Prolog:
"Co to?"
Dokładnie pamiętam, kiedy po raz ostatni ujrzałam Stacy. Leżała na zimnej podłodze szkolnego holu, nocą.
"Kto to zrobił?"
"Trzeba spierdalać"
"Ona została zamordowana"
Staliśmy tam we trójkę, próbując zanalizować, w jakiej sytuacji właśnie się znajdowaliśmy.
Ja, Brett mój partner i Michael, nasz kamerzysta."Tu są pieniądze"
"Cholera to jakieś 100 patoli!"
Chwile później usłyszeliśmy już głośne syreny wozów policyjnych.
"Jesteśmy w kurwa czarnej dupie".
Michael najbardziej panikował, od razu chciał uciekać... nie to, co my.
I to był nasz pierwszy błąd.
"Dalej, dalej, dalej!"
"No szybciej!"
Każde z nas krzyczało, gdy biegliśmy schodami awaryjnymi prosto do samochodu.
Usłyszeliśmy głosy z góry, policja już była w budynku, a my byliśmy otoczeni."Ile ich tu jest?!"
Kiedy nagle jak znikąd, rozbrzmiał potężny ryk alarmu z budynku, każde z nas stanęło jak wryte.
Ogień.
Ktoś musiał podpalić szkołę... Ktoś. Ktoś...
Morderca. Morderca Stacy.
To on, musiał być on, na pewno..."Cholera jasna, co do chuja się tu odpierdala!"
Musieliśmy zniknąć, zanim pojawi się więcej policji, lub straży pożarnej.
Michael nadal trzymał kamerę skierowaną na nas.
Nie mieliśmy jak uciec, policja była wszędzie.
Nagle kilkoro policjantów stojących przed budynkiem, wbiegło do środka."Do auta, no dalej!"
Kiedy Brett wyjeżdżał z placu, obejrzałam się za siebie.
Michael wyłączył kamerę i odłożył ją na siedzenie obok.Zaczął płakać.
Przeniosłam swoje spojrzenie na Bretta.
Trzymał mocno zaciśnięte palce na kierownicy, a wzrok tępo wlepiał w drogę.
Bał się, nie, on był przerażony.
Mocny blask w bocznym lusterku przykuł moją uwagę.
Widzieli nas... musieli.
Moja głowa opadła powoli na fotel." W co my się wpakowaliśmy"
CZYTASZ
Beautiful Catastrophe
Teen Fiction• stwórzmy naszą własną katastrofę • Chcę tylko zaznaczyć, że wbrew pierwszym rozdziałom nie jest to kryminał. I tak, to opowiadanie zdecydowanie potrzebuję poprawy.