01. Marcin | Prolog - część pierwsza

8.7K 338 87
                                    

Ta historia została napisana parę lat temu, gdy byłam jeszcze na studiach. Wiele rzeczy chciałabym w niej zmienić (np. dialogi), ale aktualnie skupiam się na rozwijaniu swoich rysunków (serdecznie zapraszam na mój instagram: kiyu.miyu), więc może kiedyś, przy okazji wydania książek, przepiszę je aby były bardziej świeże. Wybaczcie mi za to i spróbujcie przymknąć oko na pewne niedostatki. 

Drugi tom jest bardziej aktualny. Moim zdaniem, lepiej napisany :D

Początkowo historia skupia się praktycznie na relacji chłopaków, potem mamy wątki trillerowe. 

Miłego czytania!

____________________

Ciemno i spokojnie.

Niewielkie mieszkanie w starej kamienicy, wypełnione cichymi oddechami śpiących mieszkańców.

Trzy pokoje.

Trzy osoby.

A wśród nich ten jeden, do którego sen zawsze przychodził z trudem..

Marcin.

To właśnie on przewracał się z boku na bok, leżąc na swoim starym, wysłużonym już materacu.

Ile już czekał na kojące wybawienie? Godzinę? Może dwie...? Nie potrafił odpowiedzieć. Każda minuta bez snu upływała powoli, a on coraz mocniej czuł rosnącą w sobie złość.

Nie radził sobie kolejny raz. Nawet z czymś tak błahym.
Drażniące myśli chodziły mu po głowie, stukając mocno, tak jakby ubrały jego glany.

To, na jego nieszczęście, nie była pierwsza taka noc. Od dawna miał kłopoty ze snem, a ostatnio ten problem zwiększył swoją skalę.

Tego dnia ze zmęczenia padł w środku dnia. Nie była to jednak regenerująca, kojąca drzemka, wręcz przeciwnie. Śniły mu się rzeczy, do których nie chciał się przyznawać nawet przed samym sobą.

Kolejny raz zamknął oczy, lecz zniecierpliwienie wzięło górę. Otworzył powieki już po kilku minutach. Sen nie nadszedł, mimo że naiwnie oczekiwał magicznego zesłania.
Zacisnął ze złością zęby, a po chwili gwałtownie uniósł ciało, usiadł na krawędzi swojego materaca i podrapał się po karku, zastanawiając się nad swoim położeniem przez dłuższą chwilę.

Jego wzrok przesunął się w stronę drzwi.

Drzwi do korytarza... Korytarza prowadzącego do...

Nie.

NIE. Na pewno NIE.

Walczył ze sobą... Z chęcią. Z myślami.

Zaciekle.

Przez krótką chwilę.

Wstał, jak bezwolna marionetka, pozwalając prowadzić się nogom, do zakazanego pokoju, do którego nie powinien przychodzić o tak późnej porze.

Jego kroki były ciche, a korytarz wydawał się nie kończyć.

Czuł się trochę, jak złodziej. Bał się, że zostanie przyłapany, a z drugiej strony nie potrafił sobie odmówić. Potrzeba i zmęczenie były zbyt wielkie.

Dotarł do pokoju znajdującego się w głębi korytarza. Przystał w progu, wahając się. Zacisnął długie palce na framudze drzwi.

Patrzył.

W tym pokoju zawsze był spokój i coś, czego nie potrafił uchwycić słowami. Pomijając zapach faceta, królika oraz niewywietrzonego pokoju. W skrócie - małego capu.

U niego zawsze był tylko chaos i natłok myśli. Materac, masa kartonów i pewnie również cap.

Czuł się głupio, stojąc u progu jego drzwi. Psuł tym wszystko jeszcze bardziej.
Tak. Tak właśnie. Psuł.

Echo PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz