*Natalie pov*
Następnego dnia obudziłam się o 9:15. Zaraz CO?! Jak ja już jestem o jakąś dobrą godzinę spóźniona do szkoły. Chciałam wstać ale z moją kostką nie było to możliwe. Nagle przypomniał mi się wczorajszy dzień. O Boże NIE! Zauważyłam karteczkę na szafce nocnej. Przeczytałam treść:
,,Musieliśmy dziś iść do pracy. Żebyś zabardzo z tą kostką się nie ruszała, przynieśliśmy ci do pokoju jakieś jedzenie i picie. W razie potrzeby dzwoń do babci Isabelli. Gadaliśmy z nią przez telefon i mówiła że w każdej chwili może przyjechać. Kochamy Cię!"
No to fajnie. W sumie pewnie cały dzień będę się nudzić. Chociaż mogłam zadzwonić do babci Isy, bo lubiłam z nią grać w karty lub jakieś inne gierki, ale raczej dziś na takie rzeczy nie mam humoru. Karuzelę nudy pora rozkręcić.*Ronnie pov*
*Po lekcjach w szkole*
Jak się cieszę że dziś nie było francuskiego. Odprowadzałam teraz Alekaya na zajęcia footbollu.
-W tym roku doszli do naszej drużyny ten Harry i Brooklyn z 2b.- zaczął gadać na jakiś tam temat Alekay.
-Aha. A w ogóle ten cały Harry jest chyba z Natalie z 2b. Podkreślam słowo CHYBA, bo nie wiem czy ten pocałunek był odwzajemniony.
-Patrz żeby zaraz nas nie przegonili w tytule ,,Najlepszej pary w szkole".
-Kotuś spokojnie. Nikt nas nie pobije, akurat w tym nie.
Alekay zmarszczył czoło, a ja wybuchnełam niekontrolowanym śmiechem. Zresztą zawsze tak mam gdy tak robi. On tylko zgromił mnie wzrokiem. Miałam już coś powiedzieć ale gdy tylko przekroczyliśmy próg sali gimnastycznej podszedł do nas Harry z Brooklynem.
-O cześć Alekay i Ronnie!- przywitał nas Brook.
-No Hej!- odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Tak btw Brook pyta co to za fajna laska.- Harry wskazał Melanie. No wiem że Mel jest ładna, ale Brook nie był jej wart. Ona zresztą woli starszych.
-A to Melanie, moja siska.- Alekay przy odpowiedzi śmiał się od ucha do ucha.
-A tobie co?- zapytałam mojego chłopaka.
-Brook daruj sobie. Ona prędzej będzie homo niż się z tobą umówi. Woli studentów to po pierwsze, a po drugie nie wytrzymał byś z nią ani minuty.
Brooklyn chciał już coś powiedział, ale w tym momencie na salę wszedł trener footbollu. Niestety teraz to musiałam wyjść. Z racji tego że zadzwoniłam do taty że chce wracać na piechotę, to zajdę do Starbucksa. Byłam spragniona a już wypiłam całą wodę.*Natalie pov*
Zaraz naprawdę wyjdę z siebie i stanę obok. Z nudów zaczęłam czytać lekturę, a to już źle. Westchnęłam głośno. Co z moim życiem jest nie tak? Postanowiłam popisać z jakąś dziewczyną poznaną na forum. Podobnież złamała nogę, gdy spadła z drzewa i teraz ma taki sam problem jak ja. Z tego co wiem nazywa się Jessica ma 17 lat i urodziła się 7 września. WOW. Dużo jak na kilka wiadomości. A i jeszcze uwielbia kolory pastelowe, a najbardziej miętowy. A w końcu miała nick: PastelPrincessl0ve. Według mnie ten nick był kiczowaty ale nie będę się czepiać o szczegóły. Fajnie się z nią pisało.
PastelPrincessl0ve: Może zagrajmy w pytania?😂
Nataxlie_Adam: Ok. 😂
PastelPrincessl0ve: To ja pierwsza!😘 Kim jest Adam?
Nataxlie_Adam: Jaki Adam? WTF? Objaśnij mi...
PastelPrincessl0ve: No ten z twojego nicku ;-; Czyżby bf? ^_^
Nataxlie_Adam: CO?! NIE!!! To skrót od mojego nazwiska. Zresztą jestem homo. 😟
PastelPrincessl0ve: Serio? LOL. Nie to że się śmieje, ale pierwszy raz zadaję się z taką osobą. Propsy że się do tego otwarcie przyznajesz. Ja jestem tolerancyjna bo mój bro jest gejem. No więc spoko.
Nataxlie_Adam: Czekaj bo słyszę jakieś hałasy pod domem. Widzę też syreny policyjne. Zaraz wracam.
Nie zdążyłam zobaczyć co Jessica odpisała bo zablokowałam telefon. Ledwo wstałam z łóżka. Oparłam się o parapet i to co zobaczyłam za oknem zmroziło mi krew w żyłach.
*Ronnie pov*
*Godzinę wcześniej*
Zaszłam do mojego ulubionego Starbucksa na osiedlu domków jednorodzinnych. Zamówiłam latte i czekałam na odbiór. W kawiarni siedziała Mel i jej przyjaciółka. Postanowiłam zagadać.
-Witaj Mel.- przywitałam się na co Melanie się uśmiechnęła.
-No cześć.
-Hej! My się jeszcze chyba nie znamy...- zaczęła ta jej przyjaciółka.- Jestem Catrine. A ty?
-Ronnie. Miło.
Odebrałam moje zamówienie i dosiadłam się do dziewczyn. Gadaliśmy z dobre 40 minut. Nagle Catrine spojrzała na zegarek no i widać było że się zasiedziała i teraz musi już iść. Była niespokojna.
-O kurwa! To znaczy...kurczaki....sorry...- teraz oblała się obfitym rumieńcem, bo powiedziała to na tyle głośno, że cała kawiarnia ją usłyszała- mam przejebane. Mogłam być tutaj 30 minut. O nie!
-Nie panikuj Cat!- próbowałam uspokoić szatynkę. Szczerze znalazłam z nią wspólny język i raczej się polubiłyśmy.- Może pójdziemy z tobą i wytłumaczymy-
-Stop Ronnie!- Nagle wtrąciła Mel- Bo widzisz sprawa nie jest taka prosta. U Cat to jest bardziej skąplikowane.
Nagle telefon Catrine zaświecił a sama właścicielka miała taki wyraz twarzy, jakby powstrzymywała płacz.
-Coś się stało?- zapytałam
-UCIEKAJCIE! ONI JUŻ TU IDĄ!- wykrzyczała na całego Starbucksa Cat. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Postanowiłam że nie ruszę się stąd. No i to był mój błąd.
CZYTASZ
I tak będziesz moja/// gxg [ZAWIESZONE]
AléatoireZawieszone dopóki nie napiszę od nowa rozdziałów. Od razu mówię: Długo się zastanawiałam nad napisaniem tej książki. Nie jestem doświadczona w takich sprawach i relacjach ale w sumie naszła mnie wielka wena i pomysł na taką książkę. Ta książka jest...