zauważona. Jeśli mnie zauważą będą chcieli ze mną rozmawiać a jeśli będą chcieli rozmawiać ja będę musiała odpowiadać co zazwyczaj prowadzi do zawiązywania przyjaźni a tego wolałabym uniknąć.
     Usiadłam w ławce i cierpliwie czekałam na nauczyciela. Powoli zaczęłam przysypiać gdy nagle drzwi otworzyły się i do sali wszedł nauczyciel potykając się przy tym, a tuż za nim szedł czerwonowłosy chłopak w skórzanej kurtce. Na jego twarzy malowało się niezadowolenie.
- Kastiel, siadaj. I żebym nigdy więcej nie przyłapał cię na wagarowaniu, jasne? - Mężczyzna nawet nie spojrzał na chłopaka. Przez cały czas grzebał w swojej teczce, ale mówił to ze spokojem a nawet znudzeniem jakby powtarzał to już tyle razy że stracił nadzieje na jakiekolwiek efekty. Mówił to bo musiał.
    Czerwonowłosy pokiwał tylko głową i ruszył w moją stronę. A dokładniej w stronę jedynego wolnego miejsca w całej klasie. 

____________________________________
Cześć wszystkim! Koleiny rozdział ściągnięty tu ze starego bloga. Mam nadzieje ze się podoba i już niedługo następne części!
~Fi

Odzyskane Uczucia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz